
Tegoroczne wakacje obfitują w doniesienia medialne o wysokich cenach w polskich kurortach. Czytelnicy przysyłają redakcjom zdjecia paragonów, najczęściej z nadmorskich restauracji, wskazując, że posiłki są droższe niż choćby w ubiegłym roku. W ten sposób właściciele lokali mają chcieć odbić sobie okres tak zwanego lockdownu, wykorzystując czas, kiedy turyści w zdecydowanej większości rezygnują z urlopów zagranicą i wybierają polskie ośrodki. A jak sytuacja wygląda na Mazurach, które również są chętnie obieranym kierunkiem, także przez mieszkańców naszego miasta i regionu? Sprawdziliśmy to.
I... w porównaniu z zeszłym rokiem cenniki barów przy plażach nad jeziorami specjalnie się nie zmieniły. Owszem, na przekąskę czy większy posiłek trzeba wydać więcej niż w białostockich jadłodajniach, ale to ten sam schemat, co i na stacjach paliw. Właściwie zawsze w okresie letnim tam, gdzie są turyści, tam jest drożej. A jeżeli ktoś chce zaoszczędzić, powinien zatankować do pełna przed wyjazdem, a podczas urlopu gotować samemu z produktów kupowanych w dyskontach. Wygoda, niestety, kosztuje.
Ryby w smażalniach w województwie warmińsko - mazurskim są, co trzeba podkreślić, jak usłyszeliśmy od obsługi jednego z takich obiektów - droższe o około 20 procent. O tym wzmianka poniżej.
Podróżując po Krainie Wielkich Jezior skupiliśmy się na zweryfikowaniu, co, ile i za ile dostaniemy w barach czy tawernach. I nie w tych najbardziej obleganych ośrodkach, jak Giżycko czy Mikołajki, a mniejszych, które jednak nie mogły świecić pustkami i musiały być wypełnione po swoje możliwości - taki był warunek, a ocena subiektywna.
Najpierw Nowe Guty. To wieś niegdyś rolnicza, dziś z racji na swoje położenie - typowo turystyczna, oddalona o kilka kilometrów od Orzysza. Znajduje się nad jeziorem Śniardwy i jest to dość osobliwe miejsce, bowiem idąc nawet ponad 100 metrów głąb jeziora woda nie sięgnie nam powyżej pasa.
Są tu trzy miejsca, gdzie można coś zjeść: restauracja i bar przy hotelu Marina i dwa bary na ogólnodostępnej plaży. Sprawdziliśmy ceny w jednym z nich. I tak: za pół litra piwa z nalewaka trzeba zapłacić 8 zł, czyli nie więcej niż średnio "pod parasolami" w centrum Białegostoku. Typowy hamburger kosztuje 7 zł, cheesburger - 8 zł, hot-dog - 6 zł, a "normalna" porcja frytek - również 6 zł, ketchup i dodatkowe sosy gratis. Mega burger to już solidna porcja mięsa w dużej bułce, a do tego frytki - taki zestaw to wydatek rzędu 25 zł. Zapiekanki z kolei, w zależności od składników, wyceniono na 12 do 14 zł. Za 20 zł można zjeść natomiast karkówkę grillowaną z masłem czosnkowym, frytkami i surówką.
Pełne obłożenie, przynajmniej jeśli chodzi o połowę sierpnia, miały ośrodki i kwatery prywatne nad jeziorem Nidzkim, w miejscowościach Karwica i Krzyże. W drugiej z wymienionych wsi znajdujemy dwa miejsca z ciepłym jedzeniem. Do jednego nie da się dopchać. W drugim nieco luźniej, choć przy stolikach i tak brakuje miejsc.
Ceny wybranych dań:
Ostatni, wybrany zupełnie przypadkowo, punkt to ośrodek letniskowy nad jeziorem Zyzdrój Mały, niecałe 40 kilometrów od Mrągowa. Mieści on kilkadziesiąt domków, obłożenie pełne. Po środku bar dla gości. Za kawę białą, czarną bądź espresso życzą sobie tutaj 5 zł, zaś capuccino - 6 zł. Latte w pucharku to koszt 8 zł, a kawa mrożona - 8 zł. Zapiekanki o wielkości - powiedzmy - standardowej, spore, kosztują, bez względu an dobór składników, po 6 zł.
Czy to drogo, czy umiarkowanie i akceptowalnie - pozostawiamy ocenie naszych czytelników.
(Piotr Walczak)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie