
Osoby mieszkające w dawnym hotelu robotniczym na osiedlu Białostoczek są zagrożeniem dla pozostałych mieszkańców tej dzielnicy. Poskarżyli się działaczom z inicjatywy „Kocham Białystok”. Ci natomiast proponują likwidację działającego w Białymstoku od wielu lat ośrodka dla uchodźców i przeniesienie go na przykład na warszawską Sadybę.
Od 15 lat na osiedlu Białostoczek swój tymczasowy dom mają uchodźcy, przede wszystkim z Czeczenii. Aktywiści zrzeszeni w inicjatywie „Kocham Białystok” wskazują, że dalsze jego utrzymywanie w tym miejscu nie jest zasadne. Jak wskazują, wojna w Czeczenii skończyła się dawno temu i uchodźców w związku z tym powinno być mniej. Ale z jakichś powodów mniej ich nie jest. Dodatkowo przekazano dziennikarzom, że mieszkańcy osiedla Białostoczek boją się takich sąsiadów, którzy po dzielnicy poruszają się głównie dużymi grupami. Problemy występują nawet w szkołach, do których uczęszczają dzieci uchodźców.
- Z całą przykrością to mówię, bo to są realne doniesienia, osoby, które mają kontakt w placówkach z tą młodzieżą, niestety nie mają pochlebnych opinii, przede wszystkim też rodzice, których dzieci mają kontakt z tymi dziećmi. To jest inna kultura wychowania – wyjaśniał Marcin Sawicki, zamierzający ubiegać się o stanowisko prezydenta Białegostoku.
Padła propozycja, aby jak najszybciej zamontowany został monitoring na ulicy, przy której znajduje się budynek w jakim mieszkają uchodźcy. Monitoring – zdaniem aktywistów – powinien być zamontowany również wokół całego budynku. Do tego powinny pojawić się częste patrole policji. Ale aktywiści proponują jeszcze, aby cały ośrodek przenieść do Warszawy, na osiedle Sadyba, albo w jej pobliże. Wskazują, że mieszka tam dość dużo polityków z różnych partii politycznych, którzy powinni poznać z bliska z czym się wiąże takie sąsiedztwo.
A wiąże się – jak wskazywali aktywiści – przede wszystkim ze strachem o własne życie i zdrowie. Młodzież i dorośli mieszkańcy wieczorami zbierają się dość duże grupy, posiadają przy sobie ostre narzędzia, co powoduje niepokój u osób, które tędy chcą spacerować, muszą przejść do sklepu lub na przystanek autobusowy. Marcin Sawicki wyjaśnił, że społeczność czeczeńska nie chce się asymilować i porozumiewa się między sobą wyłącznie w swoim języku, co dodatkowo może wzbudzać niepokój u mieszkańców osiedla Białostoczek.
- Zaręczam państwu, że jeśli kiedykolwiek będę miał coś do powiedzenia w tym mieście, to ten ośrodek błyskawicznie stąd zniknie. I nie chodzi tylko o tych ludzi tutaj, ale o warunki w jakich żyją. Proszę zobaczyć jak to wygląda. Przecież to nie są warunki do resocjalizacji, przecież ci ludzie od 15 lat zwyczajnie się nie zresocjalizowali – powiedział Marcin Sawicki z Kocham Białystok.
- Jak ktoś jest mieszkańcem osiedla i idzie obok kilkadziesiąt osób, 20 czy 30 młodych mężczyzn wieczorem, no to ja bym nie chciał przechodzić obok nich, bo bym się zwyczaj nie bał. Szczególnie, że to są osoby z innej kultury – dodał Kamil Gopaniuk z inicjatywy Kocham Białystok.
Wkrótce do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji wpłynie pismo z prośbą o przeniesienie ośrodka z Białegostoku do innego miasta. Podobne pismo ma otrzymać także Urząd do Spraw Cudzoziemców. Jak mówił Marcin Sawicki – gość na początku jest jak złoto, później jak srebro, na końcu ciąży jak żelazo. Stwierdził, że nastał czas na zmianę miasta.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie