Reklama

Kawałek ubitej ziemi, kawałek ogrodzenia i półtora straganika na krzyż. Tyle na razie wystarczy

Kończący się rok obfitował w Białymstoku w dość duże zainteresowanie tym, co dzieje się na Targowisku Miejskim, ale i pomysłami, jak poprawić tam sytuację. Tyle tylko, że przez ten rok niewiele się zmieniło i niewiele się poprawiło. I jeśli wszystko będzie szło w takim tempie, to to niegdyś największe miejsce handlowe umrze.

Lata temu Targowisko Miejskie przy Kawaleryjskiej było największym miejscem handlowym w Białymstoku. Nie trzeba było go specjalnie reklamować, ani zapraszać do zakupów, bo Targowisko żyło głównie z handlu z przyjezdnymi klientami z Rosji i Białorusi. Kiedy zaczęły pojawiać się ograniczenia zarówno z Rosji i z Białorusi, a także fakt obecności Polski w Unii Europejskie, co zmusiło Polskę do wprowadzenia dodatkowych przepisów w kontekście przekraczania granicy, Targowisko Miejskie zaczęło powoli kurczyć się. Zarówno w miejsca handlowe, jak i dochody kupców.

Od lat w Białymstoku toczy się dyskusja o tym, jak odwrócić zły tren i ożywić handel w tym miejscu. Tadeusz Truskolaski jeszcze w kampanii z 2014 roku obiecał kupcom duża przebudowę i remont Targowiska, co do dziś nie doczekało się realizacji. A jest to rzecz absolutnie niezbędna. Bo to już nie są te czasy, aby mierzyć ubrania stojąc na kartonowym pudełku, czy przemierzać alejkami w poszukiwaniu toalety. Zmieniły się standardy życia i zmieniły się oczekiwania klientów. Jednak nie widać, aby komuś z władz Białegostoku specjalnie zależało na poprawie sytuacji i ożywienie Targowiska.

Regularnie o Targowisko Miejskie dopytuje radny Henryk Dębowski oraz radna Katarzyna Siemieniuk. Ostatnio znów wpłynęła interpelacja w tej sprawie do prezydenta Białegostoku. Pojawiła się w niej prośba o podjęcie działań, zgodnie ze strategią regeneracji targowiska, które mogłyby być realizowane już od przyszłego roku. Choć już na samym początku interpelacji radny Dębowski zaznaczył, że potrzebna jest przede wszystkim całościowa koncepcja dla Targowiska Miejskiego, która powinna zostać wyłoniona w drodze konkursu.

W związku z licznymi apelami mieszkańców oraz przedsiębiorców prowadzących działalność na Targowisku Miejskim w Białymstoku, jako radny zwracam się do Pana z uprzejmą prośbą o podjęcie następujących działań:

1. ujęcie środków w przyszłorocznym budżecie miasta na ogłoszenie konkursu realizacyjnego, który miałby na celu przygotowania koncepcji całościowej modernizacji i przebudowy Targowiska Miejskiego w Białymstoku.

2. przygotowanie analizy i przedstawienia jej wyników radzie Miasta w zakresie możliwości pozyskania zewnętrznych źródeł finansowania na realizację powyższej inwestycji” – wskazuje w swojej interpelacji radny Henryk Dębowski.

Załączył nawet strategię, która została przygotowana akurat dla modernizacji miejsca targowego w Gdańsku przygotowaną przez Politechnikę Gdańską i Akademię Sztuk Pięknych w Gdańsku i prosił, aby prezydent ją przeanalizował. Tymczasem w odpowiedzi na pytania, które zacytowaliśmy wyżej, radny Dębowski doczekał się odpowiedzi, która absolutnie nie wyjaśnia, co i kiedy będzie robione. Za to padła informacja, co już udało się zrobić. A udało prawie nic.

Odpowiadając na interpelację z dnia 6 listopada 2023 r. dotyczącą Targowiska Miejskiego przy ul. Kawaleryjskiej w Białymstoku informuję, iż działania w kierunku jego modernizacji zostały już rozpoczęte. Wskazać jednak należy, iż jest to proces wielopłaszczyznowy i wieloetapowy, co potwierdza przytoczona przez Pana publikacja „Strategia regeneracji targowisk”. W ramach pierwszego etapu prac modernizacyjnych wykonano roboty porządkowo-rozbiórkowe, utwardzono ok. 3,5 tys. m2 nawierzchni, wymieniono ogrodzenie od strony Ciołkowskiego i podjęto działania w kierunku zwiększenia potencjału Targowiska, np. w zakresie poszerzenia dostępności asortymentu o produkty owocowo-warzywne. W przyszłych latach prace te nadal będą kontynuowane” – to cała odpowiedź udzielona radnemu Dębowskiemu przez sekretarza miasta Krzysztofa Karpieszuka.

Czyli mamy do czynienia z przysłowiową wymianą firanek w domu publicznym, kiedy nie idzie biznes. Obecnie zarządzający Targowiskiem Miejskim nie są jak widać zdolni do przygotowania całościowej koncepcji zmian, jakie faktycznie pozwoliłyby na ożywienie miejsca targowego. Bo co ma dać nowe ogrodzenie, czy nawet jednorazowe poinformowanie o tym, że możliwe jest kupienie owoców i warzyw, kiedy po drugiej stronie miasta jest ogromne targowisko, na które przyjeżdżają tysiące białostoczan dokładnie po owoce i warzywa – choć można tam kupić wiele produktów i rzeczy.

Widać też wyraźnie, że na przykład w porównaniu do Giełdy Rolno – Towarowej, która regularnie organizuje różnego rodzaju akcje mające na celu zachęcenie klientów do odwiedzenia tego miejsca, zarządca Targowiska Miejskiego nie przeprowadzili żadnej dużej akcji z konkursami, badaniami zdrowia czy innymi dodatkowymi elementami, które mogłyby ściągnąć na Kawaleryjską nowe osoby, albo tych, którzy nie byli tam od bardzo wielu lat.

Z takim podejściem, jakie prezentują zarówno władze Białegostoku, jak i zarządca Targowiska Miejskiego, prędzej umrze ono śmiercią naturalną niż się zmodernizuje choćby w mikroskali.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: DDB)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do