Reklama

Dlaczego Platforma Obywatelska ma szansę przegrać wybory parlamentarne



Bo życie w Warszawie całkowicie zmienia sposób postrzegania rzeczywistości. Politycy widzą świat przez pryzmat zadowolonej, tolerancyjnej i zamożnej Warszawy zapominając że o kształcie sejmu decydują wyborcy w całej Polsce.

Polsce, w której istnieją miejsca gdzie lokalne władze, często związane z PO, zachowują się jak rasowi dyktatorzy. Gdzie kwitnie nepotyzm i korupcja. Gdzie niszczy się każdą osobę, która zagraża lokalnym układom.

Od dwóch tygodni czytam rozważania polityków o tym co doprowadziło do porażki Komorowskiego. Przerażenie mnie ogarnia, gdy inteligentni politycy do upadłego sprzeczają się nad tym czy Komorowski powinien był zgolić wąsy czy może częściej wychodzić na ulice. Analizują drobiazgowo wszelkie potknięcia, wpadki wizerunkowe. Wychodząc z założenia że wybór Polaków to pomyłka zmanipulowanych mas. Przecież jesteśmy nowocześni, otwarci, dobrzy – więc jeśli ludzie stawiają na PiS czy Kukiza, to po prostu ktoś im sprytnie namieszał w głowie. Otóż nie droga Platformo.

Powodem twojej klęski jest to co dzieje się na prowincji, w Gnieźnie czy Białymstoku. To patologie na gigantycznym poziomie. Patologie ludzi, którzy jeśli nie są w PO to idą z Platformą ręka w rękę. Nie macie świadomości mieszkając w Warszawie że nepotyzm na prowincji sięga skali jaką można spotkać może w niektórych państwach Afryki środkowej. Przykłady? Proszę bardzo.

Gniezno – inspektorki z TOZ ujawniają że szanowany leśniczy znęca się nad swoim psem. Głodzi go tygodniami i to na terenie osiedla Lasów Państwowych. Pies wyje z głodu lecz nikt z nadleśnictwa nie reaguje. Do sprawy wkraczają inspektorki TOZ, odbierają psa, jadą do weterynarza. Całą Polskę obiegają zdjęcia potwornie wychudzonej suczki Dory. Sprawa wydaje się jednoznaczna – sprawca powinien ponieść karę. Są dowody, między innymi opinia weterynaryjna stwierdzająca że pies jest skrajnie zagłodzony i wyniszczony. I co?

W tym momencie do gry wkracza związany z PO – prezydent Budasz i zaczynają dziać się cuda. Prezydent wszczyna z urzędu postępowanie administracyjne, jakie ma sprawić że pies wróci do leśnika, który go katował, a cała sprawa zostanie zamieciona. Znikają dokumenty, lekarz weterynarii zmienia zdanie i wydaje nową opinię, według której pies mógł zapomnieć, że jest głodny. Prezydent stwierdza, że właściwie nic się nie stało i wydaje decyzję o zwrocie psa osobie, która się nad nim znęcała. Mówiąc wprost prezydent stara się obronić zaprzyjaźnionego leśnika.

Reagują organizacje praw zwierząt i mieszkańcy Gniezna, którzy masowo stwierdzają że mają dosyć układów w swoim mieście i nepotyzmu szalejącego w urzędach. Co kilka minut padają deklaracje w mediach społecznościowych: nie zagłosuję więcej na PO. Sąd zmienia skandaliczną decyzję Budasza ale ludzie zapamiętują sobie dobrze całą aferę. PO traci kilkanaście tysięcy wyborców.

Przykład Gniezna jest jak niewinna igraszka w porównaniu do tego co dzieje się w Białymstoku. Tu grupa ludzi idących pod sztandarami Platformy zbudowała prywatny folwark. Przeciwników politycznych stara się wsadzać do więzień dzięki koneksjom i powiązaniom przerastającym business i władze samorządowe. Urzędujący prezydent lekką ręką przekazuje w trybach bezprzetargowych miliony z kasy miasta do kieszeni prywatnych firm zarządzanych, nawet tam, gdzie w zarządach można odnaleźć członków jego rodziny i znajomych.

