W środę (5.11) rano, około godziny 5:30, na białostockich Dziesięcinach doszło do niepokojącego zdarzenia. Mężczyzna idący na przystanek autobusowy przy ul. Palmowej zauważył samotnie błąkającą się dziewczynkę, ubraną jedynie w piżamkę. Dziecko, które pokazało policjantom, że ma 3,5 roku, natychmiast przewieziono do Uniwersyteckiego Dziecięcego Szpitala Klinicznego.
Najbardziej zdumiewający jest fakt, że nikt nie zgłosił zaginięcia dziecka. Policyjne patrole rozpoczęły poszukiwania na własną rękę, by ustalić adres opiekunów.
– Policjanci dotarli do mamy dziewczynki. Drzwi do mieszkania były uchylone, kobieta spała, policjanci ją obudzili. Była trzeźwa – poinformował rzecznik podlaskiej policji, Tomasz Krupa.
Choć dziecko odnaleziono całe i zdrowe, zdarzenie to jest poważnym naruszeniem obowiązków opiekuńczych.
Policja stanowczo apeluje: w przypadku zaginięcia dziecka należy reagować natychmiast, bo "każda minuta ma znaczenie". W przypadku tak małych dzieci to dorośli są odpowiedzialni za zabezpieczenie mieszkania (zamki, blokady), aby uniemożliwić im samodzielne wyjście.
Wobec matki grożą poważne konsekwencje. Rzecznik policji potwierdził, że w tej sytuacji mowa jest o odpowiedzialności zagrożonej karą nawet pięciu lat pozbawienia wolności. Co więcej, w rodzinie zostanie założona Niebieska Karta, co oznacza, że odpowiednie służby będą monitorować sytuację dziecka, by zapewnić mu bezpieczeństwo.
PS
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie