
Wszystko wskazuje na to, że prezydent utraci kontrolę nad wydatkowaniem ponad 20 milionów złotych. Pozbawi go tego projekt uchwały radnych PiS pozytywnie zaopiniowany przez Białostocką Radę Działalności Pożytku Publicznego. Jeżeli projekt zostanie przyjęty, to w komisjach dzielących dotacje dla organizacji pozarządowych (tzw. NGO), zasiadać będzie trzech przedstawicieli wskazanych przez te organizację i tylko jeden urzędnik podległy prezydentowi. Prezydent, żeby zmienić wyniki konkursu będzie musiał otwarcie złamać decyzje komisji. A nie da się tego - jak obecnie - robić dyskretnie w zaciszu gabinetów.
Komisje czyli sami swoi
W czym rzecz? Organizacje pozarządowe (kluby sportowe, stowarzyszenia kulturalne, sportowe, organizacje społeczne) w dużym stopniu utrzymują się ze środków pochodzących z budżetu miasta. Szacuje się, że od 30 do 70 procent ich budżetu to samorządowe dotacje. Nic dziwnego, że ta sprawa jest dla nich niezwykle ważna. Dotąd o przyznaniu dotacji oraz ich wysokości decydował prezydent. Najpierw jednak wnioski oceniała komisja złożona z urzędników i przedstawicieli organizacji pozarządowych. Do 2016 roku urzędników wskazywał dowolnie prezydent. Co do przedstawicieli organizacji pozarządowych: zgłaszały swoich kandydatów bezpośrednio do prezydenta. On wskazywał, których wybiera. Mogliby być to - i zazwyczaj byli - przedstawiciele organizacji przyjaznych prezydentowi. W efekcie organizacje wspierające prezydenta (a trzeba trafu kilku takich przedstawicieli zasiadało w jego Komitecie Honorowym podczas wyborów) mogło liczyć na hojne wsparcie. Trzeba trafu - zawsze otrzymywali sute granty. A jeśli prezydentowi nie odpowiadały rozstrzygnięcia komisji? Tu skazani jesteśmy na nieoficjalne informacje. Według nich komisja ponownie obradowała nad uwagami prezydenta i podejmowała decyzje, których Tadeusz Truskolaski oczekiwał. Wyniki konkursów wywoływały gromkie protesty, otwarte pytania o kryteria i zasady ich podziału. Odpowiadała na nie... rzecznik prezydenta. Dlaczego? Nie wiadomo - przecież formalnie podział środków leżał w rękach komisji, a prezydent mógł go zmienić. Oficjalnie nic nie wiadomo, aby to robił. A nieoficjalnie? No cóż - a dlaczego sprawę tłumaczyła pani rzecznik prezydenta?
Rada krzyżuje plany
Sytuacja uległa zmianie, gdy powstała Białostocka Rada Działalności Pożytku Publicznego. Wyłoniona została w powszechnym głosowaniu organizacji pozarządowych i większość w niej uzyskali - cóż za zaskoczenie - wcale nie zwolennicy prezydenta. Poza urzędnikami i radnymi zasiadającymi tam z urzędu, znakomita większość członków to osoby raczej krytycznie oceniające dotąd decyzje prezydenta i wyniki konkursów na podział dotacji. Radni miejscy będący jej członkami pochodzą z PiS, który też od dawna gromko protestował przeciw podziałowi pieniędzy między organizacje pozarządowe. Pierwsze efekty pracy Rady Pożytku przyniosły tegoroczne prace nad Budżetem Obywatelskim: w Zespole ds. Budżetu Obywatelskiego prezydent stracił większość i urzędnicy zostali zmuszeni do rozmów i współpracy z wnioskującymi mieszkańcami tak i w komisjach konkursowych prezydent przestanie dyktować warunki. Wszyscy oczekiwali, że Zespół nie będzie miał nic do powiedzenia tymczasem prezydent i jego stronnicy ponieśli kilka prestiżowych porażek. A Zespół - wbrew negatywnym ocenom urzędników i oczekiwaniom prezydenta - dopuścił kilka projektów do obywatelskiego głosowania. Podobnie rzecz może się mieć przy komisjach konkursowych.
