Reklama

Liga Mistrzów: Skończyły się żarty: przed Jagiellonią strome schody

Środa nie była dobrym dniem dla białostockiej Jagiellonii. Nie tylko została przerwana seria 5 wygranych białostoczan w tym sezonie, ale domowa porażka 0:1 z Bodo/Glimt bardzo zmniejszyła jej szanse na awans do następnej rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów. Żółto-czerwoni przegrali zasłużenie i ich droga do gry w Lidze Mistrzów lub nawet Lidze Europy stanęła pod dużym znakiem zapytania.

W środę nie zawiedli kibice: cały Białystok tego wieczoru przybrał żółto-czerwone barwy, a na trybunach zasiadła rekordowa liczba widzów - aż 19 447. Cały czas trwał żywiołowy doping, który powinien nieść do dobrej gry i wyniku piłkarzy. Niestety, nie dawali oni rady rywalom z Norwegii, którzy zwłaszcza w końcówce spotkania mieli okazje do podwyższenia wyniku. To co martwi - poza porażką - to wyraźnie słabsza postawa Jagi w konfrontacji z wyżej notowanym rywalem. Jagiellończycy w II połowie praktycznie nie oddali żadnego celnego strzału ani nie przeprowadzili groźniejszej akcji, a właśnie gra ofensywna była dotąd silnym punktem Dumy Podlasia. 

Jagiellonia w środę nie prezentowała tego zadziornego, ofensywnego stylu, do którego przyzwyczaiła kibiców. Piłkarze z Białegostoku już w 2 minucie mogli przegrywać 0:1: po stracie Nene piłka trafiła pod nogi Håkona Evjena, którego strzał - po rykoszecie - minął słupek bramki Jagi zaledwie o pół metra. W 20 minucie gry Duma Podlasia otrzymała kolejne ostrzeżenie: Patrick Berg miał dobrą pozycję do strzału, ale huknął nad poprzeczką. Białostoczanie w odpowiedzi przyspieszyli i tym razem to oni mieli okazje bramkowe: dwukrotnie groźnie strzelał Nene. 

Po przerwie białostoczanie próbowali ofensywnej gry, ale kończyło się na chęciach. Bardzo solidna obrona Bodo/Glimt rozbijała ataki Dumy Podlasia i zaczynała groźne kontrataki, które z coraz większym trudem powstrzymywały linie defensywne gospodarzy. W 56 minucie po rzucie rożnym zrobiło się groźnie pod bramką Sławomira Abramowicza. Berg w zamieszaniu otrzymał piłkę na 16 metrze i groźnie strzelił na bramkę. Piłka odbiła się jeszcze od jednego z zawodników gości i została z trudem obroniona przez golkipera Jagi. W 58 minucie bramkarz białostockiej ekipy nie miał szans: kontratak Bodo zaczął Jens Petter Hauge, który próbował podawać w pole bramkowe do współpartnera. Pogubione krycie białostoczan spowodowało, że rozpaczliwie przecinający to podanie Adrián Diéguez wpakował piłkę do własnej bramki. Chwilę później goście cieszyli się z kolejnego gola - na szczęście sędzia po interwencji VAR dostrzegł pchnięcie jednego z napastników gości na obrońcy Dumy Podlasia. W 81 minucie jedyny strzał w kierunku bramki Bodo po przewie oddał Lamine Diaby-Fadiga, ale futbolówka przeleciała obok bramki. Za to goście mieli dwie groźne kontry z trudem powstrzymane przez żółto-czerwonych. 

O przewadze gości świadczy nie tylko wynik i większa ilość groźniejszych sytuacji pod bramką Jagiellonii. Bodo/Glimt kontrolowało mecz mając również zdecydowaną przewagę w posiadaniu piłki: 37 % do 53 i to mimo ambitniejszych prób w końcówce, gdzie to żółto-czerwoni zaczęli odważniej atakować. Widać było, że to goście w trzech ostatnich sezonach dochodzili do fazy pucharowej Ligi Konferencji.

