
Kto będzie zajmował się sprawami miasta i jego mieszkańców? Być może wkrótce prawie nikt. Od kilku dni urzędnicy, prezydenci, a nawet dyrektorzy szkół zajęci byli zbieraniem podpisów za kandydaturą Rafała Trzaskowskiego na prezydenta RP, a przecież kampania dopiero się rozpoczyna. Kodeks etyki urzędniczej tymczasem mocno się zakurzył i wygląda na to, że jest już kompletnie bezużyteczny.
Sprawy miejskie być może poczekają, bo przecież groźba możliwości zwrotu około 300 milionów złotych z tytułu nieprawidłowości w funkcjonowaniu spalarni śmieci, to nic wielkiego. Mimo, że smród z tego tytułu ciągnie się aż do Warszawy i także innych miast, prezydent lekceważy temat i winą za wykazane podczas kontroli Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska błędy, obarcza nie pracowników spółki „Lech”, którzy mu podlegają, tylko tradycyjnie już polityków Prawa i Sprawiedliwości z ministrem klimatu włącznie. I nie robi na prezydencie żadnego wrażenia fakt, że żaden z oskarżanych przez niego publicznie polityków PiS, nie pracował ani w spółce „Lech”, ani w spalarni śmieci nawet jednego dnia.
Ważniejsze od poważnych spraw miejskich okazały się działania stricte partyjne. A dokładniej swój czas i pracę Tadeusz Truskolaski poświęca teraz Platformie Obywatelskiej i Rafałowi Trzaskowskiemu. W końcu to także warszawskie śmieci lądowały w Białymstoku, o czym nie było komu się pochwalić kiedy odpady lokalnych przedsiębiorców oraz gmin nie były przyjmowane z braku miejsc. Jest całkiem możliwe, że o takim traktowaniu mieszkańców i lokalnych przedsiębiorców nikt by się nie dowiedział, gdyby nie upór przedsiębiorców i kontrolerów, którzy dowiedli nieprawidłowości, a warszawskie śmieci Trzaskowskiego lądowałyby tonami i na wysypisku, i w spalarni w Białymstoku.
W każdym razie, od kilku dni prezydent z zastępcami, znalazł bardziej odpowiedzialne zajęcie polegające na lataniu po ludziach i zbieraniu podpisów za kandydaturą Rafała Trzaskowskiego. Afera śmieciowa poczeka, albo w razie konieczności zwrotu dotacji – przejdzie na mieszkańców. Więc problem to żaden. Z tym, że problem jednak trochę jest. Bo w tej kampanii na rzecz Trzaskowskiego bierze udział więcej osób. W tym urzędnicy z białostockiego magistratu, pracownicy spółki Stadion Miejski, a nawet i dyrektorzy szkół. Nie byłoby może w tym nic dziwnego, gdyby nie pewien dokument.
„Pracownicy Urzędu nie mogą wykonywać dodatkowych zajęć, które mogłyby pozostawać w sprzeczności z jego obowiązkami albo mogłoby wywołać podejrzenie o stronniczość lub interesowność” – tak brzmi art. 10 Kodeksu etyki pracowników Urzędu Miejskiego w Białymstoku wprowadzony przez tego samego Tadeusza Truskolaskiego blisko 10 lat temu.
O ile można zrozumieć zaangażowanie radnych czy też członków partii politycznych, to w tym kontekście latanie urzędników po mieście w koszulkach z napisem „Rafał Trzaskowski”, już niekoniecznie. Tym bardziej, że kodeks etyki nie przestał ich obowiązywać po godzinach pracy. A na dodatek jest jeszcze jeden artykuł w tym samym kodeksie, który mówi o załatwianiu spraw w sposób apolityczny.
„Podczas wykonywania zadań służbowych pracownik korpusu urzędniczego zachowuje neutralność polityczną i w tym zakresie nie manifestuje publicznie swoich poglądów i sympatii politycznych, nie angażuje się w działania, które mogą służyć celom partyjnym oraz dba o jasność i przejrzystość własnych relacji z osobami pełniącymi funkcje polityczne” – to art. 18 z tego samego Kodeksu etyki urzędnika białostockiego magistratu.
Czy dowolny mieszkaniec idąc teraz do urzędu miejskiego będzie miał poczucie załatwienia go zupełnie bezstronnie? Czy widząc w mediach społecznościowych i na ulicach urzędników w koszulkach z napisem „Rafał Trzaskowski” ma mieć pewność, że będąc wyborcą innego kandydata, uzyska informacje i załatwi sprawę tak samo, jak zwolennicy Trzaskowskiego? Wydaje się, że chyba nie bardzo. Inna sprawa, że za złamanie tego Kodeksu, który Tadeusz Truskolaski wprowadził zarządzeniem prawie 10 lat temu, grozi odpowiedzialność porządkowa. Ale jak można się spodziewać takiej odpowiedzialności, skoro podlegli Tadeuszowi Truskolaskiemu pracownicy latali za podpisami kandydata Platformy Obywatelskiej w jego obecności.
