Uważnie przyglądamy się wydarzeniom wokół planu zagospodarowania Dojlid. Uwagi do planu złożone przez nas niemal dwa lata temu gdzieś schowano, zamiast poddać je głosowaniu przez Radę Miasta. Tymczasem opracowano inny projekt, obejmujący mniejszy obszar, nazwano to etapem I, wyłożono to do publicznego wglądu, zorganizowano kolejną publiczną debatę celem wymiany złośliwości.
Tym razem pracownicy Sklejki przyszli do urzędu, by zademonstrować swoją Solidarność… z właścicielami spółki. Domagają się maksymalnej intensywności zabudowy terenu, na którym stoi zakład ich pracy. Bynajmniej nie domagają się pozwoleń na budowę nowoczesnego, czystego, wydajnego zakładu pracy na 160 tysiącach metrów kwadratowych należących do Biaformu w Dojlidach. Chcą bloków. Jak mówią, więcej mieszkań to więcej pieniędzy na przeprowadzkę i nowy zakład. Ile pieniędzy zostanie na ten cel przeznaczonych? Dokąd przeniesiona zostanie produkcja? Czy pracownicy otrzymają gwarancję kontynuacji zatrudnienia, o ile nowy zakład powstanie, i to w Białymstoku? – Pytani o to pracownicy nie potrafili nam odpowiedzieć.
Stoimy oczywiście na stanowisku, iż należy zachować każdy istniejący jeszcze w naszym mieście przemysł, gdyż w sytuacji makroekonomicznej Białegostoku to miejsca pracy powinny być dobrem absolutnie nadrzędnym. W tym przypadku ustalenia pomiędzy pracownikami a władzami Biaformu pozostają poza naszą wiedzą i wpływami. Wyrażamy nadzieję, że pracodawca odwdzięczy się pracownikom za pikietowanie za blokami w taki sposób, że żaden z nich nie zostanie w najbliższym czasie bez pracy.
Niepokoi nas, że Białystok stał się z punktu widzenia przedsiębiorców na tyle nieatrakcyjny, że nie tylko nowi inwestorzy nie chcą się osiedlać, ale nawet od stu lat funkcjonujące tutaj zakłady uciekają z miasta niczym szczury z tonącego okrętu. O ile fatalne zarządzanie jest zjawiskiem przejściowym i teoretycznie można mieć nadzieję na powrót pracodawców w przyszłości, to betonowanie hektarów przemysłowych kolejnymi drogami i ich atomizacja poprzez sprzedawaną w tysiące prywatnych rąk mieszkaniówkę jest nieodwracalnym i trwałym uszkodzeniem tkanki miejskiej. Życzymy sobie, by widział to każdy Białostoczanin zatroskany o przyszłość swoją i swoich dzieci.
Podczas dyskusji publicznej w sprawie zamachu na Dojlidy, z ust prezesa Biaformu usłyszeliśmy zdanie, z którym nie sposób się nie zgodzić. Argumentował on, że Biaform obrywa rykoszetem za krzywdzącą mieszkańców i całkowicie niepotrzebną autostradę, którą prezydent planuje przeciąć Dojlidy; że protest mieszkańców przeciwko blokowisku nie byłby tak zaciekły, gdyby nie byli jednocześnie zagrożeni konfiskatą ich domów pod szeroką jezdnię. Nie ma co się dziwić, skoro nie tak dawno magistrat uzasadniał budowę tej drogi „podniesieniem walorów powstającego osiedla“.
W punkcie drogi, wydaje się, wszyscy są teraz zgodni: nie chcą jej mieszkańcy, bo droga zabierze im dach nad głową. Nie chcą jej władze Biaformu, bo ich zdaniem to przez drogę mieszkańcy nie pozwalają na uskutecznienie planu przewidującego ich bloki. Nie chce jej nawet prezydent, którego urzędnicy jak katarynka powtarzają, że droga, mimo że jest czarno na białym w planie, to nikt jej budowy nie planuje (sic!). Sam prezydent natomiast nie tak dawno deklarował, że ciężaru budowy tej drogi podejmować nie zamierza.
Skoro wszyscy jesteśmy w tej sprawie zgodni, to i my postanowiliśmy potrząsnąć rękawem w nadziei, że wypadnie jakiś as. Trochę nam to zajęło, musieliśmy poczekać na specjalistyczne analizy sytuacji i orzecznictwa.
Chcemy więc wyrazić następujące żądania:
Przed sesją Rady Miasta rozstrzygającą o MPZP dla Dojlid droga przekroju 2x2 zostanie wykreślona ze Studium, projektu MPZP dla Dojlid, Programu ochrony środowiska przed hałasem dla miasta Białegostoku (sic!) oraz Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Podlaskiego. Nadto, żądamy usunięcia wszelkich zapisów ograniczających rozporządzanie nieruchomościami położonymi przy ulicach Nowowarszawskiej, Dojlidy Fabryczne, Stawowej i Dojnowskiej przez ich właścicieli oraz pisemnej gwarancji ze strony prezydenta miasta, że rzeczona droga nie zostanie zbudowana na mocy innych przepisów, w szczególności tzw. specustawy drogowej.
Maksymalna wysokość zabudowy na terenie należącym do Biaform SA zostanie ograniczona do 5 kondygnacji naziemnych. Dotyczy to całego terenu. Rozwiązanie takie pozwoli na rezygnację z nadmiernie wysokich budynków na rzecz większej liczby budynków o pięciu kondygnacjach. Nie powinno więc pomniejszyć zysku właściciela terenu.
Przed sesją Rady Miasta rozstrzygającą o MPZP dla Dojlid zostanie ogłoszony i ostatecznie rozstrzygnięty przetarg na odtworzenie Stawu Młyńskiego u zbiegu ulic Dojlidy Fabryczne i Stawowej.
Jeżeli powyższe warunki zostaną spełnione łącznie, odstąpimy od przeciwdziałania powstaniu zabudowy mieszkaniowej na Sklejkach. Mowa nie tylko o pisaniu stosownych uwag do MPZP, które magistrat ma w zwyczaju rozstrzygać „w części“ i chować przed Radą Miasta, bo są mu niewygodne. Będziemy dążyli do uchylenia planu zagospodarowania przez Wojewódzki, a w razie konieczności Naczelny Sąd Administracyjny, z powodu istotnych naruszeń prawa w procesie jego powstania.
Postępowanie samorządu miejskiego w sprawie planu dojlidzkiego nasuwa przypuszczenie, że inne procedury planistyczne również obarczone są błędami. Podobnie więc postąpimy z powstającymi lub obowiązującymi już planami zagospodarowania. Będą one szczegółowo analizowane, a przypadki naruszeń formalno-prawnej procedury planistycznej będziemy skarżyli do sądu. W naszej ocenie, usunięcie naruszeń prawa w wielu przypadkach będzie się wiązało z powtórzeniem procedur. Decydenci z pewnością doskonale zdają sobie sprawę, o jakich planach i naruszeniach mówimy.
Nie zgadzamy się na rozporządzanie naszym mieniem ponad naszymi głowami w imię budowy niepotrzebnych pasów asfaltu, które ktoś narysował przed kilkudziesięcioma laty. Nie może też być zgody na planowanie przestrzenne z pominięciem interesu publicznego i indywidualnego, jak również obowiązującego prawa.
Komentarze opinie