Deweloperzy w zamian za przychylność transferują pieniądze przy pomocy kilku spółek do kieszeni polityków finansując tym samym ich kampanie wyborcze. Każdy zalążek buntu likwiduje się jak w rasowych dyktaturach.

Gdy w Białymstoku zaczął się rodzić ruch miejski to właśnie prezydent związany z PO szybciutko przystąpił do wycinania potencjalnych przeciwników. Zieloni – prezydent z urzędu wszczął proces likwidacji stowarzyszania pod pretekstem braku podpisu w dokumentach założycielskich. Szef Zielonych ma zarzuty prokuratorskie.

Trzyrzecze – masowe kontrole już rozliczonych i skontrolowanych, pozytywnie zweryfikowanych wcześniej dotacji. W imię zasady będziemy tak długo kontrolować i tyle razy, że nie będziecie mieli czasu na cokolwiek innego. Prezes Trzyrzecza ma zarzuty prokuratorskie.

Pogotowie Kulturalno – Społeczne organizujące Festiwal Up to Date – kontrole i zarzuty prokuratorskie za zorganizowanie świetnego festiwalu, który zdetronizował wspierany przez władze miasta festiwal Pozytywne Wibracje. Ten zaś festiwal polegał mniej więcej na tym, że miasto przekazywało miliony w trybie bezprzetargowym firmie, której właściciel nie był osobą nieznaną ani dla ważnych członków PO, ani dla prezydenta.

Już nie chce mi się pisać o powiązaniach z człowiekiem określanym w obiegowej opinii – szwagrem – budującym za unijną dotację największą atrakcję turystyczną województwa podlaskiego, którą jest .... KLUB DISCO-POLO przy trasie do Warszawy. O kontaktach władz Białegostoku z faszyzującymi ugrupowaniami.

Ludzie to widzą i zagłosują na każdą opcję, która da szansę pozbycia się ludzi, jacy uwłaszczają się na publicznych pieniądzach. WSZECHOBECNA KORUPCJA I NEPOTYZM NA PROWINCJI TO PRAWDZIWE POWODY TEGO, ŻE LUDZIE SIĘ OD CIEBIE ODWRACAJĄ DROGA PLATFORMO. Jeśli naprawdę nie chcecie stracić władzy zabierzcie się za porządki w swoim środowisku. To nie wąsy Komorowskiego a ludzie tacy jak Truskolaski i Budasz są przyczyną waszej klęski.

(Rafał Gaweł/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Sylwia - niezalogowany 2015-06-01 18:01:54

    Ciekawe, że autorem tekstu jest osoba z Trzyrzecza.....

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Joanna - niezalogowany 2015-06-01 16:37:15

    http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1621131,1,kontrowersyjna-dzialalnosc-bialostockiego-stowarzyszenia-teatr-trzyrzecze.read "PafPio, chronologicznie pierwszy w udzieleniu pożyczki, w końcu kieruje sprawę do sądu. W Fundacji Batorego również bezradność. Podobnie jak w przypadku dotacji z UM w Białymstoku, ich dotacja również została przepuszczona przez spółkę Graviti. Te same mechanizmy – wypłata dotacji w gotówce, zlecenie zakupów lub wykonania usług spółce, niezgodność faktur z wydatkami. Najbardziej zadziwiający był sposób zakupu wyposażenia do biura i sali teatralnej – stowarzyszenie zapłaciło za nie spółce 44,5 tys. zł, natomiast spółka kupiła używane sprzęty za nieco ponad 16 tys. zł. – Gdy podczas wizyty w sierpniu 2014 r. zobaczyłam część tych rzeczy, nie miałam wątpliwości, że nie są one nowe i nie są warte tyle, ile za nie zapłacono – mówi Anna Rozicka, dyrektor programu Obywatele dla Demokracji w Fundacji Batorego".

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do