Niektórzy kierowcy od pewnego czasu mogą czuć się bezkarni. Nikt bowiem nie wystawia obecnie mandatów za wjazd na skrzyżowanie, gdy na sygnalizatorze świeci się czerwone światło. Ale to wkrótce może się zmienić, bo magistrat podjął już w tej sprawie pewne kroki.
Do końca roku wezwania, aby wskazać kierującego, który przejechał na czerwonym, właściciele samochodów otrzymywali od straży miejskiej. Ta następnie wystawiała mandaty. Od 1 stycznia utraciła tę możliwość. Zgodnie z decyzją jeszcze poprzedniej władzy, fotoradary zostały jej zabrane. W Białymstoku natomiast okazało się, że strażnicy nie mogą wystawiać mandatów tym kierowcom, którzy wjechali za sygnalizator, gdy jest to zabronione. Kamery rejestrujące takie zdarzenia są na pięciu skrzyżowaniach i działają od końca maja ubiegłego roku. Rejestracja naruszeń niestosowania się do sygnałów świetlnych przez kierującego pojazdem wjeżdżającego za sygnalizator, kiedy jest to zabronione, dokonywana jest w ramach „Podsystemu rejestracji wjazdu na czerwonym świetle” będącego elementem Systemu Zarządzania Ruchem.
System był wielokrotnie krytykowany przez kierowców, a w lokalnych mediach pojawiały się wątpliwości, czy nie jest tylko maszynką do wyciągania pieniędzy z kieszeni mieszkańców. Wielu odetchnęło, gdy okazało się, że mandatów nie ma już kto wystawiać, a nowych i konkretnych przepisów - dających taką możliwość innym służbom - brakuje. Ale magistrat z tej sytuacji próbuje wybrnąć.
- Prezydent Białegostoku wystąpił do Głównego Inspektora Transportu Drogowego z wnioskiem o przejęcie przez ten organ stacjonarnych urządzeń rejestrujących. Obecnie miasto oczekuje na stanowisko w tej sprawie - poinformowała nas jeszcze w styczniu Kamila Busłowska z Biura Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego.
Żeby było ciekawiej, zdarzenia są w dalszym ciągu rejestrowane i zapisywane. Przedstawiciele magistratu kilka razy podkreślali, że żadnej ulgi nie będzie i gdy sprawa się wyjaśni, wszyscy którzy w tym czasie złamali przepisy ruchu drogowego, poniosą konsekwencje.
Możemy jednak spodziewać się sporego bałaganu. Po pierwsze, trzeba się zastanowić, czy Inspekcja Transportu Drogowego poradzi sobie z tak dużą liczbą spraw. O ile nie ma wątpliwości, że podołałaby z bieżącymi, to co do zaległych już są. Warto pamiętać, że codziennie kamery rejestrują kilkadziesiąt zdarzeń związanych z wjazdem na skrzyżowania, gdy pali się czerwone światło. Po drugie, MSWiA planuje, by GITD włączyć w struktury policji drogowej. Pracownicy Inspektoratu mieliby przejść z etatów do służby. Zapowiedział to pod koniec ubiegłego roku wiceminister Jarosław Zieliński. Co wtedy ze stacjonarnymi urządzeniami na skrzyżowaniach w Białymstoku? Nie wiadomo.
Wiadomo natomiast, że odpowiedź z Generalnego Inspektoratu Transportu Drogowego nie nadchodzi.
- Czekamy - powiedziała w tym tygodniu szefowa Biura Komunikacji Społecznej Urzędu Miejskiego w Białymstoku Urszula Boublej.
Mandatów, i to w miarę szybko, na pewno mogą spodziewać się ci kierowcy, którzy popełnili wykroczenia do 31 grudnia 2015 r.
- Sprawy rozpoczęte przez funkcjonariuszy Straży Miejskiej w Białymstoku, zgodnie ze stanowiskiem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji z 22 grudnia 2015 r., zostaną przekazane policji celem prowadzenia dalszych czynności wyjaśniających w sprawach o wykroczenia - potwierdziła Kamila Busłowska.
Zgodnie z taryfikatorem mandat za wjazd na czerwonym świetle wynosi od 300 do 500 zł. Z kolei za odmowę podania osoby, która kierowała pojazdem w określonym czasie - do 500 zł. Ale za wjazd na czerwonym świetle lub niewskazanie osoby kierującej pojazdem może też ukarać sąd, jeśli taki wniosek do niego wpłynie. W tym przypadku wysokość grzywny to do 5 000 zł.
Warto wspomnieć, że od uruchomienia systemu, czyli od 29 maja do 31 grudnia 2015 r., zarejestrowano 27 690 zdarzeń dotyczących wjazdu na czerwonym świetle. W tym czasie wystawiono 3 353 mandatów karnych. Straż miejska nie może więc pochwalić się jakąś ekstra efektywnością i szybkością działania.
Jak wyglądała procedura?
Zarejestrowany materiał, tj. zdjęcia i film, był analizowany. Po stwierdzeniu popełnienia czynu zabronionego system automatycznie generował wezwanie do wskazania kierującego pojazdem, zawierające informację o ujawnieniu wykroczenia (art. 92 § 1 Ustawy kodeks wykroczeń), które było wysyłane do właściciela pojazdu. Nieco dziwne jest, iż w wezwaniach znajdowały się przypadki wjazdu za sygnalizator zarówno, gdy nadawany był sygnał żółty, jak również czerwony. Potwierdziła nam to Kamila Busłowska. I zapewniła, że sprawcy wykroczeń mieli możliwość zapoznania się z materiałem dowodowym w postaci filmu i zdjęć. Mandaty otrzymały jedynie te osoby, które wjechały na skrzyżowania na czerwonym świetle.
Warunkiem koniecznym do ukarania sprawcy wykroczenia mandatem karnym (wysłanym do jego miejsca zamieszkania przesyłką poleconą za zwrotnym poświadczeniem odbioru) było uzyskanie od niego pisemnej zgody na przyjęcie mandatu karnego kredytowanego w określonej wysokości (rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów z 22 lutego 2002 roku w sprawie nakładania grzywien w drodze mandatu karnego). W przypadku braku zgody na przyjęcie mandatu, kierowany był do sądu wniosek o ukaranie.
Dobrze pamiętać, iż właściciel lub posiadacz pojazdu jest zobowiązany wskazać na żądanie uprawnionego organu, komu powierzył pojazd do kierowania lub użytkowania w określonym czasie, chyba, że auto zostało użyte wbrew jego woli i wiedzy przez nieznaną osobę, czemu nie mógł zapobiec (art. 78 ust. 4 Ustawy Prawo o ruchu drogowym). Odmowa wskazania przez właściciela / posiadacza pojazdu osoby, której powierzyła pojazd to wykroczenie, podlega karze grzywny (art. 96 § 3 ustawy kodeks wykroczeń). Za niepodanie tych informacji mandat otrzymywał właściciel samochodu. Takich mandatów Straż Miejska w Białymstoku wystawiła ok. 340.
System RWCS działa na wspomnianych pięciu skrzyżowaniach:
* Piastowska – J. K. Branickiego,
* Jana Pawła II – Gen. Wł. Sikorskiego,
* Hetmańska – Ks. L. Popiełuszki,
* Antoniuk Fabryczny – Gajowa,
* Ks. J. Popiełuszki – Wrocławska – Gen. Wł. Sikorskiego.
Komentarze opinie