Reklama

Świeże ryby wracają po dłuższej przerwie. Mniej dorsza, ostatnia szansa na flądrę

Ostatnio w Białymstoku byli w listopadzie ubiegłego roku. Katarzyna Smolińska i Wojciech Miedziński, od kilku lat dostarczający świeże i wędzone ryby oraz przetwory własnej roboty pod indywidualne zamówienia, przyjadą do stolicy województwa podlaskiego za kilka tygodni. Chętni na dostawę produktów oferowanych przez ich firmę - Rybną Krainę z Kołobrzegu - mogą składać zlecenia na wybrane dla siebie produkty najpóźniej do soboty, 15 lutego. Dostawa przewidziana jest na 21 - 29 lutego.

Od lat jeżdżą prawie że po całym kraju. Dostarczają ryby dosłownie prosto z kutra. Jest to możliwe, ponieważ ojciec pani Katarzyny jest armatorem, a ponadto, dzięki kilkudziesięcioletniej historii rodziny związanej z rybołówstwem, współpraca układa się także z wieloma innymi, zaprzyjaźnionymi jednostkami. Efekt to bałtyckie ryby, które do odbiorcy trafiają bezpośrednio z portu. Bez łańcucha pośredników, jak hurtownie, a następnie sklepy, gdzie czas od połowu do zakupu przez klienta jest znacznie wydłużony.

My nie mrozimy naszych ryb. Po odbiorze zamówionego towaru, od razu pakujemy go do pojemników wyłożonych lodem, a następnie do samochodu chłodni, w którym panuje temperatura na poziomie 0 st. Celsjusza - zapewnia Katarzyna Smolińska. - Wygląda to tak: zbieramy zamówienia, potwierdzamy je, przekazujemy rybakom i ustalamy termin dostawy, zwykle na około tydzień później. Z tym że jest jedno "ale" - wiele zależy od sytuacji na morzu. Jeżeli jest sztorm, data naszego przyjazdu do wybranego miasta może się opóźnić, bo kutry czekają w porcie na poprawę pogody.

Zamówienia można składać wyłącznie za pośrednictwem strony internetowej www.rybna-kraina.pl.

Tam też znajduje się cennik i szczegółowy wykaz oferowanych produktów, jak też miejsce odbioru w Białymstoku.

Problem jest z dorszem. Smolińska wyjaśnia, że od 1 stycznia 2020 roku weszło w życie rozporządzenie UE, w którym zakazuje się połowu dorsza we wschodniej części Morza Bałtyckiego, jednak możliwy jest tzw. przyłów. To znaczy, że przy połowach np. flądry czy śledzia, w siatki wpada także dorsz. Jednak przyłów przypadkowy dorsza nie może być wyższy niż 2 000 ton w skali całego 2020 r. (dla wszystkich jednostek łowiących na Bałtyku). Dlatego też świeży dorsz jest w ofercie, ale z racji ograniczeń dość mocno podrożał, ze względu na bardzo małe możliwości połowowe. Pozostaje jeszcze zachodnia część Bałtyku, jednak limity połowu na 2020 rok zostały ograniczone o ponad 60 proc. w porównaniu do roku poprzedniego.

Na tę chwilę nie jestem w stanie powiedzieć, do kiedy tego limitu starczy. Może do kwietnia albo maja. Jak limit zostanie odłowiony, to dorsz bałtycki zniknie z naszej oferty. Czas pokaże - mówi właścicielka Rybnej Krainy.

Jej firma Białystok odwiedza od kilku lat.

Cenię sobie tutejszych klientów, którzy doceniają jakość dostarczanych przez nas produktów. Trudno powiedzieć, czy w kolejnych miesiącach na pewno to miasto będzie na naszej mapie logistycznej. Dojeżdżamy do kilkunastu województw, musimy brać pod uwagę poziom zainteresowania. Dlatego zachęcam białostoczan do spróbowania tego co przywozimy już teraz, w lutym - dodaje.

To ostatnia szansa na flądrę, która od marca "idzie" na tarło i wróci do oferty dopiero we wrześniu.

(Piotr Walczak)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do