
Białystok oraz województwo podlaskie musi stanąć na wysokości zadania i postarać się o środki na budowę regionalnego portu lotniczego. Jeśli to się nie uda, koniecznym będzie dostosowanie lotniska lokalnego do rejsowego ruchu pasażerskiego. Konieczne też będą porządne drogi dojazdowe do takiego mniejszego lotniska. Powodem tych działań są coraz bliższe realia powstania Centralnego Portu Lotniczego.
Dyskusja o budowie Centralnego Portu Lotniczego pomiędzy Warszawą a Łodzią nabiera tempa. Komunikacja powietrzna rozwija się tak szybko, że istniejące porty notują z roku na rok coraz większe liczby odpraw i połączeń. W ciągu najbliższych kilku, a najdalej w ciągu piętnastu lat, przede wszystkim lotnisko Chopina w Warszawie może być niewydolne. Tak przynajmniej szacują eksperci, więc swoją wiedzą podzielili się z przedstawicielami polskiego rządu.
- Musimy się dziś zastanowić, co zrobić, żebyśmy nie mieli sytuacji, w której w Warszawie, na Mazowszu będą trudności związane z rozwojem połączeń lotniczych. Musi powstać bliższa współpraca między portem w Modlinie i portem Chopina – powiedział wiceminister infrastruktury Jerzy Szmit podczas debaty Gazety Polskiej kilka dni temu.
I choć debata nie dotyczyła Białegostoku czy województwa podlaskiego, które jest jedynym miastem wojewódzkim i regionem wykluczonym z ruchu powietrznego, plany inwestycyjne wokół Centralnego Portu Lotniczego będą miały znaczenie i dla stolicy województwa, i całego województwa podlaskiego. Pisaliśmy już kilka miesięcy temu, że budowa takiego dużego portu lotniczego pomiędzy Łodzią a Warszawą jeszcze bardziej wykluczy nasz region z ruchu powietrznego. Po pierwsze dlatego, że trzeba będzie jechać dużo dalej, by gdziekolwiek wylecieć. Po drugie, z roku na rok rośnie liczba osób korzystających z podróży samolotami, co oznacza, że jeśli do naszego regionu nie będzie dało się dotrzeć drogą powietrzną, inwestorzy i turyści nie dotrą tu w takiej liczbie, jak można by było oczekiwać, gdyby lotnisko tu działało.
Tej sytuacji można też i zaradzić na dwa sposoby. W zasadzie nie ma żadnego trzeciego wyjścia. Bo, albo gdzieś w województwie podlaskim powstanie lotnisko regionalne, albo rozbudowane będzie musiało zostać lotnisko lokalne – czyli to, które ma powstać na Krywlanach. Problem polega na tym, że na Krywlanach lotniska nie będzie, bo przewidziano tam wyłącznie pas startowy. Nie ma też mowy o tym, że będą z Krywlan odlatywały jakiekolwiek samoloty rejsowe. I kolejna sprawa – to drogi dojazdowe do Krywlan i Białegostoku.
W przypadku dróg nie chodzi o szerokie arterie prowadzące do pasa startowego. Niezbędne są duże szlaki komunikacyjne, jak choćby drogi ekspresowe, których u nas zwyczajnie nie ma. Jedyna trasa, która z końcem przyszłego roku ma zostać już w całości oddana do użytku to ósemka do Warszawy. Innych dróg tego rodzaju nie ma i nie wiadomo, kiedy powstaną. Na pewno pomogłaby budowa Via Carpathii plus do tego dobre połączenie kolejowe. A z tym też trzeba będzie poczekać dość długo.
- Bez współpracy z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, koleją, potencjał lotnisk regionalnych nie może być w pełni wykorzystany – mówił podczas debaty wiceminister Szmit.
- Najważniejszy jest tak zwany efekt katalityczny, czyli to, co port lotniczy spowoduje w przyciąganiu biznesu, w obszarze uatrakcyjnienia naszego środowiska biznesowego – te słowa mówił prof. Henryk Wnorowski podczas debaty o lotnisku, która odbyła się w styczniu tego roku.
- Fakt jest taki, że lotnisko już mamy. Ono jest zarejestrowane, mamy dane parametrów lotów i nie musimy występować o dodatkowe zmiany. To co trzeba teraz zrobić, to utwardzić pas startowy. Zresztą podobne lotniska działają w Niemczech, w Norwegii i wielu innych krajach – a te słowa wypowiadał zastępca prezydenta Adam Poliński ponad rok temu podczas sesji Rady Miasta.
Jeśli mamy faktycznie myśleć o rozwoju gospodarczym, to sam fakt posiadania zarejestrowanego lotniska zdecydowanie nie wystarczy. Już w tej chwili, kiedy jeszcze nie rozpoczęto budowy pasa startowego, trzeba myśleć o tym, co będzie później. A to później wcale nie jest aż tak odległe. W trakcie debaty, w której uczestniczył wiceminister Szmit padło wyraźnie jedno dość znamienne stwierdzenie, że za maksymalnie 15 lat wyczerpią się możliwości przede wszystkim Lotniska Chopina w Warszawie. Nie będzie ono w stanie obsłużyć wszystkich pasażerów. I właśnie ten fakt głównie skłania rząd coraz mocniej do inwestycji w postaci Centralnego Portu Lotniczego. Wówczas najlepszym środkiem komunikacji do tego wielkiego lotniska będzie samolot rejsowy z takich lokalnych lotnisk jak Krywlany lub Suwałki.
Najprawdopodobniej za 2 lub 3 lata LOT będzie miał więcej krajowych połączeń. I z tych połączeń między innymi Krywlany mogłyby korzystać, gdyby pas startowy był znacznie dłuższy i wybudowana by była infrastruktura do odprawy pasażerskiej. Ale nade wszystko musiałyby się odbywać loty rejsowe. A tych, jak wspominaliśmy już wielokrotnie, nie przewidziano.
„Podstawowym celem budowy pasa jest możliwość wykonywania lotów typu General Aviation na utwardzonym pasie startowym. Kategoria General Aviation obejmuje cały ruch lotniczy (prywatny i komercyjny) z wyłączeniem lotów rozkładowych oraz wojskowych” – to część oficjalnego komunikatu ze strony internetowej Miasta Białystok, który zamieszczono tuż po podpisaniu przez prezydenta Białegostoku wniosku o wydanie decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji na Krywlanach w postaci budowy pasa startowego.
W opublikowanej w minioną środę „Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju” na stronie Ministerstwa Rozwoju zapisano między innymi, że należy rozbudowywać infrastrukturę istniejących portów lotniczych. To jednak nie wszystko, bo do 2030 roku należy też zadbać o działania wspierające lotniska. Czyli, „podejmowanie działań wspierających rozwój sektora transportu lotniczego w zakresie: polepszenia przepustowości nawigacyjnej, ochrony i bezpieczeństwa ruchu lotniczego, wskazanie sposobu powiązania transportem publicznym (drogowym i kolejowym) portów lotniczych z miastami oraz ich obszarami funkcjonalnymi". Dlatego też szybka kolej czy droga ekspresowa do Warszawy – o czym często wspomina Tadeusz Truskolaski – nie załatwia tu problemu z wykluczeniem komunikacyjnym zwłaszcza naszego miasta.
Krywlany i inwestycja tam planowana w tym kształcie, w którym ją przygotowano według szeregu danych, raczej nie zda egzaminu i nie spełni swojej roli. Dodatkowo i na nieszczęście pozostanie w całości na utrzymaniu mieszkańców Białegostoku, którzy będą płacić za prywatne loty biznesmenów i kilku polityków.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: sxc.hu)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie