Reklama

Jurowiecka story. Tu można zarabiać i tracić miliony

Prawdopodobnie dziś będą ważyły się losy gruntów położonych przy ulicy Jurowieckiej zlokalizowanych na terenie dawnego dworca PKS oraz zajezdni. Inwestor chce wznieść wysokie wieżowce mieszkalne, bo po to kupił ziemię. Problem polega na tym, że w istniejącym i wciąż obowiązującym planie miejscowym takich budynków zrealizować nie można. Co zrobią radni?

Na ostatnim posiedzeniu Komisji Zagospodarowania Przestrzennego Rady Miasta doszło do dość burzliwej dyskusji. Obecni byli przedstawiciele inwestorów, którzy chcą budować bloki mieszkaniowe. Byli także obecni mieszkańcy. W interesie inwestora jest budowa takich obiektów, z których odniesie on korzyść. W interesie mieszkańców natomiast jest zachowanie ładu przestrzennego, który pozwoli im na spokojne funkcjonowanie i życie w tej dzielnicy.

- Rozumiem, że plan przewiduje możliwość budowania budynków na wysokość około 30 metrów. Natomiast w najbliższej okolicy, czyli działkach sąsiadujących, nie występują takie budynki. Nawet nie występują budynki na wysokość 18 metrów. I tutaj w imieniu mieszkańców pytam czy nie można by było ograniczyć wysokości w bezpośrednim sąsiedztwie do wysokości budynków sąsiadujących – pytał obecny na posiedzeniu Komisji Sławomir Jodłowski, mieszkaniec osiedla.

- Proszę zróbcie państwo radni taką uchwałę, tak jak jest w innych miastach, że od roku 2020 strefa ta, to jest tyle i tyle. Nie można teraz inwestora zaskakiwać. Jeżeli ja trzy lata temu zakupiłem ten teren, to zgodnie z planem uchwalonym przez Radę Miasta, wykonamy to – mówił Konstanty Strus, jeden z inwestorów, który chce budować bloki mieszkaniowe na Jurowieckiej.

Słowa, jakie kierował akurat do radnych, to odpowiedź na propozycję, aby w tym miejscu ustalić wskaźnik miejsc parkingowych na 1,3. Co oznacza, że na jedno mieszkanie będzie przypadało ponad jedno miejsce parkingowe. Inwestor wolałby, aby pozwolenie dotyczyło jednego miejsca parkingowego na jedno wybudowane mieszkanie. Ale już nie było mowy o tym, że kiedy kupowany był grunt, a nawet i w chwili obecnej, plan miejscowy nie pozwalał na taką zabudowę, odnośnie której w tej chwili toczy się cała dyskusja.

Pisaliśmy kilka tygodni temu, że na tym terenie wysokiej zabudowy mieszkaniowej wznosić nie można. Obowiązujące od lipca 2005 roku do chwili obecnej zapisy planistyczne utrzymują grunty głównie jako transportowo – przemysłowe. I każdy kto w tym miejscu chciałby kupić kawałek ziemi, musiałby budować tylko tak, jak pozwala na to prawo miejscowe. Inwestor przecież wiedział co kupuje i co może budować, skoro plany obowiązujące były i są niezmienione do dziś. Zmiana ich przeznaczenia skończyłaby się nierównym traktowaniem przedsiębiorców budowlanych. Z naszych informacji wynika, że chętni na te grunty byli, także z Białegostoku, ale z uwagi na taki, a nie inny obowiązujący plan miejscowy, zrezygnowali z zakupu gruntów.

- Przypomniałem sobie stare nagłówki gazet, jak był problem, jak prezydent wygonił kupców, jak to stało, jak miasto popadało w długi, ile było pieniędzy do zapłacenia i wtedy nikt z rodzimych przedsiębiorców nie chciał w to zainwestować – mówi radny PiS Marek Chojnowski.

Radny jednak nie miał już takiej refleksji, że miejsce przynosiło dochody zanim funkcjonował tam bazar, na którym pracę miało około 2 tysięcy ludzi i do kasy miasta trafiały opłaty za miejsca targowe oraz podatki. Zaś co do rodzimych przedsiębiorców, to nikt nie pokusił się o kupno terenów z uwagi na istniejący już plan miejscowy. To akurat umknęło radnemu całkowicie. Na dodatek chwilę później stwierdził, że budowa wysokich wieżowców na terenach po PKS podoba się mieszkańcom i księdzu z pobliskiej parafii, choć akurat obecni na sali mieszkańcy twierdzili chwilę wcześniej coś zupełnie odwrotnego.

- Ja nie znam przypadku w Białymstoku, żeby jakiś inwestor przebudowywał zajezdnie, dwie ulice, kładki, kładki pod spodem, plus jeszcze inne tam opłaty dodatkowe. Dlatego, jeśli chodzi o mnie, uważam tego rodzaju postępowanie inwestorskie za bardzo porządne i wskazane dla naszego miasta – dodał radny Chojnowski z PiS.

