
Epidemia koronawirusa SARS-CoV-2 przyczyniła się do wielu kłopotów podlaskich przedsiębiorców. Nie tylko przez zerwane łańcuchy dostaw, tzw. lockdown i w ogóle mniejsze przychody za sprawą obostrzeń i większej ostrożności zakupowej Polaków w niepewnych czasach. Okazuje się, że jest też dylemat z brakiem rąk do pracy, o czym wspominali podczas niedawnego spotkania z dziennikarzami w Białymstoku przedstawiciele rodzimego biznesu. Pracodawcy zwracają uwagę na przykład na fakt, że obecnie zatrudnieni przez nich cudzoziemcy nie mogą - jak to ma miejsce przede wszystkim w przypadku Białorusinów - w weekendy odwiedzać mieszkających za granicą rodzin, choć te znajdują się niekiedy w odległości zaledwie kilkudziesięciu kilometrów. Powód? Po powrocie do Polski muszą odbywać każdorazowo 10-dniową kwarantannę. Sprawdziliśmy, jaka może być skala zjawiska.
Dokładnych danych, ilu firm i ich pracowników wracających z domów do pracy w Podlaskiem dotyka problem przymusowej kwarantanny po przekroczeniu polskiej granicy, nikt nie posiada. Przedstawiciele organizacji zrzeszających tutejszych przedsiębiorców wskazują jedynie, że ich członkowie zgłaszają, iż są utrudnienia w prowadzeniu działalności. Właśnie w związku z powyższym faktem.
Jak ocenił Wojciech Strzałkowski, prezes Podlaskiego Klubu Biznesu, m.in. szef rady nadzorczej i właściciel Zakładów Przemysłu Sklejek Biaform SA, problem jest istotny. 10-dniowa kwarantanna dla powracających ze swoich krajów to zwiększona liczba absencji, przez co zmniejsza się produkcja w firmach, sprzedaż, a w związku z tym także rosną obciążenia dla państwa, bo przedsiębiorstwa muszą korzystać ze wsparcia.
Chodzi o ludzi zza wschodniej granicy (przede wszystkim Białorusinów, bo ich jest najwięcej, ale też Ukraińców), którzy legalnie pracują w województwie podlaskim. Nie mogą oni, tak jak robili to przed wybuchem pandemii, odwiedzać po tygodniu pracy, w weekendy, swoich rodzin, ponieważ po powrocie do Polski czeka ich przymusowa izolacja. A przecież wielu z nich świadomie wybrało pracę w Polsce, blisko swojego dotychczasowego miejsca zamieszkania. Swoisty paradoks: jeśli pojadą, a więc po powrocie trafią na kwarantannę, traci i pracodawca, i rodzina pracownika, bo gdyby ten chciał jechać do żony i dzieci w kolejny weekend, to i tak będzie jeszcze w kwarantannie w Polsce, nie mogąc oczywiście i tak pracować w tym czasie. Jeżeli nie pojadą, to - co chyba jasne - rodzin nie zobaczą. Tymczasem Polacy, którzy chociażby jeżdżą na Białoruś w celach biznesowych albo w ramach wykonywania obowiązków służbowych (np. serwisanci maszyn i urządzeń, monterzy, konserwatorzy), a takich jest wcale niemało, po wykonaniu zadań wracają i żadnej kwarantanny odbywać nie muszą.
Białostocki oddział biura Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców podjął temat po - zdaniem dyrektora Szczepana Barszczewskiego - licznych sygnałach płynących od właścicieli tutejszych firm. Ale nie ma, jak wspomnieliśmy powyżej, jakichś szczegółowych danych, mogących zobrazować całość.
Dlatego też nasza redakcja postanowiła sama sprawdzić, o jakiej ewentualnej skali możemy mówić. Aczkolwiek zastrzegamy, że twarde dane, które pozyskaliśmy, obecnie mogą stanowić jedynie podstawę do interpretacji i próby rozważań.
