Reklama

Liczby zatrważają. W Podlaskiem bez OC jeździ tylu, co populacja Choroszczy

Brak obowiązkowego ubezpieczenia komunikacyjnego odpowiedzialności cywilnej wiąże się z wysokimi karami finansowymi. To się najzwyczajniej nie opłaca, bo urzędnicy są coraz bardziej skuteczni w ściganiu takich kierowców. Co więcej, w razie spowodowania wypadku, nad takim delikwentem ciąży konieczność pokrycia szkód z własnej kieszeni, w tym - jeśli są ranni - osobowych. W efekcie długi mogą zostać na całe życie. O konsekwencjach jazdy bez OC, procedurach i skali w naszym regonie, mówi w rozmowie z Piotrem Walczakiem Damian Ziąber, rzecznik prasowy Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego.

Piotr Walczak, Dzień Dobry Białystok: Jak województwo podlaskie wypada na tle innych regionów pod względem niesfornych właścicieli aut?

Damian Ziąber, UFG: Jak można się domyślić, w czołówce znajdują się województwa zarówno duże pod względem ludności, jak i zarejestrowanych aut: mazowieckie i dolnośląskie - tam skierowano najwięcej wezwań, ale również śląskie. Co do województwa, w którym stwierdzono w 2020 r. najmniej przypadków jakiejkolwiek przerwy w ochronie ubezpieczeniowej, to dobra wiadomość jest taka, że podlaskie było drugie od końca. Podkarpackie - tam skierowaliśmy najmniej wezwań za przerwy w ochronie ubezpieczeniowej w 2020 r., a zaraz po nim właśnie podlaskie.

Można mówić zatem o stosunkowo niezłej pozycji w rankingu "najbardziej nieubezpieczonych" województw, ale są dwa "ale". Mianowicie, po pierwsze, jest to województwo o jednej z mniejszych populacji i mniejszej liczbie wszystkich zarejestrowanych pojazdów mechanicznych. Po drugie, jeśli chodzi o samą liczbę wezwań do uiszczenia opłaty za brak ważnego OC ppm, to skierowaliśmy do osób zamieszkujących województwo podlaskie ponad sześć tysięcy takich wezwań. Czy to mało? Mówimy o liczbie osób równej populacji Choroszczy czy Dąbrowy Białostockiej.

Brak OC to nie tylko groźba kary finansowej ze strony UFG... Ile do zapłaty ma podlaski rekordzista?

- Nie posiadam danych na temat podlaskiego "rekordzisty" (w Polsce rekordzista ma do zwrotu ponad 1,4 mln zł za wypadek spowodowany nieubezpieczonym motocyklem, w którym potrącił rowerzystkę - w wyniku odniesionych obrażeń kobieta zmarła; kolejny sprawca musi zwrócić 1,37 mln zł, ponieważ w wyniku wypadku jego pasażer doznał złamania kręgosłupa i jest sparaliżowany - przyp. red.).

Co do skutków braku OC, to niestety mogą być opłakane. Brak ważnego OC z jednej strony może oznaczać konieczność uiszczenia opłaty. Może być ona dotkliwa, bo jej wysokość oparto w ustawie o wysokość minimalnego wynagrodzenia (2 600 zł w 2020 r., 2 800 w 2021 r.) i rodzaj pojazdu lub ubezpieczenia (samochody osobowe, samochody ciężarowe, ciągniki samochodowe i autobusy, pozostałe pojazdy, w tym motocykle i skutery) oraz długość okresu pozostawania bez ważnego OC.

Spójrzmy na wysokość opłat w dwóch skrajnych przypadkach - opłata za brak ważnego OC przez okres dłuższy niż 14 dni dla samochodu osobowego w tym roku wyniesie 5 600 zł, a dla ciężarowego, przy założeniu, że również pozostaje nieubezpieczony dłużej niż 14 dni - odpowiednio 8 400 zł. Tyle, że to dopiero początek... Znacznie gorszą konsekwencją jest narażanie siebie i swojej rodziny na ogromne straty finansowe. Jeśli spowodujemy wypadek nieubezpieczonym pojazdem, to koszty likwidacji szkody będziemy musieli pokryć z własnej kieszeni. Jeśli, niestety dla wszystkich, w takim wypadku będą ofiary w ludziach, to koszty mogą sięgnąć setek tysięcy złotych, a w niektórych przypadkach nawet milionów złotych. Czy naprawdę warto ryzykować majątkiem swoim i rodziny dla kilkuset złotych, bo taki jest średni koszt polisy OC posiadacza pojazdu mechanicznego w Polsce? Zostawię odpowiedź na to pytanie czytelnikom.

W jaki sposób wykrywacie tych, którzy nie wykupili obowiązkowego ubezpieczenia?

- Nie mogę zdradzić szczegółów, ale po pierwsze - współdziałamy ze służbami uprawnionymi do przeprowadzania kontroli drogowych, a po drugie - i to jest coraz bardziej skuteczne - mamy dostęp do wielu różnych baz danych, zatem liczenie na to, że uda się przemknąć bez ważnego OC komunikacyjnego, jest skazane na porażkę. Zresztą, naprawdę nie opłaca się poruszać nieubezpieczonym pojazdem.

Rozumiem, że gdy z UFG przychodzi do delikwenta pismo, zaraz zaczynają się tłumaczenia, wyjaśnienia.

- Tłumaczenia najczęściej są na tyle naiwne, że trudno w nie uwierzyć. Ot, przykład osoby w młodym wieku, aktywnej w mediach społecznościowych, kupującej usługi i produkty nie tylko przez komputer, ale przy użyciu smartfona i tłumaczącej się brakiem ważnego ubezpieczenia z powodu... zamknięcia poczty czy braku kontaktu z placówką ubezpieczyciela albo jego agentem. Zdarza się tłumaczenie pandemią, tak po prostu, bez podania jakiegokolwiek uzasadnienia. Kiedy tłumaczymy, że nie jest to racjonalne uzasadnienie, wtedy najczęściej "zapominalscy" obwiniają nas, czasem w niewybredny sposób, o swoją niefrasobliwość czy własne przymykanie oczu na obowiązek kierowcy i posiadacza pojazdu.

Jest szansa, by Fundusz odstąpił od ukarania? W jakich przypadkach jest to możliwe?

- Istnieje możliwość ulżenia w opłacie, jest ona określona i to bardzo precyzyjnie w ustawie oraz opisana na naszej stronie internetowej, pod adresem www.ufg.pl. Od razu dodam, że ustawodawca określił takie przypadki jako wyjątkowe, oparte na szczególnych okolicznościach życiowych czy finansowych osoby, na którą nałożono opłatę. Spójrzmy z innej strony - celem systemu OC jest zapewnienie wszystkich użytkowników dróg, że mogą się po nich poruszać bez ryzyka, że wjedzie w nich nieubezpieczony. Dlatego trudno nam przyjmować optykę tych osób z drugiej strony, czyli nieubezpieczonych.

Nurtuje mnie jeszcze jedna rzecz - mianowicie, nie jest jakąś specjalną tajemnicą, że ubezpieczyciele zaniżają kwoty odszkodowań. Sam zresztą miałem taką sytuację i okazało się, że wyspecjalizowana firma jest w stanie w sądzie ugrać sporo więcej. Jak wyliczanie wygląda w przypadku, gdy odszkodowanie np. za zniszczony samochód wypłaca Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny? Tutaj też przychodzą pozwy?

- Likwidacja szkody przez UFG odbywa się tak, że szkodę zgłasza się nie do nas (w przypadku spowodowania jej przez nieubezpieczonego sprawcę), ale do dowolnie wybranego ubezpieczyciela oferującego w Polsce ubezpieczenia komunikacyjne, może to być również ubezpieczyciel, u którego mamy ubezpieczony swój własny pojazd. Ubezpieczyciel prowadzi likwidację szkody tak, jak robi to na co dzień przy "swoich" polisach, a następnie przekazuje nam akta sprawy. UFG ma 30 dni od momentu przekazania tych akt na podjęcie decyzji. Oczywiście poszkodowanemu przysługuje zarówno prawo do złożenia reklamacji, jak i skorzystania z innych uprawnień, tutaj: skierowania sprawy do sądu powszechnego.

Dziękuję za rozmowę.

(Foto: DDB)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do