Reklama

Jeszcze bardziej subiektywne wieści gminne

I nadejszła kolejna niedziela, w zasadzie wieczór niedzielny, co oznacza, że dzielimy się porcją wieści zebranych z całego tygodnia. Zbieraliśmy je wszędzie, gdzie się dało, więc jak zwykle są kompletnie niepotwierdzone i opatrzone komentarzami z dolnej półki. Zaczynamy!

6 MAJA, PONIEDZIAŁEK – Hucznie matury miały się rozpocząć

W tym roku wyjątkowo rozpoczęły się egzaminy maturalne, bo hucznie. Choć w zasadzie miały być huczne, ale i to nie wyszło. Ktoś postanowił uatrakcyjnić maturzystom ich najważniejszy egzamin w życiu specjalnymi fajerwerkami z tej okazji. I w planach chyba było, żeby już więcej żadnych matur nikt, nigdzie, nigdy już nie pisał, bo niemal wszystkie szkoły miały wylecieć w powietrze. Maturzystom średnio się ten pomysł spodobał, gdyż i tak do swoich szkół planowali nie wracać, więc ktokolwiek, kto wpadł na ten pomysł, lepiej by zrobił sam z siebie takie fajerwerki, bo może przynajmniej byłaby to jakaś atrakcja dla pozostałej ludności w pomajówkowy poniedziałek. Wiadomo, że po tylu dniach wolnego ludność niechętnie wracała do obowiązków, a takie fajerwerki mogłyby działać pobudzająco na układ nerwowy.

Ale w czasie matur pojawiła się nieoczekiwanie jeszcze jedna niespodzianka. Mianowicie, Komisja Egzaminacyjna postanowiła po cichu wesprzeć zawieszony już co prawda, ale jednak – strajk nauczycieli. Maturzyści musieli odnieść się do „Dziadów” Adama Mickiewicza, co ewidentnie nawiązywało do sytuacji materialnej całej kadry nauczycielskiej. I przypomniało o tym, że choć strajk zawieszony, to jest słuszny.

7 MAJA, WTOREK – Zdziwieniu nie ma końca

Pozostając nieco w klimatach bombowych z poprzedniego dnia, wtorek przyniósł prawdziwą bombę motoryzacyjną. Urzędnicy, w tym kolejny raz zastępca prezydenta Zbigniew Nikitorowicz, dziwili się jak autobus może jeździć kompletnie bez paliwa. I znów zastanawiali się, jak to jest możliwe, że ktoś ukradł z autobusu silnik, bo nic a nic nie było go słychać, a autobus dalej jedzie. Do Białegostoku przyjechał bowiem już któryś z rzędu autobus elektryczny, który przez kilka godzin za darmo – bo wiadomo, że nie spalał paliwa – woził ludzi w te i nazad.

Jest i gorsza wiadomość. Do urzędników, w tym zastępcy prezydenta i jego szefa, cały czas nie dotarło, że elektryczny autobus ma silnik, a paliwa nie tankuje z dystrybutora w stanie ciekłym, tylko ciągnie z gniazda elektrycznego, w stanie… no mniejsza jakim, ale na pewno do kanistra nie da się zalać. Takiego gniazda od lat niestety w Białymstoku nie uświadczysz w żadnej zajezdni. Dlatego autobus pojeździł sobie w te i nazad, powoził ludzi i… to by było na tyle z testów. Czekamy teraz na nową porcję zdziwienia, kiedy znów przyjedzie tu jakiś autobus napędzany prądem.

Drogi bat na urzędników

I znów pozostając wciąż w tematach okołobombowych, poinformujemy, że w Białymstoku z hukiem otwarto biuro Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców. Z hukiem, bo zjechali tu sami spece – w tym sam minister oraz posłowie – spece rzecz jasna od spraw przedsiębiorców. Oni to bowiem znają się na tej działce najlepiej, gdyż żyją dłużej lub krócej na koszt przedsiębiorców, więc nikt nie będzie im mówił, jak to jest ciężko pracować na własne utrzymanie i podległych sobie pracowników. W każdym razie nowy Rzecznik będzie od teraz bronił przedsiębiorców przed urzędnikami, nawet do tego stopnia, że będzie mógł kierować przeciwko nim sprawy do Prokuratury. Naszym zdaniem taniej byłoby zwyczajnie zwolnić niekompetentnych urzędników, którzy nie potrafią czytać i stosować przepisów prawa. Zaoszczędziłoby to kupę czasu, taniej wyszłoby utrzymanie urzędów, prokuratorzy zajęliby się ściganiem faktycznych przestępców, a przedsiębiorcy mogliby spokojnie robić to co do nich należy. Jednak kolejny raz zdecydowano się na bohaterskie zwalczenie urzędowych problemów z urzędnikami, które stworzyli sami urzędnicy… Chyba zaczynamy rozumieć czym jest kwadratura koła podzielona przez liczbę Pi pomnożona do nieskończoności.

