Reklama

Czym się martwi Włodzimierz Cimoszewicz? Że Polska nie dostanie po kieszeni

Ludzie mają różne zmartwienia, a jednym z nich jest brak finansów. Politykom polskiej Lewicy, w odróżnieniu od reszty normalnych ludzi, jednak przeszkadza posiadanie finansów. Choć w tym przypadku należałoby powiedzieć raczej o politykach polskojęzycznej Lewicy, która być może zacznie wcielać w życie nowe powiedzenie, że od przybytku głowa boli. Tak przynajmniej można sądzić po tym, co mówił kilka dni temu europoseł Włodzimierz Cimoszewicz.

Do chóru polityków lewicowych, którzy chcieliby nałożenia finansowych sankcji na Polskę, dołączyli ci, którzy w przeszłości już szkodzili wolności we własnej Ojczyźnie, służąc komunistycznym władzom z kierownictwem w Moskwie. Między innymi europoseł Włodzimierz Cimoszewicz wyraził kilka dni temu ubolewanie nad zachowaniem Niemiec, które – uwaga! – nie zdecydowały się na radykalne stanowisko w sprawie karania finansowego krajów, które rzekomo łamią praworządność. Zatem między innymi i Polskę.

- Muszę powiedzieć, że jestem poruszony. To bardzo rozczarowujące – w takich słowach Cimoszewicz zaczął wypowiedź na antenie radia TOK FM dotyczącą pomysłu Niemiec, by powiązać przyznawanie środków z programu odbudowy po pandemii koronawirusa z przestrzeganiem unijnych zasad przez poszczególne kraje.

Niemcy, które przewodniczą obecnie Unii Europejskiej, przynajmniej na razie chcą utrzymania ustaleń z unijnego szczytu, na którym nie było zgody na ograniczanie środków z budżetu unijnego za tak zwane łamanie praworządności. Wszystko obecnie sprowadza się do tego, że ograniczone finansowanie ma trafić wyłącznie do tych krajów, w których dochodzi do oszustw i korupcji, także w związku z korzystaniem ze środków unijnych.

- Ograniczenia przewidziano w niezwykle wąskim zakresie. Chodzi o takie naruszenia, jak oszustwo i korupcję, które mają styk z funduszami unijnymi. Być może będzie można ze złodziejami rządowymi w Bułgarii walczyć. Być może coś się znajdzie na kumpli Orbana, ale jak będą w Polsce tworzyli kolejne strefy wolne od LGBT, to ten mechanizm będzie dla nas nie do zastosowania – rozwinął swoją myśl Włodzimierz Cimoszewicz na antenie radia TOK FM.

Warto przypomnieć, że jak dotąd jedyna osoba, która tworzy strefy wolne od LGBT, to działacz środowisk LGBT, który jeździ po Polsce i wiesza tabliczki z takimi informacjami, a potem chwali się tym w internecie. Dwie gminy, które z tytułu jego działalności utraciły część funduszy na inwestycje, zdecydowały się na sądowy proces z aktywistą. Będą domagać się od niego zadośćuczynienia i pokrycia wynikających z tylko jego aktywności strat w swoich budżetach.

Natomiast sam Włodzimierz Cimoszewicz, który był przecież członkiem PZPR za czasów komuny w Polsce, martwi się dopiero teraz praworządnością. Co zastanawia tym bardziej, że nie martwił się, kiedy jego partyjny kolega Wojciech Jaruzelski wprowadzał w PRL stan wojenny, gwałcąc przy okazji wszelkie przepisy prawa ówczesnego państwa. Ale za to Włodzimierza Cimoszewicza martwi brak zdecydowanych działań w kierunku nałożenia sankcji finansowych na własny kraj. W ostateczności on będzie miał wypłacaną wielotysięczną dietę europosła i wysoką emeryturę. A inni? Chyba nie będzie nadużyciem postawienie pytania: czy komunistów kiedykolwiek obchodzili inni?

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: Flickr.com/ Security & Defence Agenda)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2020-10-06 14:13:50

    Komunista Cimoszewicz - sprzedawczyk Polski!!!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2020-10-06 18:40:01

    Wierzę w to , że jest sprawiedliwość na tym świeci i to co musię należy to spotka wcześniej czy poźniej tą szmatę czerwoną

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do