Paragraf 38 czyli prezydent wybiera nie swoich
Dokument, który pozbawi prezydenta wpływu na podział dotacji lub zmusi do jawnego wspierania swoich zwolenników to „Program współpracy Miasta Białystok z organizacjami pozarządowymi oraz innymi podmiotami prowadzącymi działalność pożytku publicznego na rok 2017". To prawo, na podstawie którego miasto współpracuje z organizacjami pozarządowymi a uchwala je Rada Miasta. Obecnie na stole są dwa projekty - oba są niezwykle podobne. Różni je zasadniczo paragraf 38. W wersji proponowanej przez prezydenta kandydatów do komisji wybiera prezydent: trzecj urzędników i dwóch przedstawicieli organizacji pozarządowych. Kandydatów nikt nie opiniuje, a zgłoszenia wpływają bezpośrednio do magistratu. Teoretycznie może więc ich zgłosić np. Towarzystwo Wielbicieli Tadeusza Truskolaskiego i Komitet Poparcia Prezydenta oraz kilkanaście klubów sportowych i organizacji kulturalnych. Jak myślicie Państwo - kogo wybierze prezydent?
Projekt drugi - autorstwa radnych PiS - też zakłada, że zgodnie z ustawą o wolontariacie komisje wybiera prezydent. Ale tutaj urzędnik jest jeden a trzech przedstawicieli pochodzi z organizacji pozarządowych. I jeszcze jedna zasadnicza różnica: prezydent wybiera trzech członków z grupy czterech kandydatów zgłoszonych przez stałe Komisje Rady Miasta. Czwórka kandydatów pochodzi z grona osób zgłoszonych przez organizacje pozarządowe ale - i tu kolejna zasadnicza różnica - zaopiniowanych przez Radę Pożytku. I kolejna ciekawostka: powołana przez prezydenta komisja może zaprosić do współpracy z głosem doradczym ekspertów i zrobić to może bądź na wniosek prezydenta lub z własnej inicjatywy.
Wojna na kruczki prawne
Ostatnie posiedzenie Białostockiej Rady Działalności Pożytku Publicznego opiniowało oba projekty. Mimo wielkiego zaangażowania i prawnych kruczków przedstawicieli magistratu by zablokować projekt radnych to ostatecznie przygniatającą większością głosów negatywnie zaopiniowano projekt prezydenta a pozytywnie radnych. Przeciw projektowi radnych zagłosowało zaledwie dwóch głosujących.
Co będzie teraz? Prezydent zapewne nie skapituluje i na sesji skorzysta z prawniczych kruczków, aby jak najpóźniej uchwalić nowy "Program". Wszystko po to, aby dotacje na 2017 rok podzielić w starym składzie komisji. W tym celu musi jak najszybciej ogłosić konkursy i liczyć, że radni najpierw uchwalą budżet a dopiero później "Program". Wtedy w ekspresowym tempie ogłosi konkursy i będzie tak długo powoływał skład nowych komisji aż stare rozstrzygną konkursy na 2017 rok.
O ile radni nie prześpią tematu i uchwalą program przed ogłoszeniem konkursów na dotacje to dotychczasowa wszechwładza Tadeusza Truskolaskiego dozna kolejnego potężnego uszczerbku. I zostaną przy nim faktycznie tylko ci, którzy myślą jak on a nie ludzie, którym się z prezydentem być opłaca. A radni uzyskają pewność, że pieniądze przyznane w budżecie trafią tam, gdzie chcieli aby trafiły.
(Przemysław Sarosiek/ Foto: BI-Foto)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
To się będzie działo jak teraz kasa wpadnie w ręce PiS
Uwierzę jak zobaczę to w praktyce że urzędnicy przestaną robić co chcą z kasą
No w końcu będzie jakaś równowaga w rozdysponowywaniu publicznych pieniędzy dla stowarzyszeń.
Ciekawa propozycja a do kogo mozna odwolac sie od decyzji takiej komisji? Ktos wie?
Teraz dla równowagi będzie samowola organizacji pozarządowych które będą decydowały w swojej sprawie same. Nie wiem czy to dobry pomysł przy tak dużych pieniądzach z budżeu miasta.
Niestety ale obawiam się że nie będzie żadnej równowagi a kolejne kłótnie o pieniądze komu i ile
Wątpię że Trusolaski dopuści 20 baniek