Jak podaje nam Anna Dzierszko z biura wojewody podlaskiego, liczba wydanych zezwoleń na pracę cudzoziemców, od 6 października 2018 r. do 6 października 2020 r. wyniosła 20 210, w tym 6 988 dotyczyła Białorusinów. Od marca tego roku, czyli od czasu, gdy COVID-19 pojawił się w naszym regionie, Podlaski Urząd Wojewódzki nie zanotował spadku liczby wniosków. Jak się okazuje, te dane nie są do końca miarodajne, jeśli chodzi o faktyczną, obecną, liczbę pracujących w Podlaskiem cudzoziemców.
Długość okresu powierzenia pracy reguluje ustawa o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy, która wskazuje, że zezwolenie jest wydawane na czas określony, nie dłuższy niż trzy lata - wyjaśnia Anna Dzierszko.
Zapytaliśmy też o liczbę zatrudnionych w naszym regionie cudzoziemców w białostockim oddziale, obejmującym całe województwo podlaskie, Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Udostępniła nam je regionalna rzeczniczka prasowa Katarzyna Krupicka.
Wynika z nich, że 31 grudnia 2019 roku, do ubezpieczeń społecznych zgłoszonych było 12 578 cudzoziemców (mowa o osobach, za które odprowadzane są składki - prowadzących własną działalność gospodarczą, zatrudnionych na umowy o pracę i zleceniobiorcach; ZUS nie posiada danych dotyczących pracujących w oparciu o umowy o dzieło bądź na czarno, nielegalnie). Największą grupę stanowili Białorusini - 6 006, następnie Ukraińcy - 4 714 i Rosjanie - 299. Tuż przed pierwszym potwierdzonym przypadkiem zakażenia koronawirusem w Polsce, w Podlaskiem do ubezpieczeń emerytalnego i rentowego zgłoszonych było 13 352 obcokrajowców, w tym 6 230 obywateli Białorusi, 5 113 Ukrainy i 296 Federacji Rosyjskiej. Z kolei już 30 czerwca zauważyć można było spadek: 12 314 cudzoziemców, a w środ nich 5 786 Białorusinów, 4 346 Ukraińców, 304 Rosjan.
Potem mieszkańcy innych krajów z powrotem zaczęli wracać do pracy w Polsce. I tak: ogół ubezpieczonych wyniósł 13 362 (5 998 to legitymujący się paszportem białoruskim, 5 129 - ukraińskim, 321 - rosyjskim).
Osoby innych narodowości, pracujący w naszym regionie, to też m.in. obywatele Afganistanu, Algierii, Bangladeszu, Chin, Egiptu, Iraku, Iranu, Libanu, Meksyku, Wietnamu i państw należących do UE - właściwie mowa jest o wszystkich kontynentach, prócz oczywiście Antarktydy.
Co istotne, wjeżdżając do Polski, nie muszą odbywać kwarantanny przekraczający wewnętrzną granicę UE, a w przypadku zewnętrznej np. obywatele Polski oraz cudzoziemcy, którzy są małżonkami albo dziećmi obywateli Polski bądź pozostają pod stałą opieką Polaków, żołnierze sił zbrojnych RP lub wojsk sojuszniczych, funkcjonariuszy policji, straży granicznej, Państwowej Straży Pożarnej, inspektorzy Inspekcji Transportu Drogowego, wykonujący zadania służbowe, członkowie misji dyplomatycznych, urzędów konsularnych i przedstawicieli organizacji międzynarodowych oraz członków ich rodzin, osoby wykonujące prace w gospodarstwie rolnym znajdującym się po obu stronach granicy, obywatele UE, EOG lub Szwajcarii oraz ich małżonkowie i dzieci, sportowcy biorący udział w międzynarodowych zawodach organizowanych na terytorium naszego kraju.
(Piotr Walczak / Foto: pixabay.com)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie