Przetarg rozstrzygnięty. Polskie, a nie chińskie szwalnie uszyją mundury dla polskiego wojska. Na dodatek będą to mundury z tkanin wyprodukowanych przez Białostocką Wykończalnię Tkanin.
Prawie dwa miesiące trwał stan zawieszenia w realizacji ogłoszonego w marcu przetargu na uszycie munduru polowego wzór 2010 w ilości 94,5 tys. bluz i spodni. Do walki o zdobycie kontraktu, podzielonego na cztery zadania stanęło dwóch wykonawców: konsorcjum polskich firm IMA ZPCHr, Spółdzielnia Inwalidów WYBRZEŻE i Spółdzielnia Inwalidów ELREMET oraz Unifeq Europe – firma zarejestrowana w Polsce, ale zlecająca szycie chińskim szwalniom. Wyniki ogłoszono 21 maja.
Lwia cześć kontraktu – na uszycie ok. 70 tys. mundurów o wartości ponad 16 mln zł przypadła Unifeq Europe. Podobna sytuacja miała miejsce w ubiegłym roku, kiedy to firma, wówczas o nazwie Unifeq Poland, wygrała mundurowy przetarg o wartości blisko 40 mln zł.
Tym razem jednak Polacy odwołali się do KIO i wygrali. Izba uznała, że zwycięzca tegorocznego przetargu nie spełnił podstawowego warunku, wynikającego ze znowelizowanej ustawy „Prawo zamówień publicznych” – zatrudnienia przez rzeczywistego wykonawcę zadań minimum 50 proc. osób niepełnosprawnych, a całość produkcji zamierzał zlecić chińskim fabrykom. Potwierdziła też, że postępowanie zostało przeprowadzone w sposób naruszający zasady uczciwej konkurencji i równego traktowania wykonawców. KIO w orzeczeniu z dnia 15 czerwca nakazała zamawiającemu odrzucenie oferty firmy Unifeq Europe i dokonanie ponownego wyboru ofert.
Do wykonania wyroku Izby doszło po niemal dwumiesięcznej zwłoce – w ubiegły piątek 2 Regionalna Baza Logistyczna w Rembertowie podpisała z polskim konsorcjum umowę na uszycie mundurów. Mimo opóźnienia, wojsko przedłużyło termin dostaw w przypadku jednego z zadań – do grudnia, termin na wykonanie drugiego nie zmienił się – ma być wykonane do końca października.
- To zastanawiające, zwłaszcza, że w ubiegłym roku wojsko z własnej inicjatywy i już na wstępie przedłużyło Unifeq termin dostaw o miesiąc, a i tak wykonawca spóźnił się z ich wykonaniem – mówi Radosław Klinowski, dyrektor handlowy Andropolu. – Ale cieszymy się, bo dzięki determinacji polskiego konsorcjum blisko 200 osób zatrudnionych w Białostockiej Wykończalni Tkanin będzie miało zagwarantowane miejsca pracy. Bierzemy się więc do roboty.
To jednak nie koniec batalii o wojskowe zlecenia. Już w ubiegłym roku polscy producenci w obronie swoich interesów powołali Polski Związek Producentów Tekstyliów. Ich zdaniem obecne działania wojska dyskryminują rodzimych wykonawców:
- Od nas wymaga się certyfikatów, akredytowanych laboratoriów, sprawdza się produkcję na każdym etapie. A w przypadku oferentów zlecających produkcję Państwu Środka uznawane są ustne referencje, zaświadczenia bez pokrycia, bo to jest niesprawdzalne – mówi Paweł Tkaczyk, z zarządu Związku. – A orzeczenie KIO to potwierdza – dodaje.
Takie podejście jest – jego zdaniem – zabójcze dla polskiej branży przemysłu lekkiego, tym bardziej, że realizacja mundurowych kontraktów to tysiące miejsc pracy, głównie w Zakładach Pracy Chronionej.
Związek zapowiada, że przed kolejnymi przetargami będzie wnioskować o wprowadzanie do warunków zamówienie innych prospołecznych zapisów np. zatrudnienia na podstawie umowy o pracę. Paradoksalnie polscy producenci, którzy muszą walczyć z polskim wojskiem o kontrakty, realizują podobne zlecenia dla służb mundurowych innych krajów europejskich – np. Wielkiej Brytanii, Włoch czy Niemiec.
- Tam zamawiający wręcz żąda, by wykonawca był faktycznym producentem, a produkcja tkanin i szycie mundurów odbywało się w którymś z krajów europejskich i zastrzega sobie możliwość kontroli każdego zakładu w dowolnym momencie – podkreśla Radosław Klinowski.
Komentarze opinie