Ostatnimi czasy, pojawia się Znamienity Minister, a także Derektor (a może nawet i Derechtor), w towarzystwie Duszpasterza Generalnego.
Słusznie to i roztropnie, bo trwała, wielofunkcyjna i zrównoważona gospodarka leśna potrzebuje modłów, pokropków czy uroczystych nabożeństw, właśnie po to by trwała, funkcjonowała i równoważyła się na najwyższym poziomie, a wiadomo, że wyżej Niwy Generalnej w leśnictwie, to już w zasadzie są jedynie adresaci wszelkich pacierzy.
Pradawne puszcze ale i zwykłe kęsy lasu, obywały się bez kapelanów, a nawet (o zgrozo!) i bez arcybiskupów, ale odkąd to człowiek przejął leśne stery, popadając we wszelkiego rodzaju bezdrożach niewiedzy czy leśnego zabobonu (wspomnijmy dawną metodę jesiennych poszukiwań szkodników sosny, metodę wsteczną, wręcz z czasów pogańskich!) musiał koniecznie otrzymać wsparcie duchowe.
Jeśli właśnie czegoś brakowało w TZW gospodarce leśnej, aby była jeszcze bardziej kompletna, bardziej wiarygodna i tak dobra jak nie z tego świata, to właśnie wsparcia osobistości duchownych, zwłaszcza z tej wyższej półki.
Obecnie, byłoby rozsądnym, zaprzęgnięcie wszelkiej nauki leśnej, IBL, szkół głównych, akademij czy uniwersytetów, celem ostatecznego udowodnienia, jak znakomity wpływ na wzrost lasu ma regularne uczestnictwo polskiego leśnika we wszelkiego rodzaju nabożeństwach i modłach. O ile lepiej przyrastają drzewostany kiedy się nad nimi roztacza Wiadoma Opieka. Ile mniej szkodników pierwotnych i wtórnych atakuje las i gdzie uderzają huragany (zapewne tam, gdzie leśnicy mniej chętnie jeżdżą na pielgrzymki).
Przykład: w pewnym wydzieleniu, na rozstajach dróg w okolicach Supraśla wisiał Świątek (zresztą wisi tam ich niemało, chroniąc rozmaite drągowiny i starodrzewie przed pożarami). Obok w wydzieleniu, w którym żaden Świątek nie wisiał, szalał bezbożny kornik drukarz, zasiedlając kolejne drzewa, wyprowadzając generację za generacją. Wydzielenie chronione przez Świątka ocalało! Dowód jakże oczywisty!
Tylko niedowiarki wskazywali, że w wydzieleniu ze Świątkiem nie było akurat świerka, ale wszyscy wiemy, że jak kornik zechce, pożywi się i innymi gatunkami.
Byłoby też rozsądnie, aby na wszelki wypadek, gdyby okazało się, że wycięcie Świętych Gajów, kiedyśmy jako kraj wprowadzali jedyne słuszne wyznanie, było grubym błędem, postawić kilka rzeźb ukazujących Światowida, tak jak to ma miejsce nieopodal Chojnic. Cóż szkodzi TZW gospodarce leśnej wręczyć Bogu świeczkę, a diabłu ogarek, albo i nawet na odwrót? Jeśli sądzić po lesie, opieka Światowida okazała się sukcesem. Jeśli i kontrolki w kancelariach grają, to Światowidów powinno pojawić się więcej. Przy czym jest to bóstwo, którego czczenie zalicza się do zajęć bardziej ekonomicznych aniżeli w przypadku innych bóstw i zdaje się nie potrzeba mu tak wysokich pomników jak choćby ten w Świebodzinie czy Ryjodeżanejro.
Na sam koniec smutna sprawa płonących ambon myśliwskich. Wiadomo kto to robi i za czyim poduszczeniem, Zły nie śpi przecie. Sprawdźmy jednak ile z tych ambon, które spłonęły było poświęconych uroczyście przez miejscowego pasterza dusz! Idę o zakład, że żadna!
Komentarze opinie