We wtorek, 22 grudnia, około godziny 18 przy ulicy Piastowskiej 7 doszło do sporego zamieszania. Pod blok podjechały trzy wozy straży pożarnej, radiowóz policyjny, karetka pogotowia ratunkowego i gazownicy. Poinformowali nas o tym okoliczni mieszkańcy.
Zadzwoniliśmy pod numer alarmowy straży pożarnej 998. Dyżurny powiedział, iż interwencja dotyczyła pomocy przy otwarciu drzwi do jednego z mieszkań. Początkowo było podejrzenie, iż ulatnia się tam gaz. Na szczęście ten alarm okazał się fałszywy.
Skontaktowaliśmy się też z rzecznikiem prasowym Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.
- Policja pojawiła się na miejscu, ponieważ zostaliśmy wezwani do interwencji domowej - wyjaśnił kilkadziesiąt minut później podinsp. Andrzej Baranowski. - Jedna osoba została zabrana do szpitala.
Przed klatką zgromadził się spory tłum. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, od gapiów, w mieszkaniu mogło dojść do awantury. Miał ją wszcząć - prawdopodobnie - niezrównoważony psychicznie mężczyzna i to on został zabrany do szpitala psychiatrycznego.
Komentarze opinie