- Gratulacje dla gości za zwycięstwo w pierwszym meczu i dziękuję kibicom za kapitalny doping. Atmosfera była niesamowita zarówno przed jak i po meczu. Doświadczenie dziś było po stronie rywala. Spotkaliśmy się z zespołem o zupełnie innej kulturze gry niż poprzedni rywale. Chciałbym widzieć więcej odwagi w naszej grze. Mamy jasno określoną wizję gry i chciałbym, abyśmy byli jej wierni na dobre i na złe. Chcemy grać z odwagą, pasją i dążyć do stwarzania sytuacji. Zdaję sobie spraę, że skala trudności była duża, mierzyliśjy się z mocnym rywalem, ale stać nas na więcej. Byliśmy jednak w stanie zagrozić rywalowi, momentami mecz stawał się wyrównany. Przed nami rewanż i trudne spotkanie. Liczy się dwumecz, więc będziemy chcieli w Norwegii starać się poprawić jakość naszej gry i większymi fragmentami pokazać cechy i wartości, których się trzymamy. Mamy trochę więcej czasu na regenerację i wierzę, że wszyscy zawodnicy będą dostępni na rewanż. Im lepszy jakościowo przeciwnik, tym intensywność gry wzrasta - skomentował środowy występ Adrian Siemieniec, trener Jagiellonii. 
- Atmosfera na stadionie była niesamowita. Zawsze mecze na wyjeździe są bardzo trudne, a ten był wyjątkowo. Staraliśmy się kontrolować grę poprzez posiadanie piłki, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że rywale są mocni w ataku. Mogliśmy dzisiaj strzelić więcej goli, ale mecze nie zawsze tak się układają. Graliśmy z dobrym przeciwnikiem. Teraz przed nami przygotowania do rewanżu. Zaprocentowało nasze doświadczenie z gier w europejskich pucharach - ocenił Kjetil Knutsen z Bodo. 

Jagiellonię czeka teraz odpoczynek (przełożony został mecz z Motorem Lublin), a we wtorek (13 sierpnia, godz. 19) spotkanie rewanżowe w Norwegii. Mecz pod kołem podbiegunowym z pewnością nie będzie łatwiejszym zadaniem niż środowa konfrontacja przed własną publicznością. Jeżeli Jadze nie uda się odrobić strat to zagra w ostatniej rundzie eliminacji do Ligi Europy, a jej rywalem będzie zwycięzca meczu Ajax Amsterdam – Panathinaikos Ateny. Przejście takiego rywala to naprawdę wielkie wyzwanie. Mniej prawdopodobny sukces w rewanżu i wyeliminowanie Bodo/Glim to teoretycznie łatwiejszy rywal w ostatniej rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów: serbska Crvena Zvezda Belgrad. 


Jagiellonia Białystok - FK Bodø/Glimt 0:1 (0:0). Bramka: Adrián Diéguez 58 (samobój). Żółte kartki: Nené, João Moutinho (Jagiellonia), Moe (Bodo/Glimt). Sędziował: Sven Jablonski (Niemcy). Widzów: 19 447.
Jagiellonia: Sławomir Abramowicz - Michal Sáček, Mateusz Skrzypczak, Adrián Diéguez, João Moutinho - Dominik Marczuk, Taras Romanczuk, Nené (72 Jarosław Kubicki), Jesús Imaz, Kristoffer Hansen (69 Miki Villar) - Afimico Pululu (81 Lamine Diaby-Fadiga).
Bodø/Glimt: Nikita Chajkin - Fredrik Sjøvold, Brede Moe (85 Odin Bjørtuft), Jostein Gundersen, Fredrik André Bjørkan - Isak Dybvik Määttä (71 Sondre Sørli), Patrick Berg, Håkon Evjen, Ulrik Saltnes (46 Sondre Brunstad Fet), Jens Petter Hauge - Kasper Høgh (71 Oscar Kapskarmo).

(Przemysław Sarosiek/ Foto: UJB)

Aktualizacja: 10/08/2024 04:37
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do