Poseł Truskolaski powiedział po raz pierwszy coś z sensem

Co prawda nie sam, ale jednak. Liczą się przecież i chęci. W końcu nawet ranny na wojnie z wyrwanym pół mózgiem, jakoś stara się iść do przodu i rozwijać się, więc i w tym przypadku nastąpił jakiś progres. A powiedział razem z posłem Misiło – kolejnym zresztą tuzem intelektu, że podatnik jest najważniejszym klientem państwa. Jako podatnicy utrzymujący tych wybitnych intelektualistów z płaconych do kasy państwa podatków czekamy teraz, aż poseł Truskolaski zacznie informować o tym co robi i zacznie zapraszać na swoje konferencje prasowe, żeby pozostali podatnicy mieli świadomość, że ich podatki są jakkolwiek wydawane z sensem. Nadzieja płonna, ale ponoć to nadzieja umiera ostatnia.

8 MAJA, ŚRODA – Zaspokoić głód czytelnictwa

Choć to już nie średniowiecze, kiedy książki pisano i przepisywano ręcznie, przez co były potwornie drogie, to jednak mimo wszelkich danych publikowanych w najróżniejszych tabelkach, chyba mieszkańcom Podlasia nie żyje się dostatnio. Bo książki nie kosztują tyle, co w średniowieczu, a litery zna większość żyjących, to mimo wszystko nie stać ich na kupowanie sklejonych lub zszytych stron papieru. Mimo, że tutejsza ludność może sobie za darmo skorzystać z publikacji udając się do jednej lub kilku naraz różnych bibliotek i wypożyczyć sobie dowolne książki do poczytania, chętnych do ich oddania brakuje. Dlatego Książnica Podlaska musiała ogłosić specjalną abolicję na oddawanie książek, aby za jakiś czas kradziejom czytanie nie pozostało jedyną formą rozrywki – na przykład za kratami. Bo kto raz wziął i nie oddał, może się rozochocić do bardziej zuchwałych wypożyczeń.

9 MAJA, CZWARTEK – Sprawdzi się w Parlamencie Europejskim bo na imię mu Tomasz

I umie grać w piłkę. To wystarczające kompetencje, aby Tomasz Frankowski mógł decydować o milionach obywateli podnosząc lub nie podnosząc ręki za kolejnymi dyrektywami i rezolucjami. Z takiego założenia wyszedł jeden z wiceszefów Platformy Obywatelskiej. Też Tomasz, tyle że Siemoniak, który mówił, że w Brukseli ważna jest gra drużynowa. Zastanawiamy się, co by było, gdyby Tomasz Frankowski był bramkarzem, który musiałby sam pilnować swojego poletka, kiedy obrona zaśpi lub znajdzie się nie tam gdzie trzeba. Ale skoro imię Tomasz i umiejętność kopania piłki to wystarczające walory do decydowania o losach milionów ludzi, możemy spać spokojnie. Takich specjalistów są w mieście i w województwie tysiące. Postulujemy, aby w wyborach parlamentarnych Platforma ułożyła listę kandydatów składającą się wyłącznie z samych piłkarzy o imieniu Tomasz. Będziemy już na pewno krainą miodem i mlekiem płynącą.

10 MAJA, PIĄTEK – Bezczelność nie zna granic

Niebywałą bezczelnością i chamstwem wykazały się polskie służby celne, które utrudniają prowadzenie działalności zarobkowej. Na polsko – litewskiej granicy zatrzymali TIR-a, który przewoził prawie pół tysiąca paczek papierosów. Przedsiębiorca z Estonii natrudził się po pachy, aby zamiast poduszek upchać do TIR-a fajki bez akcyzy, co może podchodzić nawet pod pewnego rodzaju innowacyjność. Polacy tradycyjnie, zamiast pomagać w rozwoju przedsiębiorczości, duszą ją w zarodku. Oj się Unia za takich weźmie, oj weźmie. A wybory tuż, tuż.

(Redakcja Wieści Gminnych/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do