
Niepokoje – to słowo sponsoruje dziś całą dawkę złych wiadomości zebranych z całego tygodnia. Redakcja PITU-PITU poświęciła dziś niemal cały program temu co się dzieje na granicy polsko – białoruskiej. I chyba każdy, kto śledzi bieżące doniesienia, nie ma złudzeń, że to co się tam obecnie dzieje, trudno nazwać pokojem lub spokojem.
Jeśli komuś się wydaje, że po ataku na polskich żołnierzy i funkcjonariuszy na wysokości przejścia granicznego w Kuźnicy, nastała błoga sielanka, to takie myślenie jest tylko pobożnym życzeniem. Reżim białoruski inspirowany przez rosyjski wcale nie zaniechał działań. Zrezygnował tylko z niektórych. Akurat z tych, które by mocno podgrzały im siedzenia, gdyby strona polska spełniła swoje zapowiedzi.
Zapowiedzią najpoważniejszą było tu zamknięcie przejścia kolejowego w Kuźnicy, co by nie tylko mocno łupnęło poniżej pleców całą gospodarkę białoruską, ale na dodatek strasznie zdenerwowałoby Chińczyków. To tędy bowiem przejeżdżają główne transporty z zakupami dokonywanymi na AliExpress, tam odbywa się przeładunek i jeśli to miejsce by zostało zamknięte na jakiś czas, to Chińczycy delikatnie mówiąc byliby niezadowoleni. Baćka wystraszył się tego – co w jego obecnej sytuacji nie dziwi nikogo – i kazał posprzątać syf zrobiony przez jego gości na przejściu granicznym. Tak swoją drogą, czy jakiś szanujący się dyktator pozwoliłby na to, żeby jakieś cudzoziemce robiły syfy w państwie dyktatora? Ale jaki dyktator, takie porządki.
Tymczasem w rosyjskich mediach oficjalnie i bez sentymentów mówi się wprost, że Polska w całej tej sprawie konfliktu granicznego i wojny hybrydowej, postąpiła nadzwyczaj rozsądnie. Oczywiście jedynymi osobami, które tego kompletnie nie trybią – wciąż i bez zmian – jest polska opozycja oraz usłużne wobec jej media. Publicyści i eksperci w telewizji rosyjskiej stwierdzili bowiem wprost, że Łukaszenka przerżnął temat, bo Polacy zakazali obecności mediów pod granicą.
- Taki program, prowadzony przez ludzi, z różnych perspektyw widzących Rosję, ale jednak lojalnych wobec Rosji – to ich łączy – mówili o tym, że źle poszło na granicy polsko – białoruskiej między innymi dlatego, że rząd polski wyłączył polskie media. Serio! Facet wprost stwierdził, że polskie media przez całe miesiące kolportowały rosyjską propagandę i to było bardzo dobre, bo to zmiękczało opinię publiczną w Polsce i w Europie. I kiedy rząd pisowski zablokował na granicy możliwość funkcjonowania polskich mediów, wtedy sprawa się rypła, bo nikt nie kolportował rosyjskiego przekazu – mówi Rafał Otoka-Frąckiewicz, naczelny redakcji PITU-PITU.
Oczywiście wiemy dobrze, że kolportowanie rosyjskiego i białoruskiego przekazu trwa i nie tylko przez niektóre media w Polsce, ale przede wszystkim przez organizacje pozarządowe. Z tym, że dzięki blokadzie, było tego zdecydowanie mniej niż liczyła na to strona przeciwna. Co więcej, takich opinii jest nawet więcej, ale tradycyjnie zwykłe, logiczne rozumowanie do części intelektów w Polsce nie dociera, więc nadal robią genialną robotę dla Baćki i Władimira Władimirowicza. Czy kogoś to dziwi?
Resztę wiadomości i co z nich wynika, przedstawi już sam redaktor Otokieł. Włącznie z tym, co o tym wszystkim sądzą ludzie na Bliskim Wschodzie, jak się to wszystko odnajduje w geopolityce. A jeśli komuś będzie mało, zawsze może dodatkowo wiedzę uzupełnić o treści zamieszczone na kanale polityko.tv, gdzie jest więcej filmów i nagrań, także tych realizowanych bezpośrednio w Iraku.
(Cezarion/ Foto: zrzut ekranu z YouTube.com)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie