Reklama

To jakiś żart! Działka mieszkaniowa droższa o 200 tys. złotych niż działka usługowa



Ta sama działka z funkcją do zabudowy mieszkaniowej wielorodzinnej ma być droższa jedynie o około 200 tys. złotych od tej z funkcją usługową. Przekonywał o tym wczoraj radnych zastępca prezydenta – Adam Poliński. Chodzi oczywiście o obszar, o którym pisaliśmy zaledwie wczoraj. Radni pytają prezydenta, czy to żart?

Bardzo długo trwa uchwalenie planów zagospodarowania przestrzennego dla obszaru ulicy Młynowej i Cieszyńskiej. A to cmentarz żydowski staje na przeszkodzie, bo się raptem powiększył. To znów hala mięsna nie powinna być rozbudowywana, chociaż mogłaby. Teraz doszedł kolejny problem. Okazało się, że kilka miesięcy temu urząd miejski sprzedał deweloperowi w przetargu publicznym działkę. I w zasadzie sprzedał, to sprzedał. Działka usługowa, jak działka usługowa. Problem polega na tym, że sprzedał tę działkę jako usługową i przedłożył radnym pod głosowanie projekt uchwały, który tę sprzedaną działkę zmienia na mieszkaniową.

- W mojej opinii robicie prezent podmiotowi, który wygrał przetarg na ten teren, jako usługowy. Gdybyśmy dziś przyjęli ten plan, wartość działki wzrosłaby drastycznie. Nie jest dla mnie zrozumiałym dlaczego do sprzedaży gruntów doszło w sytuacji, kiedy nad planem pracowała jeszcze komisja zagospodarowania przestrzennego – mówił radny Piotr Jankowski.

- Jeśli zagłosujemy za tym planem, powstanie pytanie – kogo my tak naprawdę reprezentujemy jako radni Rady Miasta? Czy mamy czuwać nad majątkiem gminy, czy majątkiem prywatnej firmy? Proszę pana prezydenta, aby przygotował taki plan, który nie będzie budził wątpliwości – pytał radny Konrad Zieleniecki.

Była to odpowiedź na głosy mieszkańców posiadających działki na obszarze objętym pracami planistycznymi. Oni domagają się jak najszybszego uchwalenia zapisów, aby mogli sprzedać lub wyremontować swoje nieruchomości. Im trudno się dziwić, ponieważ czekają już bardzo długi czas. Nie wiedzą, kiedy swoje grunty będą mogli użytkować zgodnie z nowym przeznaczeniem.

- Z tego terenu została sprzedana jedna działka. Nie został sprzedany cały teren. Miasto było właścicielem, mogło sprzedać swoją działkę, to sprzedało. A teraz ta jedna sprawa blokuje cały plan. Czy ktoś popełnił w tym przestępstwo, niech ustali prokuratura. W końcu ktoś decyzję podjął i ktoś się podpisał. A my, jako mieszkańcy mamy tu zwykłą paranoję – mówił Stanisław Grodzki, właściciel sąsiedniej posesji.

Paranoję mają nie tylko mieszkańcy, którzy czekają na uchwalenie planów dla tego obszaru. Paranoja dotarła do urzędu miejskiego, który nie widzi problemu w tym, co zrobił. Zastępca prezydenta – Adam Poliński przekonywał radnych, że wszystko jest w porządku, że działka została sprzedana zgodnie z prawem i na dodatek po wyższej cenie. Zupełnie zaś nie widzi tego, że ktoś, kto podpisał się pod aktem notarialnym sprzedaży gruntów, najprawdopodobniej naraził na straty finansowe gminę Białystok, czyli de facto wszystkich mieszkańców naszego miasta.



Dla osób, które mają świadomość, jak kształtują się ceny gruntów, jest jasne i oczywiste, że grunty pod zabudowę usługową są wielokrotnie tańsze od gruntów z funkcją do zabudowy mieszkaniowej i to na dodatek wielorodzinnej. Różnica w cenie na takiej jednej działce może wahać się nawet do miliona złotych. A to dlatego, że sprzedany teren znajduje się niemal w ścisłym centrum Białegostoku. Tymczasem zastępca prezydenta Adam Poliński przekonywał, że przewidziano w tym względzie zmianę charakteru gruntów i dlatego działkę sprzedano drożej, czyli tak, jakby miała już ona przeznaczenie na cele mieszkaniowe.

- Sporządzono dwa operaty szacunkowe, które określiły wartość działek zgodnie z obowiązującym planem miejscowym na tym terenie oraz opinie o wzroście wartości po wprowadzeniu funkcji mieszkaniowej wielorodzinnej i skomunikowaniu nieruchomości z otaczających dróg publicznych. Wartość nieruchomości w obowiązującym wówczas planie miejscowym została określona na kwotę 1 mln 151 tys. 817 zł. Natomiast przy uwzględnieniu przeznaczenia pod zabudowę mieszkaniową wielorodzinną wraz z obiektami i urządzeniami towarzyszącymi wyniosła 1 mln 370 tys. 985 zł. Jeśli prezydent wystawiłby ten grunt na przetarg i nie uzyskał tej ceny, która wynika już ze zmiany planu, czyli 1 mln 370 tys. zł, to faktycznie chęć zbycia poniżej tej ceny, mogłaby budzić duże wątpliwości – wyjaśniał zastępca prezydenta – Adam Poliński.

