Reklama

Z naszymi zarobkami nie jest dobrze. Białostockie zarobki nawet połowę niższe niż na zachodzie kraju

Portal Pracuj.pl systematycznie bada zarobki Polaków w różnych częściach kraju. Podlasie i Białystok wpadają w nim fatalnie. W ostatnim raporcie analizującym dane z 2017 i pierwszego kwartału 2018 widać wyraźnie, że nasz region pod względem wysokości wynagrodzeń ciągnie się w ogonie. I marnym pocieszeniem jest fakt, że w towarzystwie czterech innych województw: podkarpackiego, świętokrzyskiego, warmińsko-mazurskiego i lubelskiego. Tylko w tych województwach średnia pensja nie przekroczyła 3700 brutto (nieco ponad 2 600 na rękę).

Tylko na Podlasiu i w wymienionych województwach przeciętny Kowalski otrzymuje około 2600 złotych na rękę. To o połowę mniej niż w województwie mazowieckim, gdzie średnie zarobki są najwyższe kraju (5500 brutto). Równie dobrze przeciętny pracownik zarabia na Dolnym Śląsku (4900 brutto) i Małopolsce (4700). Eksperci wskazują, że wysokość poborów to odzwierciedlenie stanu gosporaczego i rozwoju regionów, a różnice w zarobkach najpełniej odzwierciedlają zapóźnienie tych, w których pracownicy zarabiają mniej. Oznacza to, że - wbrew zapewnieniom władz samorządowych województwa podlaskiego i leżących w nim miejscowości - nie udało się nadrobić dystansu dzielącego Polskę Wschodnią od reszty kraju. To także sygnał, że pomysły na ożywienie gospodarcze Podlasia i inwestowane w to środki z funduszy unijnych nie przyniosły oczekiwanych skutków. Sytuacji regionów nie poprawiła nawet obecność silnych ośrodków akademickich jak Lublin czy Białystok, a to wykształcenie pracowników w dużym stopmiu decyduje o rozwoju gospodarczym. Raport wskazuje, że powodem różnic są też problemy komunikacyje (brak odpowiednio rozbudowanej infastruktury, brak lub słabość komunikacji lotniczej, brak siatki połączeń komunikacji publicznej i prywatnej) oraz mała ilość centrów przemysłowych i biurowych. Te atuty ma liderująca trójka województw i to dlatego właśnie tam inwestują duże firmy z obszarów IT, finansów i zarządzania. 

Co jeszcze - zdaniem Pracuj.pl - ma duży wpływ na wysokość zarobków i brak pracodawców gotowych zaoferować większe pieniądze? To - poza wymienionymi - znajomość języków obcych pracowników i nastawienie lokalnych władz do inwestorów. Tam, gdzie te elementy występują pojawiły się nowe inwestycje i dobrze płatne miejsca pracy. Co ważne - są to inwestycje związane z nowymi technologiami i finansami, a te - z kolei - napędzają pozostałe obszary gospodarki przyspieszając jej rozwój i wysokość płac. W Białymstoku i na Podlasiu trudno znaleźć inwestycje o tym charakterze tak jak i działania władz samorządowych, które je stymulują. Bardziej charakterystyczne są - i to także pewna prawidłowość - że władze te w tych regionach oczekują wsparcia ze strony władz centralnych zarówno pod względem finansowym jak i strategicznego pomysłu na rozwój. 

Sytuacja nie jest różowa także w stolicach województw, które - przynajmniej z założenia - pod względem zarobków nie powinny być aż tak zróżnicowane. Tymczasem dyspropocje są znaczące: w 2017 w Warszawie przeciętne wynagrodzenie wynosiło 5800 złotych brutto, we wrocławiu - 5100, a Kraków - 5000. Na tym tle Białystok wypada smętnie ze średnimi poborami w wysokości 3900 zł. Taka średnia zarobków umieszcza stolicę Podlasia na przedostatnim miejscu przed Lublinem (3800 zł brutto). Zdaniem autorów raportu to główny powód drenażu kapitału ludzkiego wschodniej części Polski i przyczyna, dla której - mimo wyższej satysfakcji z życia m. in. na Podlasiu - duża część młodych ludzi opuszcza Białystok i nasz region. W tej sytuacji inwestycja w miejską infrastrukturę drogową i obiekty użyteczności publicznej, które miały być przekonać inwestorów do Podlasia i zatrzymać białostocką młodzież okazały się chybione. Przynajmniej w aspekcie zachęty do pozostania w mieście, w którym można pracować i dobrze zarabiać. 

Raport wskazuje też na wartość znajomości języków obcych (w szczególności angielskiego i niemieckiego) pokazując zależność: pensje pracowników z ich płynną znajomością są około 30 procent wyższe od przeciętnych wynagrodzeń w swoim regionie. Im wyższy procent takich osób tym bardziej rośnie średnia zarobków w regionie oraz większy procent posad, na których kompetencje językowe są wymagane: główny księgowy, dyrektorzy operacyjni, inżynierowie jakości, HR meneger, specjalista IT itp. 

(Przemysław Sarosiek/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do