
Ukraińskimi i rosyjskimi trollami nazwała wszystkich krytykujących ostatni raport Amnesty International Agnes Callamard, sekretarz generalna tej organizacji. Tyle tylko, że jedynie Rosja cieszy się z raportu i zawartych w nim wniosków. Choć jednocześnie w rosyjskiej telewizji państwowej działacze Amnesty International nazywani są „międzynarodowymi oszustami i łajdakami”.
Szefowa ukraińskiego oddziału Amnesty International Oksana Pokalczuk zrezygnowała ze stanowiska po tym, gdy główny zarząd tej organizacji opublikował raport, w którym wojska ukraińskie zostały obarczone winą za narażanie życia ludności cywilnej. Świat jednak nie tej dymisji się spodziewał, a skompromitowanej Agnes Callamard, sekretarz generalnej Amnesty International. Bo w raporcie praktycznie nie ma zbyt wiele miejsca poświęconego działaniom wojsk rosyjskich, które atakują w miastach między innymi budynki mieszkalne, a ludność cywilną gwałcą, torturują, katują i zabijają, włącznie z malutkimi dziećmi.
Takie krytyczne głosy płynące z całego świata najwyraźniej nie spodobały się sekretarz generalnej Amnesty International, która na krytykę odpowiedziała w ten sposób, że raport krytykują ukraińskie i rosyjskie trolle. Jednak pod jej wpisami i pod wpisami organizacji w mediach społecznościowych widnieją komentarze polityków, działaczy społecznych, wojskowych, dziennikarzy i szeregu innych osób, które pełnią funkcje publiczne i mają zweryfikowane konta. Takie osoby masowo nawołują Agnes Callamard do rezygnacji z zajmowanego stanowiska. Choć są i tacy, którzy uważają, że niczego to nie zmieni.
„Jestem deputowaną rady miejskiej Kijowa i żołnierzem Sił Zbrojnych Ukrainy. Nie jestem motłochem ani trollem w mediach społecznościowych i piszę do Ciebie ze zweryfikowanego konta na Twitterze, że masz rosyjskiego kutasa w ustach” – napisała Alina Michajłowa i był to chyba jeden z ostrzejszych komentarzy, jakie pojawiły się pod wpisem sekretarz generalnej Amnesty International.
„Nakłanianie Pani Callamard do ustąpienia z powodu niesławy i głupoty jest daremne, biorąc pod uwagę, że sama Amnesty jest zdeprawowaną organizacją hołubiącą Putina. Co za hańba” – napisał na Twitterze Oliver Kamm, dziennikarz „The Times”.
Z tym, że w ogóle brytyjski „The Times” poszedł znacznie dalej. Jeszcze w weekend opublikowany został bardzo krytyczny artykuł odnoszący się do raportu Amnesty International, a w nim wprost dziennikarze zaapelowali do swoich czytelników, aby przestali wpłacać datki na rzecz tej organizacji. Dziennikarze z wysp zauważyli, że ostatni raport wywołał „powszechną furię”, ale w rzeczywistości podkopał wiarygodność organizacji, która zaczęła służyć jako „megafon dla propagandy Putina”. Przypomniano w publikacji również i to, że Amnesty International wcześniej nie chciała uznać Aleksieja Nawalnego za więźnia sumienia, więc już nie pierwszy raz ugina się pod presją Kremla.
„Niegdyś szanowana organizacja humanitarna Amnesty International wykazuje teraz żałosną obojętność wobec ucisku. Pokazawszy swoją miękkość wobec zbrodni i wobec faszyzmu, powinna mieć na tyle przyzwoitości, by opuścić scenę” – napisali dziennikarze „The Times”. – „Ci, którzy szczodrze przekazują jej pieniądze i czas w przekonaniu, że pomagają ofiarom prześladowań, powinni przestać” – tymi zaś słowami zakończyli publikację.
W podobnym tonie można przeczytać artykuły w innych brytyjskich mediach, między innymi w „The Telegraph”, który Amnesty International nazwał moralnym bankrutem, ale też w wielu mediach na całym świecie. I tylko rosyjskie media państwowe cytują z zadowoleniem wnioski płynące z raportu, co nie przeszkadza im w tym samym czasie działaczy Amnesty International nazywać „międzynarodowymi oszustami i łajdakami”.
(Cezarion/ Foto: Flickr.com/ manhhai)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie