Reklama

Szkice sprzęgłem: Polityczni nomadzi



Głęboko wierzę, że spełnią się deklaracje Jarosława Kaczyńskiego i trzech niesfornych posłów finansujących swoje wczasy za pieniądze podatników zostanie wyrzuconych z PiS. Cała historia jest nie tylko głęboko oburzająca, ale po raz kolejny pokazuje degenerację polskiej klasy politycznej.

Mimo, że od zmiany ustrojowej minęło raptem ćwierć wieku, polski system polityczny znajduje się w fazie schyłkowej. Mam nieodparte wrażenie, że formuła demokracji, jaką przyjęto w 1989 roku uległa wyczerpaniu i – zamiast dochodzić do dojrzałości, ustateczniać się i doskonalić - ulega degeneracji i rozregulowaniu. Komunikacja między elitami politycznymi a społeczeństwem, mimo możliwości, jakie dają nowe technologie, jest żadna. Organizacje pozarządowe, które powinny stanowić naturalny bufor między tymi sferami, są albo spychane na margines, albo wciągane do establiszmentu.

Wspomniałem o Prawie i Sprawiedliwości, bo do niedawna była to jedna z nielicznych partii, która chociaż udawała, że posiada jakąś ideologię. Wyrzucani właśnie posłowie reprezentowali jej gorsze oblicze: wytresowani według reguł marketingu politycznego, byli akwizytorami gotowymi sprzedać społeczeństwu każdą brednię, bo w polityce nie liczą się poglądy, ale skuteczność.

Kiedy patrzymy na dojrzałe systemy demokratyczne w Stanach Zjednoczonych albo Wielkiej Brytanii, przypadki zmian barw politycznych są rzadkością. Co więcej, poglądy są "dziedziczone: - ktoś, kto urodził się w rodzinie Republikańskiej, najpewniej zostanie w Partii Republikańskiej do końca życia. Nie tylko dlatego, że tak został wychowany, ale głównie dlatego, że wyborcy po prostu by mu nie uwierzyli. Poległby w pierwszych lepszych wyborach.

W Polsce mamy przypadki nawet kilkukrotnej zmiany ugrupowań. Wśród rekordzistów jest Wojciech Mojzesowicz, który był już chyba w sześciu ugrupowaniach. Pamiętam też, gdy jako nastolatek oglądałem telewizyjne popisy Stefana Niesiołowskiego, który - wówczas w ZChN – u boku Artura Zawiszy przekonywał młodzież, że prezerwatywy to zło. Niesiołowski, który dzisiaj gra pierwsze antyklerykalne skrzypce w PO. Na naszym podwórku mamy też jednego z rekordzistów. Jacek Żalek musiał przejść naprawdę długą drogę od liberalnej Unii Polityki Realnej do Platformy Obywatelskiej, a dzisiaj już praktycznie zasila Prawo i Sprawiedliwość.

Kiedy obserwuję neofickie wyznania tych wszystkich politycznych nomadów, niesmak miesza się z rozbawieniem. O czym świadczy fakt, że mimo wielokrotnych zmian barw partyjnych, ci ludzie przez cały czas pozostają na powierzchni. Co więcej, często w zdumiewającym tempie zdobywają wysoką pozycję w nowym ugrupowaniu i zaufanie wyborców.

Wynika to, w moim przekonaniu, z faktu, że partie polityczne w Polsce stały się już dawno (o ile zawsze nie były) organizacjami, których celem jest zdobycie i utrzymanie się przy władzy. To i tylko to. Celem funkcjonowania partii politycznych w Polsce nie jest zmiana rzeczywistości, ale zapewnienie utrzymania członkom partii i całej sieci powiązanych z nimi osób i instytucji. Jeśli partie polityczne cokolwiek zmieniają, to tylko pod warunkiem, że ta zmiana przyniesie korzyść tej partii i otaczającej je grupie interesu.

Widać to szczególnie dzisiaj, w przeddzień wyborów samorządowych. Samorządy są ważne, bo od ich funkcjonowania zależą warunki naszego codziennego życia. Zerkam właśnie na spoty wyborcze i poza ich przaśnością najbardziej przerażające jest całkowite oderwanie tych ludzi od społeczeństwa. Elity się wyalienowały. Funkcjonują w swoim świecie i dbają wyłącznie o swoje interesy. Uprawiają zawód "polityków", uzależnieni albo od władzy, albo od pieniędzy, albo od jednego i drugiego.

Właśnie dlatego uważam, że żyjemy w zdegenerowanej, zniekształconej i karykaturalnej wersji demokracji.

(Radek Oryszczyszyn/ Foto: Flickr.com/ Lukas Plewnia)
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Karol - niezalogowany 2014-11-08 19:10:19

    a Dębski?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    kibol - niezalogowany 2014-11-08 19:07:20

    Radku zapomniałeś o Krzysztofie Bilu Jaruzelskim, którego wędrówki po partiach politycznych zliczyć się nie da. P.s A Karol Tylenda

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do