- Rzeczoznawca wycenił działkę w centrum miasta z celem mieszkaniowym na około 200 tys. złotych więcej od usługowej? To jakiś żart? Krew mnie zalewa na to co tu słucham – skwitował radny Sebastian Putra. – I nie rozumiem dlaczego państwo bijcie brawo dla urzędników, którzy nie potrafią przygotować planów miejscowych nie budzących wątpliwości. Nie rozumiem dlaczego bijecie brawo panu prezydentowi, który próbuje powiedzieć, że działka mieszkaniowa ma być tylko 200 tys. droższa od usługowej. Tu chodzi o majątek wszystkich mieszkańców i to jest bardzo nie w porządku, co dziś tu słyszymy i co tu się dzieje – zwrócił się jeszcze radny do mieszkańców czekających na zmiany planistyczne.

Tak się składa, że urzędnicy z prezydentem na czele mają dbać o nasz wspólny majątek, z którego należy wyciągać korzyści dla mieszkańców. Sprzedaż działki pod zabudowę mieszkaniową i to w tej cenie, za jaką ją Miasto sprzedało, przyniosłaby korzyści tak naprawdę wyłącznie temu, który ja kupił. Czyli deweloperowi. Problemu nie widział za to radny Platformy Obywatelskiej – Marek Chojnowski, którego zdaniem to normalne, że handel gruntami ma przynosić określone zyski.

- Czy nikt z was nie kombinował jak przekwalifikować własną działkę na droższą? Nikt nie kombinował, żeby kupić taniej i sprzedać drożej. Naprawdę? Każdy ma do tego prawo – mówił.

Chwilę później, kiedy już toczyła się bardzo ostra dyskusja w tej sprawie, dodał jeszcze jedno bardzo ważne zdanie, które idealnie określa politykę urzędu miejskiego wobec zawartej transakcji.

- Każdy normalny człowiek chce sprzedać drożej, a tylko nienormalny taniej – dodał radny Marek Chojnowski.

Stąd kompletnie nie można zrozumieć, dlaczego miasto sprzedało w tym akurat przypadku deweloperowi taniej działkę, którą po zmianie planów mogłoby sprzedać znacznie drożej. Taka sytuacja ewidentnie wskazuje na to, że w urzędzie miejskim nie ma osób odpowiedzialnych za właściwe gospodarowanie majątkiem publicznym. To samo zresztą mówi naszej redakcji ekspert od inwestycji budowlanych, którego poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie. Wypowiada się w bardzo ostrych słowach wobec takiego postępowania.

- Zasadnicze pytanie brzmi, czy kiedy przystępowano do proceduty planistycznej, prezydent już prowadził procedurę zbycia działki? Bo jeśli tak, to możemy mieć do czynienia z działaniem na szkodę gminy. Kto mądry sprzedałby własne grunty za ponad milion złotych, jeśli wie, że może je sprzedać dwa razy drożej? Tylko głupcy postępują w ten sposób. Mogę powiedzieć wprost, że jako mieszkaniec Białegostoku, w tym konkretnym przypadku, poczułbym się, jakbym został mówiąc kolokwialnie orżnięty, żeby zarobić mógł prywatny podmiot. Bardzo mnie ciekawi czy pan prezydent swoje prywatne grunty też by sprzedał taniej, mając pewność, że może zmienić warunki takich gruntów na lepsze? – powiedział naszej redakcji Artur Kosicki, ekspert od inwestycji budowlanych.

Sprawa na pewno jest bardzo kontrowersyjna i jak ustaliła nasza redakcja, najprawdopodobniej tę transakcję sprawdzą organy do tego uprawnione. Nie jest to bowiem pierwszy przypadek, w którym władze Białegostoku, sprzyjają deweloperowi przy realizacji inwestycji. Inna sprawa, że sprzedaż gruntów nastąpiła w trakcie prac planistycznych, a radni o sprzedaży dowiedzieli się tuż przed głosowaniem.

Ostatecznie radni odesłali projekt uchwały planu miejscowego dla tego obszaru z powrotem do wnioskodawcy. Padł również wniosek o zapisy, które uwzględnią zachowanie terenu usługowego sprzedanej deweloperowi przez Miasto działki budowlanej. Dopiero wówczas pochylą się ponownie nad uchwałą w tej sprawie. Wciąż jednak pozostaje kwestia hali mięsnej znajdującej się na tym terenie, której właściciel nie jest w stanie rozpocząć prac budowlanych zgodnie z dotychczasowym planem zagospodarowania przestrzennego.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Michał - niezalogowany 2016-06-01 08:39:19

    Sprawa jest jasna jak słońce: Truskolaski robi wałki. Tak samo było z działką na Jurowieckiej. Powinni już dawno go posadzić w pierdlu. Mam nadzieję że w końcu tak się stanie. Nie lubię tego faceta bo przez niego tylko się cofamy. Różnica w np bezrobociu tylko pogłębia się na naszą niekorzyść z miastami Polski Zachodniej.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Gość - niezalogowany 2016-05-31 10:43:14

    Warszawski wałek? Tadek wie od kogo się uczyć?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do