Reklama

Tadeusz Truskolaski pod lupą prokuratorów. Ruszyło śledztwo w sprawie przyjęcia korzyści majątkowej



Czarne chmury gromadzą się nad głową Tadeusza Truskolaskiego. Do jego kłopotów z niewykonaniem budżetu doszedł znacznie poważniejszy. Prokuratora Okręgowa w Białymstoku wszczęła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków służbowych w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej przez prezydenta. Nasza redakcja dotarła do dokumentów prokuratorskich o wszczęciu śledztwa.

Wynika z nich, że prokuratura dokładnie cztery dni temu wszczęła śledztwo w trzech sprawach. Ich wspólny mianownik: dotyczy prezydenta Tadeusza Truskolaskiego lub funkcjonariuszy publicznych mu podległych. Wszystkie dotyczą przekroczenia swoich uprawnień lub niedopełnienia obowiązków i we wszystkich prokuratora prowadzi śledztwo w sprawie przyjęcia korzyści majątkowej lub osobistej. Jeśli podejrzenia prokuratury znajdą w śledztwie potwierdzenie niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, to winowajcom grozić będzie kara pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do ośmiu lat.

Truskolaski – 300 tysięcy dla doradcy bez przetargu?

Najbardziej obciążająca jest dla prezydenta sprawa niedopełnienia obowiązków w celu przyjęcia korzyści majątkowej lub osobistej przy finansowaniu Wschodniego Kongresu Gospodarczego w 2014 roku. Tutaj prokuratora prowadzi śledztwo, sprawdzając, czy Tadeusz Truskolaski nie dopełnił obowiązków, a 300 tysięcy złotych trafiło do organizatora kongresu - firmy PTPW - bez wymaganego prawem przetargu. W tamtym czasie współudziałowcem PTPW był wieloletni doradca Tadeusza Truskolaskiego Lech Gryko (wówczas pracownik magistratu). W 2014 roku trwała już samorządowa kampania wyborcza, a Lech Gryko był szefem sztabu wyborczego Tadeusza Truskolaskiego oraz jednym z ofiarodawców zasilającym konto komitetu wyborczego prezydenta. O temacie pisaliśmy, informując o tych samych faktach, które teraz są przedmiotem śledztwa. Wątpliwości w tej sprawie podnosiła też m.in. Komisja Rewizyjna Rady Miasta.

Kandydaci na radnych PiS pytali wówczas publicznie, czy prezydent wie coś na temat całej sprawy. Prezydent i jego służby prasowe wyniośle milczeli, a sprawa została uznana za typowy temat z kampanii wyborczej. Jak się okazuje – nie przez wszystkich.

Zaginione kwity na cztery miliony...

Drugi temat dotyczy podwładnych prezydenta Tadeusza Truskolaskiego. W tej sprawie prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie usunięcia dokumentów z departamentu promocji miasta związanych z przekazaniem Jagiellonii kwoty 4 000 000 zł. Jak podawaliśmy nawet na naszych łamach ponad rok temu, prezydent nie widział żadnego problemu w tym, że zginęły dokumenty, w których określone miały być warunki dotacji dla Jagiellonii. Kwota dotacji opiewała na około cztery miliony złotych. Z informacji uzyskanej z urzędu miejskiego wiemy, że problemu generalne nikt nie widział w związku z tym stanem rzeczy, ponieważ jakiś szeregowy urzędnik został zwolniony, więc wszystko się zgadzało. Kto przekroczył uprawnienia i w jaki sposób zostały usunięte dokumenty - bez wyłącznego rozporządzenia - wyjaśni śledztwo. Także i w tej sprawie prokuratura bada czy w grę wchodziła korzyść majątkowa lub osobista.

Dokumenty zaginęły w trakcie przeprowadzki biura promocji z ul. Słonimskiej 1 na ul. Warszawską 21. Pracownik odpowiedzialny za przeprowadzenie tego postępowania nie pracuje już w urzędzie miejskim od 29 lutego 2012 r. – tłumaczyła nam rok temu rzeczniczka prezydenta Białegostoku Urszula Boublej.

Z naszych informacji wynika jednak, że urzędnik z pracy odszedł sam i jego odejście z pracy nie było w żaden sposób związane z zaginięciem dokumentów. Udało się nam dotrzeć do takich danych już dawno temu. Teraz prawdopodobnie będą musieli postarać się śledczy.

Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że prezydent Tadeusz Truskolaski nie specjalnie zwracał uwagę na dedykowane przetargi na promocję przez sport, które wygrać w zasadzie mogła tylko Jagiellonia, były normą w Białymstoku od 2010 do 2015 roku.

W 2011 roku Jagiellonia otrzymała w wyniku przetargu na promocję miasta poprzez sport kwotę czterech milionów złotych. Przetarg był tak skonstruowany, że w zasadzie tylko Jagiellonia SSA mogła otrzymać pieniądze na ten cel. Jagiellonia przetarg wygrała i otrzymała środki. Potem rozliczyła wydatki i osiągnięte cele. I sprawa zostałaby zapomniana, gdyby nie wizyta Najwyższej Izby Kontroli. Podczas kontroli w 2014 roku wyszło na jaw, że segregator z dokumentami związanymi z przetargiem i wydatkowaniem czterech milionów zniknął. Podobno, jak wyjaśniała rzeczniczka prezydenta, zginął w czasie przeprowadzki, ale nikt nie złożył doniesienia o możliwości popełnienia przestępstwa, nikt nie poniósł konsekwencji dyscyplinarnych. A według naszej wiedzy dotąd też nie uzupełniono zaginionej dokumentacji, choć takie postępowanie winno być standardem.

Nie ma wątpliwości, że gdyby nie kontrola NIK, sprawa zaginionych dokumentów nie ujrzałaby światła dziennego. Urząd miejski zadowolił się faktem, że pracownik, który zdaniem magistratu był winowajcą zaginięcia, przestał pracować w marcu 2012 roku. Do tego też żadnej odpowiedzialności nie ponieśli przełożeni pracownika ani osoby odpowiedzialne za nadzór nad działaniami promocyjnymi magistratu.
Prezydent Tadeusz Truskolaski w tej sprawie wykazał się zastanawiającą bezczynnością, co jest teraz przedmiotem zainteresowania prokuratury, ale w innych – mniej oczywistych sprawach zaginięcia dokumentów – zachowywał się wyjątkowo wręcz pryncypialnie. W 2015 roku w sprawie zaginięcia dokumentów z biura Miejskiego Konserwatora Zabytków prezydent powiadomił prokuraturę. Tyle że te dokumenty akurat, po jakimś czasie odnalazły się w jednej z urzędowych kserokopiarek.

Dyrektor, architekt, sędzia i co jeszcze?

Trzecia sprawa również dotyczy podwładnych Truskolaskiego. Prokuratura prowadzi śledztwo, sprawdzając, czy Piotr Firsowicz, ówczesny dyrektor Departamentu Urbanistyki Urzędu Miejskiego w Białymstoku (później Wojewódzki Konserwator Zabytków za czasów wojewodów z PO), nie przekroczył uprawnień służbowych w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Prokuratorzy zbadają, czy Firsowicz zlecał realizację projektów architektonicznych i urbanistycznych Stowarzyszeniu Architektów Polskich Oddział w Białymstoku. W tym samym czasie był skarbnikiem i członkiem zarządu tego stowarzyszenia oraz członkiem sądu konkursowego.
O tych sprawach informowaliśmy wielokrotnie. Każda z nich bezpośrednio lub pośrednio dotyczy prezydenta lub podległego mu magistratu, który wszak działa w jego imieniu. Nasze publikacje nie przynosiły żadnego efektu, a magistrat albo zaklinał rzeczywistość ogłaszając ustami kolejnych rzeczniczek, że wszystko jest w porządku, albo zwyczajnie milczał. Podobnie temat przemilczały również lokalne media. Ciekawe w tej sprawie będą równie powściągliwe?

Tadeusz Truskolaski ma obecnie na głowie grożące mu referendum w sprawie odwołania (radni nie uchwalili mu absolutorium, a RIO nie zakwestionowała tej decyzji), niejasne okoliczności tajemnej sprzedaży Pałacyku Lubomirskiego oraz grożące milionowe odszkodowania za błędy przy sprzedaży miejskich zabytków. Teraz doszło jeszcze śledztwo w poważnych sprawach. Do każdej z tych spraw będziemy wracali.

(Przemysław Sarosiek/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    - niezalogowany 2016-09-24 00:02:28

    No wkoncu moze go rozlicza ale mam nadsieje ze tez z innych spraw

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    dartanian - niezalogowany 2016-09-23 22:25:58

    Najwyższy czas "dwór" bufonów spuścić tam, gdzie ich miejsce, czyli w niebyt

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do