- Cechą charakterystyczną samorządów w Polsce jest tak zwana radosna twórczość prawna. Wójtowie, burmistrzowi i prezydenci często wydają przepisy, które mają się nijak do zasad państwa prawa, a niekiedy stoją w sprzeczności wobec istniejących ustaw i konstytucji. Kodeksy etyczne urzędników często niestety wpisują się w to zjawisko – komentował naszej redakcji już kilka lat temu w kontekście stosowania w Białymstoku Kodeksu Etyki w praktyce, prof. Jarosław Matwiejuk, konstytucjonalista z Uniwersytetu w Białymstoku.
Nawet w oficjalnym sztabie Rafała Trzaskowskiego w województwie podlaskim znaleźli się oprócz prezydenta Truskolaskiego, jego pierwszy zastępca Rafał Rudnicki, ale także nauczyciele i urzędnicy, co świadczy nie o żadnej apolityczności, tylko upolitycznieniu urzędu miejskiego, który powinien funkcjonować bez takiego zaangażowania politycznego jego pracowników. Mieszkańcy Białegostoku bowiem płacą w podatkach wynagrodzenia nie za zaangażowanie w kampanię takiego czy innego kandydata, tylko za pracę na ich rzecz, bez względu na sympatie polityczne.
Przeprowadzona jeszcze w listopadzie 2008 r. przez Niezależny Instytut Badawczy analiza ówczesnej kadencji Samorządu Miasta, wykazała niezadowalającą ocenę kompetencji pracowników Urzędu Miejskiego na tle działalności Samorządu Miasta. Dlatego wdrożony został program ze środków unijnych pod nazwą „Białostocka Akademia Samorządności”. Realizowany był w okresie od 01.08.2010 r. do 31.12.2014 r. Kwota dofinansowania projektu wyniosła aż 13 945 378 zł. A dziś… nie istnieje nawet strona internetowa z tego projektu. Reszta pozostaje więc tylko milczeniem.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
,,Gwiazdo dziennikarstwa" co Ciebie obchodzi w jaki sposób spędzają swój prywatny czas Pan Prezydent, Panowie Posłowie,Panie i Panowie Radni, dyrektorzy szkół? Rzetelny dziennikarz sprawdza wiadomości i nie rozsiewa plotek, jak przekupka z magla. Wyjaśnię. Pan Prezydent rozpoczął kampanię i zbieranie podpisów o godzinie 7-mej, to było przed godzinami pracy Pana Prezydenta i wszystkich uczestników. Po 15:30, w piątek też wszyscy byli po pracy. A weekend, to dni wolne od pracy. Ci co zbierali podpisy o 12-tej do 15-tej w piątek i poniedziałek, mieli w pracy wolne. Dzisiejsza konferencja prasowa paniusiu, była po 15:30. O co więc paniusi chodzi? Poza tym kogo mają popierać, PiS? Przecież to nie ta opcja. Dlaczego pani o pisze o rozpoczęciu kampanii PiS, gdzie był minister, wiceminister, wojewoda, radni PiS i reszta.a pani problem z rzetelnym dziennikarstwem, ma pani problem ze sobą... Powtarzam to nie dziennikarstwo, to magiel. Zdrowia życzę oraz choć odrobinę refleksji.
Wyjaśnię "gwieździe komentarzy", po pierwsze, to nie ja wprowadziłam kodeks etyki z takimi zapisami, ani wojewoda, ani nikt inny. Po drugie, ten kodeks nie został wycofany i obowiązuje. A po trzecie prezydent nie ma godzin pracy, ponieważ jest prezydentem 24 godziny na dobę przez wszystkie dni w roku. Wyjątkiem są sytuacje, kiedy idzie na urlop, ale wówczas wydaje zarządzenie do zastępstwa. Wystarczy? Przyswoić i nie siać dezinformacji!
Sekundeczkę. Czytam w tytule, że "dyrektorzy szkół zajmują się kampanią Trzaskowskiego". Myślę sobie "fajnie" pewnie zobaczę dziesiątki nazwisk no to wchodzę. No to gdzie te nazwiska, zdjęcia czy dowody? Ładnie tak kłamać dla kliknajtów?