
Bez sensu toczyła się ponad godzinę dyskusja odnośnie Studium Wokalno – Aktorskiego w Białymstoku. Bo to, że radni Koalicji Obywatelskiej na polecenie prezydenta, czy też z własnej inicjatywy, chcą uśmiercić jedyną szkołę artystyczną w mieście, było widać na samym początku, ale w i ubiegłym roku. Himalaje hipokryzji i zwykłej głupoty przekroczyła kolejny raz radna z Nowoczesnej, choć nie tylko ona.
Z jakiegoś powodu prezydent Białegostoku nie chce likwidować Studium Wokalno – Aktorskiego w Białymstoku, a przynajmniej nie w taki sposób, w jaki nakazują to przepisy prawa. Zdecydował się na inny sposób zamknięcia placówki, mianowicie taki, że ma ona umrzeć śmiercią naturalną. I do tego celu wykorzystał ewidentnie posłusznych sobie radnych, którzy na ostatnim posiedzeniu Komisji Edukacji zrobili z siebie kompletne pośmiewisko. Być może nie zdają sobie z tego sprawy, ale dla słuchacza z zewnątrz, nawet nie obeznanego w temacie, pokazali się jako ludzie kompletnie nie rozumiejący rzeczywistości, a nawet języka polskiego.
- Ile pomieszczeń państwo zajmujecie na ulicy Zwycięstwa? – pytała radna Katarzyna Kisielewska – Martyniuk.
- Zajmujemy siedem sal edukacyjnych, jedną aulę widowiskową, salę taneczną i cztery pomieszczenia techniczne – odpowiedziała Agnieszka Kalinowska, sekretarz szkoły.
- Czyli konkrety. Czyli na 21 słuchaczy zajmujecie państwo kilkanaście pomieszczeń, tak?
- W tej chwili na 21 słuchaczy, ponieważ te pomieszczenia zostały przygotowane na czteroletnie studium wokalno – aktorskie… – zaczął wyjaśniać Konrad Szczebiot, pracownik szkoły artystycznej, ale nie dano mu dokończyć.
- Ilu macie państwo w tej chwili wykładowców? – dopytywała radna Kisielewska – Martyniuk.
- 21 – odpowiedziała sekretarz szkoły. – Ale w większości są to osoby niezatrudnione na cały etat, są to osoby… – też nie zdołała dokończyć, bo przerwała jej radna.
- No dobrze, to mam kolejne pytanie, ilu spośród państwa wykładowców jest zatrudnionych na pełen etat – dopytuje radna.
- Cztery, tylko cztery – powiedziała sekretarz szkoły.
Po tych słowach uszczegóławiała radna Kisielewska – Martyniuk czy dobrze rozumie odpowiedzi pracowników studium Wokalno – Aktorskiego. I kiedy kilkukrotnie przypomniano jej, że decyzją prezydenta, do szkoły został wstrzymany nabór, zatem w związku z tym uczy się w niej mniej uczniów i pracuje mniej nauczycieli, bo – wyjaśniali jak chłopu na roli, że brakuje pełnych roczników, to radna z Nowoczesnej wyjechała z następującym pytaniem:
- Czyli jak dobrze rozumiem, to państwo zajmujecie nie wiem, jedną trzecią, jedną czwartą całości budynku, bo macie też…
- Nie, absolutnie nie. Bo mamy cztery sale lekcyjne o pełnej wielkości, czyli 45 m2 i jedną salę, która jest zrobiona tak jakby z takiej starej składnicy, która obejmuje bodajże 17 metrów. To nie są sale standardowe do lekcji, absolutnie – wyjaśniała Agnieszka Kalinowska, sekretarz szkoły.
Przekazała dokładnie jak wygląda sekretariat, gabinet dyrektora szkoły, pokój nauczycielski, na co znów radna Kisielewska – Martyniuk błysnęła wypowiedzią.
- Ja wczoraj poprosiłam o informacje i z tego co wiem, to w tym momencie państwo zajmujecie prawie 28 proc. tego budynku. W zespole szkół nr 16 jest 168 uczniów, w państwa szkole jest 21 uczniów. To są fakty. I państwo zajmujecie prawie 30 proc. powierzchni. To są konkrety – nie przestawała się błaźnić radna Kisielewska – Martyniuk.
Bo nie dość, że posiadała informacje, o które pytała w kontekście zajmowanych pomieszczeń, to po kilkunastu minutach nieustannego powtarzania przez pracowników szkoły prostych informacji, wciąż nie była w stanie przyswoić do wiadomości, że Studium Wokalno – Aktorskie nie ma pełnej obsady uczniów, ponieważ nabór został wstrzymany decyzją prezydenta i uczniów w związku z tym jest mniej. Nie dotarło też do niej, że kiedy prezydent Truskolaski powoływał tę szkołę do życia, zagwarantował takie warunki, aby uczniowie wszystkich roczników tego Studium mieli dobre warunki do nauki. Być może zrozumie inny mechanizm, że kiedy na przykład w szkole, w której jest zatrudniona, prezydent każe zwolnić ją i jeszcze 30 nauczycieli, to się okaże, że pokój nauczycielski będzie za duży.
