Antoni Pełkowski wciąż pozostaje starostą białostockim. Radni Prawa i Sprawiedliwości nie odwołali go ze stanowiska. Kolejna próba za dwa tygodnie.
W poniedziałek (5 września) białostoccy radni powiatowi kolejny raz odłożyli sesję. 5 września mieli wznowić obrady przerwane 26 sierpnia i dokończyć je. Do zrealizowania został jeden punkt: dyskusja i głosowanie nad odwołaniem starosty Antoniego Pełkowskiego. Zamiast tego sesja została kolejny raz przełożona – tym razem na 19 września. Powód przełożenia sesji? Starosta i jego zastępca byli nieobecni na sesji.
- Niepoważne wręcz skandaliczne zachowanie starosty. Mamy dyskutować nad jego odwołaniem a pan starosta nie raczy pojawić się na sesji rady powiatu i ustosunkować się do argumentów oraz udzielić wyjaśnień – nie krył irytacji Jan Perkowski, szef klubu radnych PiS.
Starosta nie pojawił się na sesji, bo – jak twierdził – miał w tym czasie umówione spotkania, w których musiał uczestniczyć. Dodał, że nie zamierza uczestniczyć w igrzyskach swoich przeciwników, które określił jako cyrk.
- PiS i przystawki urządzają szopkę i cyrk, ale nigdzie nie jest powiedziane, że ja muszę w nim brać udział. Ciekawi mnie jak długo będą przerywali posiedzenie w sprawie mojego odwołania. Do końca roku czy dłużej. Nie mają większości, więc szukają jej prośbą, groźbą i szantażem – podsumował Pełkowski.
Poza Pełkowskim na sesji nie było także czterech radnych z koalicji popierającej starostę.
PiS cały czas twierdzi, że ma poparcie umożliwiające odwołanie starosty (17 głosów). Podtrzymuje też zarzuty, że starosta tragicznie zarządza majątkiem gminy, a koronnym na to dowodem są losy szpitala w Łapach. Obie strony zarzucają sobie kaperowanie radnych pod groźbą zwolnienia z pracy, szantażem związanym z remontami dróg i innymi inwestycjami powiatowymi, a także propozycjami intratnych posad.
- Szukamy dodatkowego głosu, bo ciągle brak pewności czy radni z koalicji wahają się. Kłopoty są w tym, że starosta nie przebiera w środkach, żeby nam to uniemożliwić. Może w najbliższych dniach się nam to uda. Szczególnie zdeterminowani są radni z Łap i okolic. Stąd pomysł, żeby to przełożyć. Nie wiem czy za chwilę się nie ośmieszmy jeśli to głosowanie jednak nie przyniesie nam sukcesu, ale nie ma już wyjścia. Podobno rozmowy w sprawie starosty toczą się na najwyższym szczeblu – mówił tajemniczo jeden z radnych PiS.
Komentarze opinie