Reklama

Aż cztery radiowozy na Piastowskiej! A to tylko niegroźna kolizja...

Trzeba było kilku oznakowanych samochodów policyjnych do, jak się okazało, zwykłej stłuczki drogowej. Choć dla uczestników zdarzenie nie było pewnie zwyczajne. Bo jeśli na miejsce zostali wezwani mundurowi, to najpewniej kierowcy nie mogli się dogadać co do winy i odpowiedzialności jednego z nich, a to przecież niezbędne do wypłaty odszkodowania z OC sprawcy na naprawę auta przez zakład ubezpieczeniowy poszkodowanemu.

Kolizja to - najprościej mówiąc - w przeciwieństwie do wypadku zdarzenie drogowe, podczas którego nikt nie ucierpiał, czyli nie ma rannych bądź ofiar śmiertelnych. W takich przypadkach nie trzeba wzywać policji. Po usunięciu pojazdów z drogi wystarczy spisać "wspólne oświadczenie", w dwóch egzemplarzach, opisujące uszkodzenia i wskazujące winnego - to zwykle wystarcza dla ubezpieczycieli. Po funkcjonariuszy dzwoni się m.in., gdy nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności, brakuje dokumentów pojazdu (choć tych już nie trzeba ze sobą wozić) bądź istnieje podejrzenie, że druga strona jest pod wpływem alkoholu lub środków odurzających.

Zdarzenie na ulicy Piastowskiej w Białymstoku (pod wiaduktem, nieopodal skrzyżowania z Piasta) wzbudziło zainteresowanie kierowców przejeżdżających tędy w środę, 6 października, przed godziną 13. Nic dziwnego: kiedy każdego tygodnia słychać o zatrzymywaniu w regionie kolejnych nielegalnych migrantów, w tym przewożonych samochodami (nie tak dawno pod sokółką bus przewożący nielegalnych migrantów potrącił policjanta), taki widok przyciąga wzrok. Mamy bowiem niewielkie dostawcze auto, a obok radiowozy z uruchomionymi sygnałami świetlnymi: dwa osobowe i dwa typu furgon, co daje co najmniej ośmiu policjantów. Tymczasem...

Doszło do kolizji drogowej. Nikomu nic się nie stało, nie było utrudnień w ruchu - tłumaczy sierż. sztab. Elżbieta Zaborowska z zespołu prasowego podlaskiej policji.

W tym miejscu warto zadać pytanie: po co takie siły do "zwykłej" stłuczki? W końcu jeżeli nie ma mowy o jakimś szczególnym zagrożeniu czy łamaniu prawa, to równie dobrze część interweniujących mogła zostać delegowana w inne miejsca, gdzie akurat nie było niezwykłego nadmiaru patroli.

(Piotr Walczak)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do