
Kilka dni temu prezydent Białegostoku ogłosił przetarg na budowę pasa startowego na Krywalnach. Za chwilę taki sam przetarg ogłosi również prezydent Suwałk. Co ciekawe, obydwie inwestycje będą niemal identyczne, poza jednym zasadniczym wyjątkiem – ta w Suwałkach będzie o ponad połowę tańsza.
Białystok znacznie dłużej niż Suwałki stara się o budowę czegokolwiek, co będzie stanowiło o łączności lotniczej. Władze naszego sąsiedniego miasta – na północy – z tematem uwinęły się praktycznie w nieco ponad trzy lata. Z tym, że w Suwałkach trzeba było jeszcze postarać się o dodatkową ziemię na pas startowy. Białystok nie musiał takich formalności przechodzić, bo i grunty, i lotnisko w zasadzie już miał. Z tym, że u nas dojście do tego samego punktu, co w Suwałkach, zajęło 10 lat.
I skoro w Białymstoku starania o budowę infrastruktury zajęły odpowiednio dłużej, to być może nie ma się co dziwić, że za budowę praktycznie identycznego pasa startowego zapłacimy o wiele więcej niż w Suwałkach. Tam koszt inwestycji wyliczono na maksymalnie 15 milionów. W Białymstoku taki sam pas, dla takich samych samolotów, ma kosztować ponad 31 milionów złotych.
- Chcemy zbudować pas na zasadzie partnerstwa publiczno-prywatnego. Negocjacje prowadzone są od dłuższego czasu, ale za wcześnie na ujawnianie szczegółów – mówił jeszcze jesienią ubiegłego roku Kamil Sznel, asystent prezydenta Suwałk.
To jest akurat druga rzecz, która odróżnia inwestycję suwalską od białostockiej. Dziś już wiadomo, że władze Suwałk dogadały się z prywatnym inwestorem, który dołoży do budowy pasa startowego i niezbędnej infrastruktury. Właśnie po to, aby z budżetu miasta wydać jak najmniej pieniędzy. W naszym mieście pas będzie znajdował się niemal po sąsiedzku ze strefą ekonomiczną, w której siedziby i zakłady produkcyjne mają duże przedsiębiorstwa. Ale podczas konferencji prasowej kilka dni temu prezydent Białegostoku, kiedy mówił o budowie pasa startowego, nie wspomniał ani jednym słowem, żeby prowadził rozmowy z którąkolwiek z firm w celu dofinansowania budowy inwestycji lotniczej. A przecież to głównie biznes będzie z tego pasa korzystał, bo z mieszkańców mało kogo będzie stać na prywatne loty, prywatnymi samolotami.
Jest jeszcze jedna sprawa, która odróżnia budowę naszego pasa startowego od suwalskiego. Suwalski samorząd jeszcze w tym miesiącu zamierza podjąć rozmowy z urzędem marszałkowskim w celu częściowego sfinansowania inwestycji. Bo właśnie takie porozumienie zostało zawarte około pół roku temu. Z tym, że prezydent Białegostoku na razie w ogóle nie widzi potrzeby rozmów z marszałkiem. Choć zapowiada, że może później to uczyni.
- Nam w tym roku to wsparcie jest niepotrzebne prawdę mówiąc. Na pewno z takimi rozmowami, z takimi propozycjami, zwrócimy się do marszałka, żeby w budżecie następnego roku – zgodnie z deklaracją – zaproponował coś, co może być również wkładem województwa podlaskiego – powiedział w miniony wtorek (18 lipca) Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku.
Temat białostockiej inwestycji na Krywlanach będziemy jeszcze szczegółowo opisywać wkrótce. Na razie widać jak na dłoni, że identyczną niemal inwestycję można zorganizować o wiele taniej. Na dodatek obydwie będą powstawały w tym samym czasie i mają być oddane do użytku w tym samym terminie. I tylko różnica w cenie robi duże wrażenie.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: pixabay.com/ plane)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie