
Pisaliśmy o tym wiele, że województwo podlaskie idzie na dno. Nie, nie dosłownie. Chodzi o fundusze unijne. Podczas czwartkowej sejmikowej komisji okazało się, że grozi nam spektakularna klęska w postaci utraty dużej części funduszy! Dyrektor odpowiedzialna za departament nadzorujący wydawania funduszy unijnych Karolina Perkowska oświadczyła radnym w czasie obrad jednej z sejmikowych komisji, że w roku 2026 roku województwo nie zrealizuje planu wydatków na ten cel i grozi nam utrata sporych pieniędzy. Wedle naszych obliczeń może chodzić nawet o 100 milionów euro! Rozwiązanie jakie zaproponuje radnym to jak leczenie raka dżumą i doprowadzi do jeszcze większej katastrofy.
Propozycja jaka została przedstawiona radnym podlaskiego sejmiku to przesunięcie nawet 10 procent wartości programu na cele obronne. Nad takim rozwiązaniem pracuje obecnie Komisja Europejska, która chce umożliwić regionom przeznaczenie części środków na wsparcie potencjału obronnego regionu. Chodzi tu bardziej o obronę cywilną i rozwiązania służące poprawie bezpieczeństwa niż zakup uzbrojenia przez samorząd województwa, który nie ma nawet własnej formacji podobnej do straży miejskich. Dzięki tej sztuczce województwo ratowałoby się przed własną nieudolnością w wydawaniu funduszy unijnych w latach 2024-25. Dlaczego? Bo przesunięcie tych środków na obronność wprawdzie wyłączałoby je z ogólnej kontraktacji i dawałoby dodatkowy rok na ich wydanie i rozliczenie i podlaskie mogłoby ich nie stracić. Tyle, że województwo nie wydałoby ich na konkursy np. na budowę dróg, poprawę służby zdrowie, szkolenia dla mieszkańców, wsparcie dla przedsiębiorców lub odnawialne źródła energii. Poszłyby na cele obronne. Czyli na co?
Tak zwane "cele obronne" nie są precyzyjnie zdefiniowane w dokumentach Komisji Europejskiej, która nie chce dać na nie dodatkowych pieniędzy. Pozwala tylko wydać je zamiast na przykład na gminne solary właśnie na te "cele obronne". Oznacza to, że marszałek Łukasz Prokorym i jego patryjni koledzy zamiast znaleźć środki zewnętrzne (np. z kasy państwowej, z budżetu UE) np. na budowę schronów czy systemy informatyczne informujące mieszkańców, że nadlatują drony wyjmują 130 milionów euro, które miały wesprzeć podlaską gospodarkę. Kwestią otwartą na te pieniądze faktycznie pójdą na schrony. Sądząc po dziwnych pomysłach rządu (te same barwy polityczne co obecnie rządzący województwem) może się okazać, że będzie jak KPO na turystykę. Czyli obronne okażą się jachty, mobilne ekspresy do kawy, świetlice w zaprzyjaźnionych gminach i powiatach lub rozbudowa urzędu. Ważne będzie, że pieniądze popłyną do "swoich" gmin i będzie je można przesunąć. Przecież tak było z KPO, które miały odbudować gospodarkę po COVID-zie, a latem cały kraj na zmianę wściekał się i śmiał ze słynnej afery KPO, gdzie odbudowę gospodarki wspierał wodny aerobik, jachty, klub dla swingersów i solaria. Absurdalne? Przecież to już się wydarzyło. Ktoś da gwarancję, że w podlaskim będzie inaczej? A jeżeli nawet to przecież ten rząd składał już "100 konkretów na 100 dni" i ustami jednego z posłów powiedział "cóż szkodzi obiecać".
To o czym piszemy to nieprawdopodobny skandal i przyznanie tego o czym pisaliśmy już wiele razy. Nasze artykuły pojawiały się w styczniu ( TUTAJ ) i w maju ( TUTAJ ). Nieustannie alarmujemy, że fundusze europejskie pod radosnymi rządami marszałka Łukasza Prokoryma są w coraz bardziej tragicznym stanie. Czas oceny konkursów jest wydłużany tak jak i trwanie samych konkursów. Podział środków trwa obecnie nie kilka miesięcy, ale kilkanaście. Poprawki do kontraktu regionalnego (są obecnie prowadzone możliwość powszechnego zgłaszania uwag) zgłaszają już nie tylko wkurzeni beneficjenci (obecni i potencjalni) ale nawet dyrektorzy departamentów Urzędu Marszałkowskiego ale i współpracujące z nim instytucje (Podlaski Fundusz Rozwoju Regionalnego, Suwalska Specjalna Strefa Ekonomiczna).
To oznacza, że marszałek nie panuje nad tym co się dzieje. Wprawdzie w czerwcu 2025 roku nadzór nad departamentami odpowiedzialnymi za fundusze unijne przekazano dla wicemarszałek Wiesławy Burnos, która chce dokonać zmian organizacyjnych i wrócić do rozwiązania, które zarząd odziedziczył po PiS-ie czyli jednego dużego departamentu odpowiedzialnego za wydawanie funduszy. Obecnie funduszami zarządza kilka departamentów, a każde podlega innemu członkowi zarządu. Efekt? Nieprawdopodobne zwolnienie wydawania środków. Na początek września 2025 nasze województwo wydało TYLKO SZEŚĆ PROCENT całej kwoty przyznanej nam przez Unię. A do końca programu zostały DWA LATA, a nasze tempo wydawania pieniędzy ZWALNIA! Błąd Prokoryma (my twierdzimy, że dokonany pod wpływem posła Krzysztofa Truskolaskiego) nie daje się naprawić. Dla przypomnienia: wiosną 2024 województwo podlaskie zajmowało DRUGIE MIEJSCE w wydawaniu środków UE.
Po co piszemy o wyścigu w wydawaniu funduszy europejskich? Niestety obowiązuje Rozporządzenie 2020/2093 określające wieloletnie ramy finansowe na lata 2021-2027. A tam w art. 12 ust. 2 czytamy:
"Niewykorzystana część rocznej kwoty instrumentu elastyczności może zostać wykorzystana do roku n+2. W pierwszej kolejności, w porządku chronologicznym wykorzystuje się dowolną część rocznej kwoty wynikającą z poprzednich lat. Każda część rocznej kwoty z roku n, która nie zostanie wykorzystana w roku n+2, wygasa."
Przepisy wprowadzają konieczność wydawania środków proporcjonalnie. Nie należy wydawać ani za szybko, ale - co ważniejsze - ani za wolno. Jeżeli podlaskie wyda ich za mało w 2025 i 2026 żeby nadrobić to w 2027 to straci te pieniądze. Przesadzamy? Cytujemy zatem plan finansowy umowy między województwem podlaskim a polskim rządem i Unią Europejską pt. Fundusze Europejskie dla Podlaskiego 2021-2027. Strona 188 zawiera cały harmonogram:
2022 r. 207 271 639,00 n
2023 r. 215 066 453,00 n+1
2024 r. 224 295 427,00 n+2
2025 r. 233 902 546,00 n+..
2026 r. ....
Tak działa w praktyce słynna zasada "N+2" czyli reguła dotycząca finansowania projektów ze środków europejskich. Głosi ona, że wydatki kwalifikowane muszą być poniesione i zapłacone do końca drugiego roku budżetowego po roku, w którym podjęto zobowiązanie (N). Prościej: jeśli projekt został rozpoczęty w roku 2022 (czyli np. program budowy dróg), to wydatki muszą być poniesione i rozliczane do końca roku 2025. Zasada n+3 mówi o tym, że jeśli zobowiązanie nie zostanie rozliczone do końca trzeciego roku po roku, w którym zostało podjęte, środki przepadają. A jak wyglądamy w tym zestawieniu?
Są regiony, które zawarły już umowy na ponad połowę przyznaje kasy (Dolny Śląsk) i one nie tylko nie stracą ani euro, ale jeszcze dodatkowo to do nich trafią stracone przez nas pieniądze przyznane z tak zwanej rezerwy. A rezerwa powstaje także ze środków, które przepadły bardziej nieudolnym województwom. Takim jak nasze niestety.
Skąd pochodzą informacje, że podlaskie tak powoli wydaje pieniądze? Są to ogólnie dostępne informacje pobrane ze stron internetowych ministerstwa funduszy i polityki regionalnej oraz statystyk danych krajowych o wykorzystaniu funduszy europejskich. Można je sobie samodzielnie pobrać, do czego serdecznie zachęcamy wszystkich czytających. Część członków zarządu województwa wie o problemie i wie o tym zarówno marszałek Łukasz Prokorym jak i wicemarszałek Wiesława Burnos. Wiedzą, bo Urząd Marszałkowski ma specjalną komórkę zajmującą się certyfikacją (czyli zebraniem rachunków za projekt, sprawdzeniem poprawności sprawozdania i wykonania zadania (inwestycji, szkolenia, itp.) i wysłanie raportu do ministerstwa i UE. Jeszcze w tym roku stracimy bezpowrotnie kilkanaście milionów euro (bo ich nie wydamy), a w przyszłym będzie to ponad 100! Jeżeli jest inaczej oficjalnie prosimy władze województwa - zaprzeczcie. Do dziś ŻADNA z naszych informacji w tej sprawie NIE ZOSTAŁA ZDEMENTOWANA!
Podlaska gospodarka potrzebuje zasilenia dużymi funduszami, które są zawarte w kontrakcie negocjowanym przez lata z Komisją Europejską. Dziś, aby zatuszować własną nieudolność w wydawaniu środków zarząd województwa będzie próbował czynić cuda zabierając pieniądze z konkursów np. z odnawialnych źródeł energii na tzw. cele obronne, które mogą się okazać tak samo konkretne jak te od KPO na turystykę i słynne już jachty i solaria w pizzerii czy też balon dla biura podróży.
I na koniec: kilka tygodni temu marszałek Łukasz Prokorym wraz z posłem Krzysztofem Truskolaskim chwalił się dodatkowymi środkami z kasy unijnej dla województwa. Okazało się, że to blaga. Dodatkowe środki są środkami, które cały czas w programie były, tylko były zablokowane do czasu sprawdzenia wydatków przez Komisję Europejską.
Na posiedzeniu tej samej komisji, o której pisaliśmy już na wstępie ta sama dyrektor Karolina Perkowska (dysponujemy nagraniem) oficjalnie przyznała, że środki NIE ZOSTAŁY zwiększone. Tymczasem województwo chwaliło się tak:
Jak to było? Cóż szkodzi napisać.
Pytamy oficjalnie kolejny raz: czy Urząd Marszałkowski zaprzeczy, że grozi nam utrata milionów euro? Kto za to odpowiada? Czy prawdą jest, że nie potrafimy wydawać pieniędzy wynegocjowanych z Unią Europejską? I dlatego nie tylko nie otrzymamy dodatkowych z rezerwy, ale jeszcze zostaną nam zabrane te, których nie potrafimy wydać? Wiemy, że kolejny raz nikt nie odpowie, ale może pytanie zada któryś z radnych? Może zamiast się kłócić o politykę zapytajcie o konkrety? Bo tracicie nasze pieniądze przez własną nieudolność.
Panie marszałku Prokorym: czy Pan zaprzeczy naszym informacjom?
Przemysław Sarosiek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie