Są zapewne budynki, w których da się wjechać windą na parter. Ale bloki mieszkaniowe raczej do takich nie należą. Żeby dostać się do windy, najpierw trzeba dostać się na parter. Tylko po co wówczas korzystać z windy, kiedy jest się pod drzwiami własnego mieszkania? Tymczasem, nawet mieszkając na parterze, za korzystanie z windy płacić trzeba.
Opłata za korzystanie i serwis windy może wiele nie kosztuje, ale w skali roku trochę się tego nazbiera. Dla osób ubogich albo też emerytów czy rencistów każde 5 złotych ma znaczenie. Tacy ludzie bardzo często nie mają możliwości dorobienia nawet niewielkich pieniędzy, czy to z powodu stanu zdrowia, wieku, czy z powodu konieczności opieki nad innym domownikiem. Dlatego nie ma się co dziwić, że niektórzy lokatrzoy wieżowców mieszkający na parterach denerwują się, że muszą płacić za korzystanie i serwis windy, w sytuacji gdy z niej nie korzystają.
Sprawą takich lokatorów zainteresował się radny Wojciech Koronkiewicz, do którego zgłosiła się mieszkanka osiedla Bema. Choć problem nie dotyczy sensu stricte władz miasta, postanowił on zapytać prezydenta Białegostoku, czy jest możliwość pomocy takim osobom jak Pani Romualda mieszkająca w wieżowcu przy Kopernika. Kobieta nie godzi się na opłaty za coś z czego nie korzysta.
- Moje mieszkanie znajduje się na parterze – mówi Pani Romualda. – I proszę sobie wyobrazić, że w czynsz mam wliczoną opłatę za korzystanie z windy! Pisałam w tej sprawie do Prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej. Odparł, że skoro jest urządzenie, więc trzeba z niego korzystać. Przecież to czysty absurd! – dodaje kobieta.
Nasza redakcja zwróciła się do spółdzielni mieszkaniowej z zapytaniem o rozwiązanie tego problemu. Zapytaliśmy również na jakiej podstawie są naliczne opłaty za korzystanie i serwisy windy dla tych osób, które z niej nie korzystają. Na razie czekamy na odpowiedzi w tej sprawie.
Warto tutaj również dodać, że winda bywa wręcz utrapieniem. Przynajmniej tak jest w przypadku Pani Romualdy. Kobieta podnosi, że rocznie płaci około 180 zł za usługę, z jakiej nie kotrzysta, a na dodatek musi znosić niedogodności. I w takiej sytuacji jest nie tylko ona jedna. Problem dotyczy większości lokatorów mających swoje mieszkania na parterach wieżowców.
- Pan nawet nie ma pojęcia, jak trzaskają drzwi od tej windy – mówi Pani Romualda. – Ludzie jeżdżą ze wszystkich pięter i wszyscy wsiadają i wysiadają pod mymi drzwiami. Ja to rozumiem. Takie są uroki mieszkania na parterze. Ale dlaczego mam płacić za windę, do której ja akurat wsiadać nie muszę? Może się Pan tym zająć Panie Radny? – prosi kobieta radnego Koronkiewicza.
Wieżowców w Białymstoku z roku na rok jest coraz więcej. Wspólnoty mieszkaniowe rządzą się same i tam problemy tego rodzaju na pewno da się rozstrzygnąć łatwiej niż w spółdzielni mieszkaniowej. Czekamy teraz na to, co odpisze radnemu prezydent Białegostoku, czy są możliwości pomocy mieszkańcom parterów i przede wszystkim czekamy na to, co odpowie nam spółdzielnia mieszkaniowa, która nalicza opłaty za korzystanie z bezużytecznego dla niektórych mieszkańców urządzenia.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: )
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie