Reklama

Do pracy z dziećmi z autyzmem potrzebna nie tylko wiedza, ale i serce. Białostoczanki oddają się jej z pasją

U coraz większej liczby dzieci diagnozowany jest ASD. To zespół, spektrum zaburzeń autystycznych. Dla rodzin takie rozpoznanie to nierzadko szok i wstrząs, gdyż gotowego lekarstwa tu nie ma, a wielu lekarzy rozkłada ręce. Społeczeństwo swoim zachowaniem też nie pomaga. Niejedna matka i niejeden ojciec muszą mierzyć się z niewybrednymi komentarzami o złym wychowaniu swoich pociech i pogardliwymi spojrzeniami. Taka jest niestety smutna prawda. O tym, z czym zmagają się rodzice dzieci z autyzmem, doskonale wiedzą ci, co opiekują się maluchami na co dzień. Rozmawialiśmy z trzeba kobietami pracującymi w białostockim przedszkolu terapeutycznym Ala i As. To panie, które każdego dnia poświęcają się pracy z małymi białostoczanami, prowadząc terapię i zajęcia wspierające rozwój dzieciaków, by te w przyszłości mogły funkcjonować jak każdy inny.

O autyzmie pisaliśmy w portalu Dzień Dobry Białystok niejednokrotnie. Mimo że mówi się o nim coraz więcej, choćby kolejne sieci handlowe wprowadzają tzw. ciche godziny, to wciąż za mało, by móc powiedzieć, że mamy do czynienia z globalną świadomością. Tymczasem przytoczmy liczby: na kilkadziesiąt urodzeń jedno dziecko przejawia zaburzenia ze spektrum autyzmu (ASD). Według danych Światowej Organizacji Zdrowia w Unii Europejskiej cierpi na nie pięć milionów ludzi. Wyniki szeroko zakrojonych badań, przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych, wskazują na to, że jedno na 66 dzieci ma objawy ze spektrum autyzmu. W naszym kraju jest ok. 400 000 osób w spektrum autyzmu, razem z rodzinami to blisko trzymilionowa społeczność. Ze względu na lawinowy w ostatnich latach wzrost mówi się wręcz o epidemii autyzmu.

Wyjaśnijmy, że dzieci dotknięte autyzmem mają poważne zaburzenia we wszystkich sferach rozwoju i duże problemy w komunikowaniu się z rodzicami, otoczeniem oraz w uczeniu się podstawowych umiejętności. Należy podkreślić, że autystą zostaje się do końca życia, aczkolwiek odpowiednio prowadzona w dzieciństwie terapia może przyczynić się do normalnego życia, samodzielności - takie osoby pracują i zakładają rodziny.

Jak ci, którzy zajmują się kilkuletnimi maluchami w placówkach edukacyjnych, trafili do takiej pracy?

Początek wyboru takiej ścieżki zawodowej może wydawać się zupełnym przypadkiem. Byłam akurat na etapie poszukiwania pracy, gdy usłyszałam o tym, że wkrótce ma powstać nowe przedszkole dla dzieci ze spektrum autyzmu i w związku z tym poszukiwani są nauczyciele. Po wcześniejszych doświadczeniach w szkolnictwie nie zamierzałam szukać pracy związanej z edukacją i automatycznie odrzuciłam myśl o wysłaniu CV na to stanowisko. Jednak przeglądając kolejne oferty, wciąż w głowie miałam to przedszkole. Jako dziecko zawsze wyobrażałam sobie, że będę pracować z dziećmi niepełnosprawnymi, chorymi lub w domu dziecka i czułam, że być może praca z dziećmi z autyzmem okaże się tą, którą pokocham. Postanowiłam pójść za ciosem i wysłałam swoje zgłoszenie na stanowisko nauczyciela w przedszkolu terapeutycznym. Zaraz po rozmowie kwalifikacyjnej wiedziałam, że jest to miejsce, w którym chcę pracować - mówi Maria Weremijewicz z przedszkola Ala i As w Białymstoku, która ukończyła studia podyplomowe w zakresie edukacji i rehabilitacji osób z niepełnosprawnością intelektualną, osób z niepełnosprawnością intelektualną oraz z zaburzeniami ze spektrum autyzmu oraz studia podyplomowe w zakresie wczesnego wspomagania rozwoju dziecka.

Justyna Tamberg pracy zaczęła szukać na ostatnim roku studiów. Jest logopedką z przygotowaniem pedagogicznym, skończyła studia podyplomowe z zakresu autyzmu, oligofrenopedagogiki oraz edukacji wczesnoszkolnej i przedszkolnej. Z Alą i Asem związana jest właściwie od początku, czyli od 2018 r., kiedy placówka wystartowała. Najpierw przyjeżdżała tam jako wolontariuszka. Z czasem stwierdziła, że lubi odwiedzać to miejsce i dobrze się w nim czuje.

Wtedy dostrzegłam, jak bardzo proces terapeutyczny może wpłynąć na funkcjonowanie dzieci uczęszczających do placówki. Zgrywały się na to indywidualne podejście oraz ciężka praca ze strony dzieci i terapeutów, ale przede wszystkim ogromna pasja i wiedza osób, od których ja również miałam okazję wiele się nauczyć. Gdy mogłam powiększyć grono pracowników przedszkola bardzo się ucieszyłam, ponieważ atmosfera, jaka tam panowała, jak i zaangażowanie ludzi, którzy tworzyli to wyjątkowe miejsce, spowodowały, że czułam, iż znalazłam się we właściwym miejscu - opowiada pani Justyna.

Z kolei Monika Wasilewska w przedszkolu terapeutycznym znalazła się... przez przypadek. Jak przyznaje, po studiach pedagogicznych nie widziała się w pracy z dziećmi nieneurotypowymi. Nie czuła, że to jest coś, co chciałaby w życiu robić.

Ale narzeczony namówił mnie, bym spróbowała. Postanowiłam, że wyślę swoje CV tylko do jednej placówki. Padło na przedszkole terapeutyczne. Stwierdziłam, że przez brak doświadczenia oraz kwalifikacji nie mam najmniejszych szans, aby otrzymać tę pracę. Dopiero po rozmowie kwalifikacyjnej poczułam, że to może być to co chciałabym w życiu robić, a przynajmniej spróbować. I dyrekcja Ali i Asa dała mi tę szansę - wspomina.

Nasze rozmówczynie przyznają, że praca z dziećmi z autyzmem jest bardzo ciężka i wymagająca. Nie kryją, że często wracają do domów "wypompowane" zarówno psychicznie, jak i fizycznie.

To zmęczenie mija, gdy przypominamy sobie, co w danym dniu udało nam się osiągnąć. Niektórym może się wydawać, że są to błahe sprawy. No bo weźmy taki przykład: dziecko zjadło łyżkę zupy. Niby nic prawda? Ale spójrzmy na to, że to dziecko od trzech lat je tylko frytki. Dziś ten chłopiec, o którym wspominam, spożywa normalne posiłki ze wszystkich grup pokarmowych. Inna historia: chłopiec nie komunikujący swoich potrzeb. W pewnym momencie podchodzi do nas i mówi "si, si", co oznacza, że chce siku. Takich sytuacji jest znacznie więcej. To właśnie te wszystkie małe - wielkie rzeczy sprawiają, że nam się chce. Są nagrodą za trud, który włożyliśmy. Napędzają nas do dalszej pracy. I chcąc nie chcąc wywierają na nas większy lub mniejszy wpływ, którego nie zawsze nawet jesteśmy świadomi. Trzeba podkreślić, że ten sukces osiągamy jako zespół, a nie jednostka. Zespół który składa się z nauczycieli, terapeutów, specjalistów, a także rodziców. To dzięki wzajemnej współpracy możemy osiągnąć tak wiele - wyjaśnia Monika Wasilewska.

Zdaniem Justyny Tamberg nauczycieli - terapeutów, pracujących z osobami ze spektrum autyzmu, powinno charakteryzować dużo empatii, cierpliwości, zrozumienia.

To przede wszystkim posiadanie sporej ilości pokładów ciepła w sobie, która spowoduje, że dzieci będą się czuły przy nas dobrze i bezpiecznie. Niekiedy właśnie to otwiera nam drzwi do dalszej pracy - uważa.

Dla Marii Weremijewicz w pracy nauczyciela ważne jest przede wszystkim zrozumienie, akceptacja i empatia dla drugiego człowieka.

Zrozumienie, że każdy z nas jest inny, że każdy może inaczej postrzegać tę samą rzecz i w różny sposób wyrażać swoje potrzeby i uczucia. Akceptacja dla emocji, jakie towarzyszą dzieciom oraz otwartość na potrzeby drugiego człowieka. Te wszystkie cechy są bardzo cenne i wymagają od nas przy tym ogromnej cierpliwości. Zrozumienie drugiego człowieka jest procesem złożonym. Aby zrozumieć drugą osobę, musimy przede wszystkim tego chcieć i okazać jej zainteresowanie. Proces ten często wykracza poza słowa. Nauczyciel zatem powinien być również dobrym obserwatorem - stwierdza pani Maria.

Monika Wasilewska podkreśla, że w swojej pracy skupia się przede wszystkim na dzieciach i do każdego z nich podchodzi indywidualnie. Dodaje, że najważniejsze w pracy z dziećmi z autyzmem jest to, aby mieć na uwadze przede wszystkim ich potrzeby.

Nasze rozmówczynie apelują o empatię i próbę zrozumienia, że obok nas żyją ludzie, którzy inaczej doświadczają świata niż osoby neurotypowe, nie zawsze jest on dla nich jasny, mają na niego inne spojrzenie - nie lepsze, nie gorsze, po prostu inne. Problemy sensoryczne typu nadwrażliwość słuchowa / dotykowa nie ułatwiają dziecku funkcjonowania w naszym świecie. Często natłok tego wszystkiego sprawia, że dzieci z autyzmem są przebodźcowane. W żadnym wypadku nie są to dzieci niegrzeczne lub źle wychowane. One szukają sposobu na poradzenie sobie z otaczającym ich światem. 

Łatwo przyczepić dziecku łatkę niegrzecznego lub "dziwacznie" zachowującego się, gdy na przykład odmawia noszenia niektórych ubrań lub gdy często zatyka bez powodu uszy albo nie odpowiada na zadane pytanie. Jeśli natomiast stwierdzimy, że dziecko nie nakłada bluzy, ponieważ nadwrażliwość dotykowa powoduje uczucie bólu, nadwrażliwość słuchowa sprawia, że niektóre dźwięki - z których inni mogą sobie nawet nie zdawać sprawy - stają się bolesne i powodują reakcję obronną w postaci zasłaniania uszu, a brak odpowiedzi na pytanie wynika z opóźnionego przetwarzania, a więc potrzeby czasu na zrozumienie pytania i sformułowanie wypowiedzi, ich reakcja stanie się dla nas zrozumiała - mówi Maria Weremijewicz.

Justyna Tamberg dodaje, że część dzieci ze spektrum autyzmu poszukuje bądź unika pewnych doznań ze względu na problemy sensoryczne, część jest zafascynowana jakąś konkretną dziedziną, a kolejna grupa będzie wykazywała trudne zachowania. Terapeutka zaznacza, że niekiedy trzeba spojrzeć oczami tych dzieciaków na otaczającą rzeczywistość i postarać się zrozumieć, poszukać przyczyn pewnych zachowań. I akcentuje: inny, nie znaczy gorszy.

(Piotr Walczak)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do