Z tego wynika, że radny Chojnowski bardzo słabo orientuje się w sprawach inwestycyjnych i w ogóle w sprawach miasta. A to już nie świadczy dobrze o nim, jako radnym. Wszystkie praktycznie galerie handlowe, więc i ta przy Jurowieckiej, musiały na własny koszt przebudowywać ulice, a nawet dość duże arterie. Tak było między innymi przy Hetmańskiej, Miłosza, Produkcyjnej i w innych miejscach. Deweloperzy też musieli na własny koszt realizować albo budowę ulic, albo wręcz całych ciągów komunikacyjnych. Między innymi tak było przy Ryskiej i Łąkowej.

Ale zdarzały się i zdarzają w Białymstoku zupełnie inne inwestycje, innych przedsiębiorców, którzy traktowani są – można powiedzieć – w sposób uprzywilejowany. Bo na przykład, przy Ostrowieckiej, skąd nawet wyrzucono ludzi z domów, żeby można było zrealizować inwestycję deweloperską i uliczkę osiedlową, to tam akurat ciągi komunikacyjne będą zrealizowane z pieniędzy mieszkańców, a nie dewelopera.

- Mówiliśmy bardzo dużo na temat inwestorów po przeciwnej stronie ulicy, którzy mieli przebudowywać rondo, przebudowywać ulicę Poleską, niestety nie przeszło – powiedział radny Piotr Jankowski z klubu PiS.

Sytuacja z blokami przy Jurowieckiej jest co najmniej dziwna, jeśli spojrzymy na duże podmioty, które kupiły tam grunty i realizują, bądź chcą realizować swoje inwestycje. Powstające apartamenty zastąpiły galerię handlową, która miała dawać zyski Jagiellonii Białystok, aby klub przestał w końcu korzystać z kasy miasta. Inwestor miał też przebudować na własny koszt ciągi komunikacyjne, od Jurowieckiej do ronda św. Faustyny. W tym przypadku wyręczy go prezydent z pieniędzy mieszkańców.

Część gruntów po PKS Białystok miała i ma uchwalone plany miejscowe, które pozwalają na wznoszenie konkretnej zabudowy, a nie tej jakiej w tej chwili chce inwestor. Jako argumenty za zmianą padają takie hasła, że przecież doprowadził do porządku teren przy galerii Jurowiecka i wybudował drogę, choć dokładnie to samo musieli wykonać wszyscy inni budujący galerie handlowe w naszym mieście.

Teraz można odnieść wrażenie, że na radnych trwa niejako wymuszanie zmiany planów miejscowych, aby inwestor mógł wybudować wieżowce, choć kupując grunt wiedział, że jest to niemożliwe. I nawet przyjęta we wrześniu uchwała intencyjna, która umożliwiała radnym zmianę istniejących planów miejscowych, to przecież nie obligowała do ich zmiany pozwalającej na zabudowę mieszkaniową wielorodzinną. A tym bardziej nie rozstrzygała o wysokości żadnej zabudowy. Mogły tam równie dobrze powstać tereny zielone lub wyłącznie handlowe. Inwestor musiałby się do nowej uchwały dostosować. I tyle.

Przedsiębiorca nabył grunty o konkretnym przeznaczeniu za cenę adekwatną do obowiązującego planu miejscowego. Wiedział więc co kupuje i co może budować. Dlaczego ma być robiony w tym przypadku jakiś wyjątek?

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2018-03-26 12:39:47

    "Ale zdarzały się i zdarzają w Białymstoku zupełnie inne inwestycje, innych przedsiębiorców, którzy traktowani są – można powiedzieć – w sposób uprzywilejowany. Bo na przykład, przy Ostrowieckiej, skąd nawet wyrzucono ludzi z domów, żeby można było zrealizować inwestycję deweloperską i uliczkę osiedlową, to tam akurat ciągi komunikacyjne będą zrealizowane z pieniędzy mieszkańców, a nie dewelopera." Czy wyobrażacie sobie drodzy Białostoczanie, że wyrzucają was z rodzinnego domu, bo biznesmen ma życznie sobie zbudować tam blok? A dodatkowo później jeszcze finansujecie mu w podatkach drogę do jego inwestycji? Białystok to jest dziki zachód. To co zrobił Truskolaski z urzędem miasta idąc Rogowskiemu na rękę jest nie do pomyślenia w normalnym kraju.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Lukasz - niezalogowany 2018-03-26 13:26:45

    Moim zdaniem robienie wyjątku to przesada. Lepiej tam zrobić park.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2018-03-26 16:52:33

    "Z tego wynika, że radny Chojnowski bardzo słabo orientuje się w sprawach inwestycyjnych i w ogóle w sprawach miasta. A to już nie świadczy dobrze o nim, jako radnym." Ale za to wszędzie Chojnowskiego jest pełno. Jak zwykle przed wyborami

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2018-03-26 22:47:27

    Ale bagno.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do