
Ostatnie dni pokazały, jak skuteczny w walce z agresorem jest opór człowieka, jeżeli ten ma się czym bronić. Dostawy pocisków przeciwpancernych Javelin i NLAW, obok tureckich dronów Bayraktar TB2, stały się swoistym "gamechangerem". O tym wszyscy wiedzą, jednak już dużo mniej mówi się o tym, że równie ważnym elementem obrony Ukrainy są jednostki obrony terytorialnej. Są one tworzone spontanicznie, nie mają zcentralizowanego systemu dowodzenia, działają ad-hoc.
Ukraińskie oddziały obrony terytorialnej w Kijowie zaczęły powstawać poprzez wydawanie broni praktycznie każdemu zainteresowanemu. Na początku brakowało umundurowania, środków ochrony osobistej, ale fala AK-47 wylała się wielką ławą i zaczęła trafiać w ręce zwykłych obywateli. Kijów stał się twierdzą. Obecnie widać, że oddziały te zaczynają być lepiej umundurowane i uzbrojone. To samo dzieje się w innych miastach Ukrainy, gdzie oddziały OT budują barykady, likwidują dywersantów, ale przede wszystkim podnoszą morale wśród obywateli. Ukraińskie władze apelują też do myśliwych i innych osób posiadających broń o nękanie wrogich jednostek i atakowanie logistyki rosyjskiego najeźdźcy.
Nie byłoby to możliwe, gdyby Ukraińcy nie dostali do ręki broni. Owszem, ataki koktajlami mołotowa czy blokady dróg przez cywilów uprzykrzają życie najeźdźcy, ale nie są w stanie mu w żaden sposób zagrozić. Dopiero broń palna w rękach wysoko zmotywowanych obywateli zmienia obraz pola walki, ułatwiając liniowym jednostkom wojskowym walkę z wrogiem.
To jest obraz realnej wojny, obraz w którym tylko człowiek z bronią w ręku jest w stanie przeciwstawić się najeźdźcy. Jak to się ma do Polski? Na pewno każdy z nas poczuł oddech "matuszki rassii". 30-letnia pauza geopolityczna na globalnym teatrze wojennym zakończyła się. Dla nas, Polaków, ryzyko związane z posiadaniem rosyjskiego sąsiada było zawsze duże, chociaż wydaje mi się, że także my - Polacy - zaczęliśmy wierzyć, że zmieniony pokojowo układ sił, w którym Rosja bardziej myśli o bogactwie niż o imperialnych wojnach, będzie trwał wiecznie.
Stąd w naszym społeczeństwie każdy artykuł, każdy pomysł na zliberalizowanie dostępu do broni palnej dla obywateli pociągał za sobą potężną krytykę: tak mediów, jak i zwykłych obywateli, których znaczna część była przeciwko ułatwieniom w dostępie do broni.
Argumenty były różne, ale najważniejszy z nich mówi, że zwiększenie ilości broni spowoduje wzrost przestępczości. W mojej opinii powielanie go jest obarczone dużym błędem, gdyż argument ten w ogóle nie bierze pod uwagę, że przestępcy mają dostęp do broni, niezależnie od uregulowań prawnych. Kolejny argument o dostępie do broni dla niezrównoważonych psychicznie jest także chybiony. Tacy ludzie nie potrzebują broni. Im wystarczy nóż albo siekiera. Dowodem na to jest tragiczna śmierć prezydenta Gdańska.
Ja, jako pełnoletni, w pełni sił umysłowych obywatel Polski, chcę mieć dostęp do broni, żeby móc obronić siebie i rodzinę przed takimi właśnie szaleńcami, którzy ten dostęp mają, niezależnie od tego, czy państwo polskie im na to pozwala, czy nie.
Do powyższego argumentu obrony osobistej doszedł kolejny, jakże ważny argument obronności. Wojna na Ukrainie jasno dała nam odpowiedź, że tylko uzbrojone, a nie pacyfistyczne społeczeństwo jest w stanie bronić się przed agresorem. Co ważne, straty po stronie rosyjskiej są tak duże, że każda kolejna agresywna myśl, która stanie w głowie Putina czy innego "cara rosyjskiego", będzie już zawsze obciążona ryzykiem powstania ludowego. Pod warunkiem oczywiście, że takie ryzyko będzie realne...
Trochę danych statystycznych: Według zestawienia kanadyjskiego dziennika "National Post" (Gun Nations, 2012) w Polsce na 100 mieszkańców przypada 1,3 egzemplarza broni palnej. Daje nam to 91. lokatę na 102 ujęte w zestawieniu państwa. Najbardziej uzbrojeni są Amerykanie (88,8 szt. na 100 osób), Szwajcarzy (45,7) i Finowie (45,3). Więcej broni od nas posiadają m.in. Norwegowie (31,3), Niemcy (30,3) i Czesi (16,3). Mniej broni posiadają m.in. Rumuni (0,7), Litwini (0,7) czy Japończycy (0,6). Niestety, patrząc na sąsiadów Rosji oraz układ sił, to Polska jawi się jako łatwy łup militarny, także z powodu faktycznego rozbrojenia Polaków.
Uważam, że czas najwyższy skończyć z mitem, jakoby posiadanie broni przez zwykłych obywateli Polski było obarczone dużym ryzykiem. Jesteśmy narodem spokojnym, opanowanym. Nie grożą nam wojny domowe przy użyciu broni. Natomiast fakt posiadania broni, połączony z umiejętnością jej użycia, będzie mocno podnosił nasze zdolności obronne, a zatem odstraszające wroga od militarnej agresji.
Postuluję o zmianę w prawie dotyczącym posiadania broni palnej. W mojej opinii do wydania pozwolenia na posiadanie broni powinno wystarczyć przejście szkolenia z jej obsługi, zakończone egzaminem oraz opinia lekarza o poczytalności. Nic więcej.
Należy także usunąć przepis mówiący o tym, że w czasie wojny lub stanu wyjątkowego broń palna musi być oddana państwu. Jaki jest sens posiadania broni, gdy w przypadku potrzeby obrony własnego domu i kraju, miałaby być ona oddana państwu? Po co ten przepis nakazujący faktyczne rozbrojenie w obliczu wojny?
(Krzysztof Kamiński / Foto: pixabay.com)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Nie przeliczajcie ilości broni tylko ilość pozwoleń na posiadanie broni ponieważ osoba posiadająca pozwolenie na broń ma kilka sztuk lub kilkanaście bo są to ludzie pasjonaci .
To prawda. Niestety w obecnej sytuacji Polska utrzymałaby się 2-3 dni, jeżeli Putin najechałby nas. Całe szczęście Ukraina wzięła na siebie dzielnie cios. Dzięki temu mamy 4-5 lat na dozbrojenie się.
Świetny artykuł można tylko przyklasnąć autorowi. Oby rzeczywiście udało się uzbroić większości Polaków, do tego potrzebne są zmiany w prawie i oby do nich doszło jak najprędzej.
Po tym tekście widać jasno, że autor ma problemy z logicznym rozumowaniem, argumenty: 1. Wywód nt. niezrównoważonych psychicznie. ” Tacy ludzie nie potrzebują broni. Im wystarczy nóż albo siekiera. Dowodem na to jest tragiczna śmierć prezydenta Gdańska.” No to co by było, gdyby ten psychicznie chory miał np. karabin maszynowy? Ile osób by wtedy zginęło? 2. Wywód nt. wojny. „Wojna na Ukrainie jasno dała nam odpowiedź, że tylko uzbrojone, a nie pacyfistyczne społeczeństwo jest w stanie bronić się przed agresorem”. Uzbrojone społeczeństwo to WOT. Jeszcze niedawno naśmiewano się z tych ochotników, że to armia PiS czy Kaczyńskiego, itp. bzdury. Ukraińcy odtworzyli właśnie na wzór polskich terytorialsów, swoje formacje. Można więc wstąpić w szeregi WOT, zostać przeszkolonym i w efekcie otrzymać nawet broń. Zastanówmy się więc, jeśli agresor Putinowski wie, że każdy cywil, każda babka, ciotka, czy dzieciaki, mogą mieć broń palną – co wtedy rozkaże swoim żołnierzom? Na koniec, byłem w wojsku dwa lata, wiem co to jest broń palna. NIGDY nie będę zwolennikiem łatwego dostępu do broni palnej. Rozumiem względy patriotyczne, (sam się za takiego uważam). Chcemy pomoc bronić ojczyzny, to bardzo ważne, mamy do tego wiele innych możliwości, nowa ustawa o obronie ojczyzny wprowadzi jeszcze lepsze rozwiązania. Ps. Kto jeszcze pamięta o systemach obrony cywilnej? jak brzmią syreny alarmowe o zagrożeniach? gdzie są schrony dla ludności cywilnej? kiedy były ostanie ćwiczenia obrony cywilnej?
A od kiedy rząd nasz myśli o swoich obywatelach , my jesteśmy tylko od płacenia podatków .
Jestem kobietą 50+. Miałam zajęcia z PO, na studiach już nie. Lubiłam ćwiczenia na strzelnicy bo w kategorii kobiet na trzy uczestniczki (pozostali byli mężczyznami) byłam druga :) Uważam, że mam prawo do szkolenia i posiadania broni. Czasy kosynierów i koktajli Mołotowa, jak również deprecjonowanie prawidłowego posługiwania się bronią przeszkolonego cywila powinny jednak przejść do lamusa. W mojej ocenie celowe rozbrojenie polskiego społeczeństwa było celowe.