Bardzo możliwe, że w przyszłym roku znów pójdziemy do urn i wybierzemy swoich przedstawicieli w lokalnych samorządach. Wszystko przez ubiegłoroczne karty do głosowania, które jak się okazało, miały dość spory wpływ na ostateczny wynik wyborów. Wysoka liczba głosów nieważnych to efekt tak zwanej „książeczki” – stwierdzili eksperci z Fundacji Batorego.
Fundacja skupiła się przede wszystkim na zbadaniu wysokiego odsetka głosów nieważnych, które oddali Polacy w ubiegłorocznych wyborach samorządowych. Przypominamy, że te odbyły się 16 listopada 2014 roku. Zresztą cały proces wyborczy od samego początku budził wiele wątpliwości. Najpierw pojawiły się kłopoty z systemem informatycznym, przez który nie można było przesyłać protokołów. Później trwało ręczne liczenie głosów i w końcu główną podejrzaną okazała się karta do głosowania wydana w formie książeczki.
Badanie wykonał powołany przez Fundację zespół ekspertów – socjologów, politologów i prawników z kilku ośrodków akademickich. Projekt udało się zrealizować dzięki zaangażowaniu Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych. Sprawdzano zabezpieczenie kart, później zaznaczone na nich głosy wyborców, zwłaszcza te oddane na kandydatów do sejmików województw. Łącznie badacze przebadali ok. 55 tysięcy kart zbroszurowanych – z głosami ważnymi i nieważnymi – czyli aż ok. 590 tys. stron materiału.
„Najważniejszym wynikiem przeprowadzonych badań, jest wykazanie, że w stosunku do poprzednich wyborów, w wyborach z 2014 roku kilkukrotnie wzrosła liczba głosów z wieloma znakami X. Najczęstszym błędem tego rodzaju było stawianie krzyżyka na każdej stronie broszury do głosowania. Ponieważ w porównaniu z wyborami z 2010 roku nie zmienił się znacząco odsetek głosów pustych tj. takich kart na których wyborcy nie dokonali żadnych wskazań, uzasadniony jest wniosek, że wzrost odsetka głosów nieważnych związany był z wysoką liczbą głosów wielokrzyżykowych” – czytamy w raporcie Fundacji Batorego.
Badacze dostrzegli błędy w uznawaniu ważności głosów. Chodziło o to, że niektóre z głosów ważnych były zaliczane jako nieważne i odwrotnie. Głosy, które uznane zostały za nieważne, choć w rzeczywistości były głosami ważnymi, stanowiły tylko 0,6% ogółu oddanych głosów. Z kolei głosy nieważne, zakwalifikowane jako ważne, stanowiły 0,4% ogółu głosów. Jednak jak stwierdzili eksperci – nadal nie miało to znaczącego wpływu na ostateczną liczbę głosów oddanych nieważnie.
„Wzrost liczby głosów nieważnych – spowodowany wzrostem odsetka głosów wielokrzyżykowych – potwierdza zdaniem ekspertów hipotezy dotyczące „efektu książeczki”. Badając nastroje przedwyborcze obserwowano bardzo niskie zainteresowanie obywateli wyborami do sejmików. Można przypuszczać, że część wyborców nie czytała wnikliwie zbroszurowanych kart wyborczych. Część wyborców, zamiast skupić uwagę na poprawnym oddaniu głosu mogła stosować wzorce głosowania z odbywających się równocześnie wyborów do niższych szczebli samorządu. W efekcie użycie zbroszurowanej karty wyborczej mogło doprowadzić do sytuacji, w której wyborcy nie mający jasno określonych preferencji wyborczych albo wybierali dowolnego kandydata z pierwszej strony broszury, albo stawiali po jednym krzyżyku na każdej stronie broszury, czyniąc swój głos nieważnym” – wyjaśniają przedstawiciele Fundacji Batorego w swoim raporcie.
Zespół badaczy zapowiada opracowanie pełnego raportu z badań, który opublikowany zostanie w pierwszym kwartale 2016 roku. Dodatkowym efektem projektu będzie też uzyskanie przez wszystkich chętnych dostępu do materiałów z tysiąca wylosowanych obwodów głosowania – z wyjątkiem tych, w których trwają procesy związane z protestami wyborczymi.
Wkrótce zapytamy szerzej o możliwości przeprowadzenia powtórnie wyborów samorządowych, postaramy się również o komentarze. Bo możliwe, że obecny parlament zdecyduje się na taki krok, jeśli tylko raport będzie zawierał więcej danych o istotnych błędach dla całego procesu wyborczego z ubiegłego roku.
Komentarze opinie