
Tak się składa, że nastała sobota i to nie byle jaka, bo wielka. A to oznacza, że jutro jest wielka niedziela, w trakcie której ma nastąpić Zmartwychwstanie. Ale jako, że Polska krajem cudów jest, to zmartwychwstanie nastąpiło trochę wcześniej i nie będzie okazji do niesienia pomocy umierającemu. I od tej radosnej informacji zaczyna się najnowsza porcja – jednak złych wiadomości.
Ale na początek informacja dobra, a nawet bardzo dobra, która w swojej konsekwencji jednak okazuje się niedobra. Chodzi o cud zmartwychwstania, jaki nastąpił pod polską granicą. A dokładniej na Białorusi. Dogorywał tam bowiem młodzieniec pewien, o którego upomniała się Grupa Granica. To znaczy Grupa Granica nie chciała aby on dogorzał za granicą Polski, tylko chyba w Polsce już żeby zeszedł z tego łez padołu. Bo on był już tak słaby, ale to tak słaby, że nawet samodzielnie powieką nie ruszał. W zmartwychwstaniu młodzieńca pomogli jednak nie żadne czary mary jakichś magików z napojem druidów z podlaskich lasów, tylko strażnicy graniczni z Białorusi – w rzeczy samej. Na ich widok młodzieniec cudownie ozdrowiał i ożył – co zobaczycie na własne oczy w materiale powyżej i to na samym początku.
Ale już w dalszej części będzie można dowiedzieć się o tym, że za tydzień z groszem, czyli w następną niedzielę, Francuzi dokonają wyboru pomiędzy dżumą, a cholerą. Gdyż odbędzie się wtedy finał wyborów prezydenckich, w których bierze udział dwóch takich samych kandydatów. To znaczy prawie takich samych. Przynajmniej z naszego polskiego punktu widzenia. Zwał jak zwał, jedno barachło. Bo żadna z tych postaci Polsce nie pomoże, a zaszkodzić może, chyba że…
- Tak myślę sobie, że jeżeli faktycznie zmiana władzy na panią Le Pen spowoduje rozpierduchę we Francji, to w to nam graj. Bo nie ma nic lepszego niż rozpierducha w innych krajach niż imperium. Bo na tym polega polityka, żeby nie angażować się nigdzie, bo to robimy całkiem udolnie, aczkolwiek trochę nieudacznie w przypadku Ukrainy, bo trochę za głośno werbalizujemy swoją pomoc, ale… wracając do tematu. Chodzi o to w polityce, żeby wszyscy dookoła płonęli, a żeby państwo polskie w postaci potencjalnego imperium, nie miało u siebie żadnych konfliktów i zadrażnień. Żeby wszystko płonęło dookoła, bo wtedy imperia się fajnie rozwijają i dlatego życzę Francuzom pani Le Pen – wyjaśnia Rafał Otoka-Frąckiewicz, naczelny redakcji PITU.
Ale nie tylko płonącymi samochodami we Francji człowiek żyje, bo jak wiadomo, tuż za naszą miedzą też sporo płonie. Ostatnio to nawet nasi sąsiedzi z Ukrainy ogarnęli spore ognisko na morzu. W czego wyniku russkij wojennnyj karabiel poszedł w kierunku w jakim odesłali go strażnicy graniczni z Wyspy Węże. Co wzbudziło ogromne podniecenie… w Moskwie. Ale o tym, jak i o innych sprawach opowie wszystkim redaktor Otokieł w nagraniu zamieszczonym na górze naszej strony.
Polecamy też zajrzeć jeszcze na inne nagrania, które redaktor Otokieł wziół i ponagrywał w ostatnim czasie. W tym celu trzeba zajrzeć na kanał polityko.tv i od razu najlepiej dać subka, bo już po świętach ma się tam pojawić kilka ciekawych materiałów, między innymi o wspomnianej Francji.
(Cezarion/ Foto: zrzut ekranu z YouTube.com)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie