Szkoły i uczelnie wyższe zazwyczaj trzymały się z dala od polityki, przynajmniej do niedawna. Teraz wydaje się, że to się zmieniło. Administrator oficjalnego fanpage Uniwersytetu w Białymstoku co najmniej popełnił nietakt, który może skończyć się przykręceniem kurka w Ministerstwie Szkolnictwa Wyższego.
W miniony wtorek na oficjalnym fanpage Uniwersytetu w Białymstoku administrator zamieścił link z artykułem z Gazety Wyborczej. W artykule jest opisany protest grupy studentów, która jest przeciwna budowie pomnika Lecha Kaczyńskiego w Białymstoku pod budynkiem uczelni. Grupa, której nie podoba się pomysł nie tyle budowy pomnika, co samej lokalizacji, nie jest reprezentantem wszystkich białostockich żaków, ani żadnej z uczelni. Bo żaden samorząd, żadnej białostockiej uczelni nie zajął oficjalnego stanowiska w tej sprawie. I jak podkreśla jedna z organizatorek akcji „NIE dla pomnika L. Kaczyńskiego na Placu Uniwersyteckim Bstok” jest to inicjatywa prywatna studentów, którzy mogą się w nią włączyć, albo nie.
„(…) było mówione i pisane, że to nie jest oficjalne stanowisko Samorządu Studenckiego UwB, tylko głos studentów, którzy temu pomnikowi się sprzeciwiają. Ze swojej strony dodam dodatkowo (bo to jest ważne dla moich koleżanek i kolegów, których sprawy zdecydowałam się zaprezentować), że jako studenci, którzy podejmą działania nie będziemy występować pod żadnym logo i nie chcemy, żeby ktoś nas wiązał z polityką – zajmujemy się sprawą obywatelsko odnośnie zarządzania przestrzenią miasta” – brzmi komentarz Adrianny Gregorczuk pod zamieszczonym artykułem na oficjalnym fanpage UwB.
Inna z osób także nie jest zadowolona – jak to określa – z manipulacji administratora uczelnianego konta na Facebooku. Osoba ta krytykuje takie beztroskie zamieszczanie artykułu, który dotyczy prywatnej inicjatywy, prywatnych osób studiujących na różnych uczelniach, a nie reprezentacji społeczności akademickiej z UwB. Nie zgadza się z tym, aby odbiorca treści miał przekonanie, że jest to oficjalne stanowisko studentów Uniwersytetu w Białymstoku.
„Widzę tu manipulację redakcji. Dlaczego? Ano dlatego, że oficjalne organy samorządu studenckiego nie wypowiedziały zdania na ten temat. Z tytułu wynika, że wszyscy studenci są przeciw. Należy oddzielić Uczelnię od bieżącej polityki. Warto o tym pamiętać. Oczywiście każdy student ma prawo do wyrażenia swojego osobistego zdania, ale nie w imieniu ogółu. Mówię, to jako były przewodniczący Parlamentu Studenckiego” – pisze Konrad Wnorowski, obecnie doktorant na UwB. – „(…) publikowanie takich materiałów z oficjalnej strony Uniwersytet w Białymstoku może być odbierane jako stanowisko społeczności studenckiej, a jak Adrianna słusznie zauważasz chodzi o Was jako prywatne osoby” – dodaje w kolejnym wpisie.
Możliwe, że w takiej publikacji przypadku nie ma. Stosunkowo niedawno na Uniwersytet w Białymstoku na stanowisko szefowej promocji uczelni trafiła była dyrektor biura posła Platformy Obywatelskiej – Roberta Tyszkiewicza. Poseł na krótko przed głosowaniem radnych wypowiadał się publicznie przeciwko budowie samego pomnika, jak też – jego zdaniem – niefortunnej lokalizacji. Anna Mierzyńska, bo o niej mowa w kontekście osoby odpowiedzialnej za promocję UwB, raczej powinna zdawać sobie sprawę z takich wpisów na uczelnianym fanpage. Z tym, że jak podejrzewają różne osoby, być może nawet osobiście taki wpis zamieściła, co jest w ocenie niektórych studentów i pracowników uczelni, dużym błędem wizerunkowym.
- Oni chyba naprawdę chcą zdenerwować i zepsuć relacje z ministerstwem w czasie planowania finansowania UwB na przyszły rok. Czy to nie jest upolitycznienie? – komentuje naszej redakcji jeden z pracowników uczelni oburzony takim postępowaniem osób odpowiedzialnych za prowadzenie uczelnianego fanpage.
Być może rektor Uniwersytetu w Białymstoku zareaguje na takie działania. Uczelnia nie jest miejscem do uprawiania polityki. Nawet, jeśli trafiają tam do pracy byli szefowie biur poselskich, albo i nawet członkowie różnych partii politycznych. Studenci mają prawo do zabierania głosu, ale publikowanie ich stanowiska powinno mieć miejsce tylko wówczas, jeśli w ich imieniu wypowiada się podmiot do tego uprawiony. W opisywanym przypadku taka sytuacja nie wystąpiła. Wczoraj rano widoczny na zrzucie ekranu post na fanpage uczelni, został edytowany, ale niezmiennie pozostał jako treść UwB.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: K.)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Anka Mierzyńska jako szefowa promocji uczelni??? Kto ją zatrudnił, przecież to fanatyczka, kapłanka białostockiej kodo-platformy. To jednak wskazuje na jeszcze inne scenariusze. 1. "Morszczuk" wykorzystując znajomości, tow. Kudryckiej załatwił Mierzyńskiej fuchę na UwB, licząc na wpływy polityczne w środowisku akademickim. 2. Prywatna inicjatywa Mierzyńskiej - utraciła wiarę w PO i zabezpiecza sobie przyszłość zawodową na uczelni. Widocznie niemieckie gazety wydawane w Białymstoku już nie potrzebują takiej żurnalistki…
Donos pisowskiego portalu w ubeckim stylu. Z pogróżkami - nie podskakujcie po nasi koledzy zabiorą wam pieniądze. Parafrazując Leca: Myślałem, że już dawna Pani Siewiereniuk osiągnęła dno, ale od spodu słychać pukanie...
Konrad Wnorowski jeszcze dwa lata temu był w PO, później zbiegł do Nowoczesnej, teraz bez wazeliny próbuje się dostać tam, gdzie Jurgiel lubi najbardziej. Wystają już tylko pięty.
Czemu każdy artykuł maciory ma podtekst polityczny, takie podlizywanie się "dobrej zmianie" nic nie da przecież tam same pedały nie masz szans kobieto