
Tegoroczna zima upłynęła pod znakiem smogu. Co rusz spotykaliśmy się z masową paniką, szczególnie w mediach. Polacy z dnia na dzień stali się specjalistami w kolejnej dziedzinie – wszyscy rozróżniali pyły zawieszone w powietrzu, a niektórzy znali nawet ich bezpieczne normy! Nagle jednak temat się urwał. Cytując klasyka: co się stało się?
Rozwiązanie widzę jedno. Nasza kochana władza dała nam w jedną sobotę darmowe autobusy. Oczywiście wiedzieli o tym tylko użytkownicy Internetu, bo władza nie raczyła umieścić takich informacji chociażby w autobusach. Mimo to, na pewno znalazło się parę osób, które przesiadło się z samochodu do komunikacji zbiorowej. I co? I miasto uzdrowione. Regionalne media (jak i sami mieszkańcy Białegostoku) nagle przestały grzmieć o zbliżającej się apokalipsie siejącej rakiem płuc na prawo i lewo. Już nikt nie pisze, że dusi się wychodząc na ulice w Centrum. Nie spotykamy już ludzi, którzy krążą po mieście w maskach na twarzy. A to wszystko dzięki jednej sobocie z darmowym BKM-em.
Ciekawi mnie, jak ogromny był to wydatek dla budżetu. Przecież, jeżeli byliśmy w stanie zlikwidować problem smogu w jeden dzień, to możemy w podobny sposób zlikwidować inne złe zjawiska w naszym mieście. Zorganizujmy na przykład dzień darmowych odpadów. Obniżmy kwartalną opłatę o jedną dziewięćdziesiątą i w mig znikną z lasów śmieci! Czyż to nie będzie kolejny ekologiczny cud?
Latem powinniśmy organizować dzień darmowej wody. Każdy, kto jeździł w wakacje autobusem już wie, o czym mówię. Bo jakie inne wytłumaczenie – poza tym, że woda jest niebotycznie droga – można znaleźć na ten jeden wielki sztynks? Dajmy ludziom na 24 godziny darmową kranóweczkę – podróżowanie stanie się od razu o wiele przyjemniejsze! Powiem więcej (i myślę, że niejeden się ze mną zgodzi): taki dzień powinien być organizowany co najmniej raz w tygodniu.
Chciałbym jakoś inteligentnie podsumować to wszystko. Mam jednak niemały problem, bo w mojej opinii – smog jest kolejnym sztucznym, chwilowym problemem. W podstawówce uczono mnie o tym, jak groźne są kwaśne deszcze – od lat jednak nikt już o nich nie mówi. Dziś mamy smog, a na jego miejsce – za (góra) parę lat znajdzie się coś nowego. Pamiętajmy jednak, żeby nie dać się zwariować i nie wierzyć we wszystko, co znajdziemy w Internecie.
Tymczasem idę się przewietrzyć.
(Przemysław Kownacki/ Foto: bialystok.pl)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie