Od wielu miesięcy nie udało się zrobić niczego w sprawie dzików kręcących się po prywatnych posesjach. Całe stada chodziły sobie najpierw po Zawadach, a obecnie spacerują po blokowiskach na osiedlu Białostoczek. Mieszkańcy obawiają się o swoje zdrowie i życie.
Jeszcze wczesną jesienią ubiegłego roku problem kręcących się po naszym mieście dzików był zgłaszany miejskim radnym. Magistrat słabo bowiem reagował na prośby jednej z mieszkanek osiedla Zawady. Kobieta mówiła, że zgłaszała fakt, iż na jej posesję wchodzą stada dzików i pozostają tam niekiedy przez wiele godzin. Ale ten problem jakby został na jej głowie. Dlatego zwróciła się do radnych, a ci do prezydenta. I tu się okazało, że w zasadzie niewiele da się zrobić, a w rzeczywistości – to nic. Brak jest środków do działania w tym względzie.
Władze miasta nie posiadają służb, które mogłyby pomóc w takich przypadkach. Ponadto trudno jest nawet myśleć o odgrodzeniu siatką lub czymś innym dość dużego obszaru, aby dziki nie miały jak wejść na posesje mieszkańców. Okazało się, że trzeba sobie radzić samemu posiłkując się własną pomysłowością.
- Nauczyłam się już wydawania specjalnych odgłosów, żeby przestraszyć dziki. Nie wiem jak długo będzie to skutkowało. W urzędzie polecono mi, żebym kupiła broń hukową i to w zasadzie wszystko, co można zrobić – mówiła kilka miesięcy temu do radnych Anna Mazurkiewicz, mieszkanka osiedla Zawady.
Jeśli komuś się wydaje, że problem jakoś się rozwiązał, to informujemy, że nie tylko się sam nie rozwiązał, ale jest nawet poważniejszy. W tej chwili watahy dzików z Zawad przywędrowały na blokowiska osiedla Białostoczek. Zwierzęta chodzą po podwórkach między blokami, zaglądają do śmietników i maszerują chodnikami, nawet w pobliżu ruchliwej Alei 1000-lecia Państwa Polskiego.
Jako, że dzik jest zwierzęciem towarzyskim, to i prowadzi życie gromadne w stadach. Samotnie żyją tylko odyńce, które w okresie rui dołączają się do watah. Wielkość watah waha się w granicach od kilku do kilkunastu osobników. I właśnie w grupach kilku osobników od kilku dni dziki kręcą się po osiedlu Białostoczek oraz wspomnianych wcześniej Zawadach. Teraz mogą być szczególnie podrażnione, gdyż pokarm jest zakryty śniegiem, a samice za chwile będą rodzić, bo na marzec i kwiecień mają naturalnie ustawiony rytm rozrodu.
- Nie wiadomo do kogo się zwrócić z tym problemem. Dziki chodzą pomiędzy blokami, strach wyjść z domu. Nie sposób jednak siedzieć cały czas w mieszkaniu – skarży się Emilia z osiedla Białostoczek.
- Dziki były wczoraj i przedwczoraj. W niedzielę myślałem, że mi się przywidziało. Córka zauważyła, kiedy wracaliśmy od dziadków. Powiedziałem jej, że to psy, bo było ciemno i naprawdę z daleka można było się pomylić. Do głowy mi nie przyszło, że na osiedlu mieszkaniowym mogą chodzić dziki. Ale wczoraj i przedwczoraj widziałem już wystarczająco wyraźnie – mówi Jacek, również mieszkaniec osiedla Białostoczek.
Dokładnie dwa lata temu zapadła decyzja o całkowitym odstrzale dzików w naszym regionie. Trwała wtedy nieustająca walka z wirusem ASF. Podjął ją ówczesny minister rolnictwa Marek Sawicki. Przeciwna odstrzałowi była jednak Unia Europejska. Zagroziła, że wycofa wszystkie środki przeznaczone na walkę z chorobą ASF. Ostatecznie z pomysłu zrezygnowano. Teraz jest inny problem do rozwiązania i to na kilku osiedlach mieszkaniowych w Białymstoku.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: pixabay.com/ boar)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Dziki to nie tylko problem mieszkanców Białostoczku i Zawad . Żyją i mają się dobrze , również w miejscowości Jurowce . Szczególnie upodobały sobie ogródki działkowe ( mają tam żarła pod dostatkiem ) i pobliski lasek . Moja mama będąc zapaloną działkowiczką , nie raz się z nimi o zgrozo ! ,,,witała,,, wiosną , latem , jesienią . Biedne dziki , biedna moja mama .
Legowisko i stolowke zrobily sobie rowniez w ogrodkach dzialkowych przy andersa:)
Dzień dobry Bardzo Białystok ;-) Temat: "Dzikowisko" Droga Pani Agnieszko Siewiereniuk - Maciorowska, autorko artykułu proponuje zająć się naprawdę poważnymi problemami mieszkańców Białegostoku i nie tylko. Rozumiem, że dziki są uciążliwe. Ale ile innych poważniejszych zagrożeń mamy. Chyba się ze mną zgodzicie. Fantastycznego dnia życzę ;-) i żebyście nie spotkali dzisiaj na swojej drodze "dzikich" ludzi.