Za żłobki w Białymstoku jednak płacić nie będzie trzeba

Tadeusz Truskolaski zmienił zdanie w sprawie opłat za żłobki. Początkowo ustami swojego zastępcy informował, że pomimo zamknięcia placówek, opłaty stałe rodzice będą musieli wnosić. Jednak już kilka dni później przekazał na konferencji prasowej, że za okres, kiedy żłobki są zamknięte, rodzice nie będą ponosili żadnych opłat.

Od ponad miesiąca zamknięte są nie tylko szkoły, bo dzieci nie mogą uczęszczać również ani do przedszkoli, ani do żłobków. Mimo to, zaledwie w miniony wtorek, zastępca prezydenta Białegostoku, odpowiedzialny za edukację w stolicy Podlasia poinformował, że władze miejskie nie będą zwalniały ze stałych opłat tych rodziców, których dzieci z powodu zamknięcia placówek nie uczęszczają teraz do żłobków. A przecież nie uczęszczają, bo nie mogą.

- Chcę tutaj przekazać informację, że Miasto Białystok nie zrezygnuje z opłaty stałej za żłobki miejskie. Jest to koszt 200 złotych miesięcznie. Natomiast nie trzeba wnosić opłaty żywieniowej. Każdy żłobek ma koszty stałe i z tego wynika konieczność ponoszenia tejże opłaty przez mieszkańców – przekazał podczas konferencji prasowej z minionego wtorku Rafał Rudnicki, zastępca prezydenta Białegostoku.

Ale już dwa dni później jego przełożony, również na konferencji prasowej zapowiedział, że jednak z tych opłat rodzice będą zwalniani. Stało się to po konsultacji z innymi prezydentami miast zrzeszonymi w Unii Metropolii Polskich. To zresztą ma być wspólna decyzja wszystkich prezydentów miast zrzeszonych w tej organizacji. Ustalono, że rodzice z opłat stałych za żłobki mają być zwolnieni za te dni lub miesiące, kiedy żłobki będą nieczynne i dzieci nie będą mogły w nich przebywać.

- To musi być, według mnie, podjęte uchwałą Rady Miasta. Dlatego też, jak taka Rada Miasta będzie, to taki stosowny projekt uchwały złożę. Dobre rzeczy mogą działać wstecz, dlatego też będzie to funkcjonowało od momentu zamknięcia, czyli połowa marca, kwiecień i do momentu otwarcia żłobków stosownym rozporządzeniem Rady Ministrów. Jeżeli ktoś dokonał już opłaty za kwiecień, to oczywiście ona nie przepadnie. Będzie prolongowana na kolejne miesiące – poinformował Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku.

Dodał, że jest to bardzo duże obciążenie dla budżetu miasta. Jak przekazał prezydent, w Białymstoku jest 1100 miejsc w żłobkach i zwolnienie rodziców ze stałych opłat tylko za jeden miesiąc to utrata wpływów w wysokości 220 tys. złotych. Choć prezydent mówił podczas konferencji prasowej o utracie 2 milionów 200 tys. złotych – odnosząc się najwyraźniej do skali całego roku, czyli 10 miesięcy, kiedy żłobki pracują. Z tym, że nie ma na razie mowy o takiej sytuacji, aby żłobki były zamykane na okres jednego roku. Zatem koszty należy liczyć w ujęciu miesięcznym, a nie rocznym. I jak wskazaliśmy – to około 220 tys. złotych miesięcznie. Co również zostało później dopowiedziane i wyjaśnione. Niezależnie od tego, decyzja o zwolnieniu z opłat za żłobki ma być także wyrównaniem traktowania wszystkich rodziców.

- Chcemy traktować wszystkich rodziców równo, ponieważ rodzice dzieci uczęszczających do przedszkoli takich opłat stałych nie płacą, w związku z tym podjąłem taką decyzję, aby również rodziców, którzy mają dzieci w żłobkach, czyli te ponad 1000 osób również na ten czas trwania pandemii zwolnić z tych opłat – przekazał Tadeusz Truskolaski.

W tej chwili wiadomo na pewno, że żłobki, tak samo jak przedszkola i szkoły, będą zamknięte co najmniej do 26 kwietnia. Czy termin ten zostanie przedłużony o kolejne dni lub tygodnie dowiemy się zapewne dopiero w przyszłym tygodniu.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: bialystok.pl)