- Państwo zajmujecie bardzo dużą powierzchnię, a my jako radni musimy też dbać o budżet miasta i bardzo dużo pieniążków dokładamy – nie zważała ani na argumenty, ani na logikę radna Kisielewska – Martyniuk.
W tym kontekście, skoro radna z Nowoczesnej, a jak się później z tej całej rozmowy okazało, także inni radni Koalicji Obywatelskiej, szukają tak bardzo pieniędzy, bo jedyna szkoła artystyczna w Białymstoku przekracza możliwości miasta, aby funkcjonowała, podrzucamy pewien pomysł do rozważenia. Akurat bardzo istotny w kontekście całej idiotycznej wręcz sytuacji i jeszcze bardziej idiotycznym pytaniom oraz tezom wysnuwanym z odpowiedzi.
W większości białostockich szkół istnieją etaty zastępców dyrektorów, w niektórych nawet po kilka. Wystarczy zlikwidować około 10-12 etatów takich zastępców dyrektorów i będą pieniądze na utrzymanie Studium Wokalno – Aktorskiego w Białymstoku. I na dodatek nawet nie trzeba będzie ani grosza z subwencji oświatowej, aby szkoła funkcjonowała z pełnym naborem i pełną obsadą. Dlaczego radna Kisielewska – Martyniuk nie zajmie się tym tematem, że w niektórych placówkach jest nawet po 3 zastępców dyrektorów z wynagrodzeniami blisko 10 tys. złotych miesięcznie? Zwłaszcza w tym roku szkolnym i poprzednim się mocno raczej nie napracowali z uwagi na organizację nauki zdalnej dla uczniów. Koniecznie trzeba szarpać jedyną szkołę artystyczną w mieście?
Na dodatek najprawdopodobniej bez podstawy prawnej i nielegalnie. Zwracała na to uwagę radna Agnieszka Rzeszewska, która choć pytała, odpowiedzi się od urzędników, ani prezydenta nie doczekała w temacie – na jakiej podstawie prawnej prezydent Białegostoku wstrzymał nabór do szkoły? Tego mu robić nie wolno. Jak podkreślała radna, jeśli prezydent z jakiegoś powodu chce unicestwić szkołę i zmieść ją z powierzchni Białegostoku, to powinno się to odbyć zupełnie inaczej.
- Dlaczego nie można zastosować legalnej procedury na podstawie ustawy prawo oświatowe, które jasno mówi, jak wygląda ten proces. Nie ma czegoś takiego w prawie oświatowym co nazywa się zerowym naborem, bo nabór musi być liczbą dodatnią wyższą niż zero, większą niż jeden. Więc musi być ten nabór organizowany co roku. Jeśli pan prezydent chce tę szkołę zamknąć, to powinna się pojawić uchwała o zamiarze likwidacji, powinni być powiadomieni słuchacze i musi być zasięgnięta opinia ministra kultury – wyjaśniła wszystkim radna Agnieszka Rzeszewska.
Jeśli komuś się wydaje, że to proste wyjaśnienie dotarło do radnej Kisielewskiej – Martyniuk, to informujemy – nie dotarło. Można w tej sytuacji tylko się zastanawiać, jakim cudem taka osoba była wcześniej zastępcą dyrektora jednej z białostockich szkół, choć można się domyślać, dlaczego już nie jest. Ale nadal pozostaje pytanie, na które niech każdy odpowie sobie sam, jakim cudem radna jest też nauczycielem odpowiedzialnym za edukację dzieci, skoro sama ma problemy ze zrozumieniem otaczającej ją rzeczywistości i ewidentnie z tym, co się do niej mówi.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Facebook/ Studium Wokalno-Aktorskie)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
21 uczniów hahaha likwidować to coś
a wiesz geniuszu na czym polega edukacja wokalna - to nie jest dwudziestoosobowy chór, tylko z każdą z tych osób dużo pracuje się indywidualnie
Bez Kultury nie ma rozwoju. Nowoczesne miasto stawia na talenty, rozwija zdolną młodzież, to też promocja miasta. Tę działalność szkoły należałoby jeszcze rozwinąć, może rozszerzyć profil o inne kierunki artystyczne, inaczej młodzież z miasta będzie uciekała. Jest potencjał w młodych ludziach i co? - mamy to zmarnować???