Nic nie zapowiadało takiej „bomby” na zakończenie narady gospodarczej w nadleśnictwie Garłacze.
- Za tydzień całe nadleśnictwo idzie na balet!- oznajmił nadleśniczy- Na „Jezioro łabędzie”! Fundusz socjalny pokryje koszt biletów, toteż nie wyobrażam sobie, że ktokolwiek nie pójdzie.
- Toż ja tańczyć nie potrafię!- wyrwało się leśniczemu Zdzisiowi – Po co mnie starego ciągać po zabawach?!
- Pan panie leśniczy ma tylko oglądać, jak inni pląsają!- zdenerwował się nadleśniczy- Po balecie organizujemy zresztą bankiet!
Tu leśniczowie ze zdziwienia otworzyli szeroko gęby. Bardziej byli nawykli do obcowania z florą, fauną i innym edafonem w administrowanym przez nich lesie, niż z najwyższego lotu kulturą, toteż miny mieli niespecjalnie zadowolone. Słowo „bankiet” dobił ich jeszcze bardziej. Ani zjesz (podają jakieś wymyślne karczochy czy inne dewolaje; nożem i widelcem jeść trzeba), ani wypijesz (szampanami poją i kolorowym samogonem, przez co trzy dni się odbija, jakby człowiek flakon wody toaletowej „Samson” wypił). Co do baletu, to leśniczowie mieli uczucia bardziej niż mieszane. Niektórzy czuli się dokładnie tak, jak czułby się prosty, zwyczajny mieszkaniec Sątop-Samulewa, gdyby mu nakazano, bez odpowiedniego przygotowania i treningu, lot w przestrzeń kosmiczną zamiast kosmonauty Gagarina.
- Może lepiej ten bankiet przed baletem?- zaproponował nieśmiało leśniczy Zdzisio- Kto wie, może na trzeźwo się tego nie da oglądać?
- Żadnego picia przed baletem! – rozzłościł się nadleśniczy- Jeszcze mi tam kuźwa jego mać, śpiewać zaczniecie! Idziemy wszyscy na balet, a po balecie na bankiet! Autobus rozwiezie wszystkich po domach. Inżynier nadzoru sporządzi listę obecności!
Leśniczowie pomarkotnieli jeszcze bardziej.
- Widziałam raz w telewizji taki balet!- wyszeptała do leśniczego Zdzisia eksstażystka Marysia- Durne to było jak druki z ochrony lasu!
- Kogo zabraknie – ciągnął dalej nadleśniczy- Nie zostanie mu to zapomniane przy podziale najbliższej premii kwartalnej, jak również przy ustalaniu wysokości dodatków funkcyjnych i ryczałtów rozjazdowych na rok przyszły. Radzę się więc zastanowić nad absencją.
- Czyli jak zwykle- mruknął leśniczy Zdzisio- Papiery w porządku, las na medal, a premię się upierdoli, bo po cyrkach i pielgrzymkach nie łazimy.
- Tylko ciekawa jestem o co kuźwa chodzi z tym baletem- drapała się po łbie Marysia.
- Wiadomo – wzruszył ramionami leśniczy Zdzisio- Zapewne księgowość znowu coś napierdoliła i na gwałt trzeba faktur.
Komentarze opinie