Reklama

Magazyn czwartoligowy i Mateusz Woroniecki (Czarni Czarna Białostocka). Jak wystartowała liga? (WIDEO)

Nowa formuła naszego raportu czwartoligowego w tym sezonie, którą będziemy realizować polegać będzie na rozmowie z bohaterami tych rozgrywek: działaczami, trenerami, zawodnikami oraz omawiania tego co się zdarzyło ostatnio na podlaskich arenach. Oprócz tego - porozmawiamy o tym co się dzieje w klubie, z którego pochodzi nasz gość. Tym razem był to Mateusz Woroniecki z Czarnej Białostockiej! Poniżej pełen raport i relacje z całej kolejki.

Zapytaliśmy naszego gościa o to:
- kto będzie czarnym koniem rozgrywek
- jak ocenia start swojej drużyny
- co jest największą niespodzianką w pierwszych kolejkach
- jaką filozofię przyjął klub Czarni Czarna Białostocka.

Dokumentacja 2 kolejki

13 sierpnia, środa

Sprawiedliwy remis 

Remis w jaskinie lwa - wydawałoby się, że to dla beniaminka sukces. Tymczasem piłkarze z Brańska czuli pewien niedosyt, bo zagrali przeciw faworytom z Grajewa jak równy z równym. Pierwsza połowa spotkania rozpoczęła się od ostrożnej gry obu drużyn. W 5. minucie ładna akcja Warmii, ale dośrodkowanie Sawickiego zostało złapane przez bramkarza. Chwilę później groźnie uderzał Styś, ale Sobolewski pewnie obronił. Najlepszą okazję dla Warmii miał Niemyjski, który posłał piłkę tuż obok słupka. Niestety, w 30. minucie doszło do niefortunnego zdarzenia. Edison, po podaniu Jambrzyckiego, niefortunną interwencją pokonał własnego bramkarza, co dało prowadzenie Pionierowi. W drugiej części meczu Warmia dążyła do wyrównania, a ich wysiłek został nagrodzony w 62. minucie. Po kapitalnej akcji, Mikołaj Siemieniuk płaskim strzałem umieścił piłkę w bramce, doprowadzając do remisu 1:1. W samej końcówce, w doliczonym czasie gry, obie drużyny miały jeszcze szanse, ale ostatecznie wynik nie uległ zmianie. 
Warmia Grajewo - Pionier Brańsk 1:1 (0:1). Bramki: Mikołaj Siemieniuk 62 - Edison Da Silva 30-samobój. Żółte kartki: Filip Zimnoch, Eryk Kajewski, Karol Styś, (Pionier), Szymon Żabiuk, Rafał Kalinowski,  Dawid Kalinowski, Edison Da Silva  (Warmia). Sędziował: Dawid Deptuła. 
Warmia: Łukasz Sobolewski - Szymon Turczewski, Szymon Żabiuk, Mikołaj Siemieniuk, Rafał Kalinowski, Bartłomiej Żukowski (46 Sebastian Zabłocki), Witor Gęgotek (85 Kacper Śleszyński), Edison Da Silva, Bartosz Sawicki, Mateusz Grabarz, Dominik Niemyjski (46 Dawid Kalinowski). 
Pionier: Marcin Mirończuk - Paweł Zabrocki, Jacek Dzienis, Piotr Kosiński, Mikołaj Zajkowski (69 Tymoteusz Kulik), Mateusz Jambrzycki, Andrzej Kosiński, Kamil Żur, Paweł Zawadzki (90 Jakub Kondraciuk), Eryk Kajewski (85 Filip Zimnoch), Karol Styś. 

14 sierpnia, czwartek 

Jastrzębski show

Król strzelców poprzedniego sezonu IV ligi wszedł w nowy sezon jak taran. Zambrowski snajper Przemysław Jastrzębski - bo to o nim mowa - w czwartek w Supraślu zapewnił swojej drużynie komplet punktów i ma już 7 trafień na swoim koncie. O ile przeciw Krypniance strzelać było dość łatwo to Supraślanka - u siebie - tanio skóry nie sprzedaje. Tak było i w czwartek, kiedy gospodarze stawiali twardy opór. Niestety plany uważnej gry w defensywie i szukania szczęścia w kontratakach pokrzyżowane zostały już w 18 minucie gry: właśnie Jastrzębski pokonał Abramczyka i było 0:1. Potem gospodarze ambitnie szukali swojej szansy, a mecz był bardziej wyrównany niż by się tego można było spodziewać. W ostatniej minucie gospodarzy dobił z karnego właśnie Jastrzębski ustalając wynik na 0:2. 
Supraślanka Supraśl - Olimpia Zambrów 0:2 (0:1). Bramki: Przemysław Jastrzębski 18, 90-karny. Żółte kartki: Bartosz Dejneko, Gabor Żukowski, Krystian Maciejuk (Supraślanka), Damian Jaczewski, Michał Czarnecki (Olimpia). Sędziował: Arkadiusz Brysiewicz. 
Supraślanka: Michał Abramczyk - Bartosz Dejneka, Gabor Żukowski, Mikita Tsishkin, Dominik Kozłowski (87, Michał Kapla (58, Daniel Samluk, Mateusz Kalinowski, Szymon Kuczyński (79, Krystian Maciejuk (90+3, Damian Bieliński. 
Olimpia:  Paweł Rutkowski - Damian Jaczewski, Krystian Mantur, Armin Wasiluk, Przemysław Jastrzębski, Mateusz Jastrzębski (88 Adam Łazarski), Michał Steć, Patryk Malinowski, Junior Radziński (71 Sebastian Dąbrowski), Michał Czarnecki, Łukasz Trąbka (66 Tomasz Piekut). 

15 sierpnia, piątek 

Wygrana w upale

To chyba była największa niespodzianka z dotychczas rozgrywanych spotkań. Ruch - wzmocniony kilkoma doświadczonymi graczami - miał być faworytem rozgrywek. A już na pewno nie powinien przegrywać u siebie. Tymczasem Wissa (upatrywana na czarnego konia rozgrywek) zwyciężyła w jaskini lwa w doliczonym czasie! Kt śledził realcję ten wie, że to był dramatyczny mecz rozgrywany w ogromnym  upale. Ponad 30-stopniowa temperatura przeszkadzała zawodnikom. Upał lepiej zniosła Wissa Szczytno, która pokonała Ruch Wysokie Mazowieckie 3:1. Spotkanie, które z powodu kontuzji grającego trenera Ruchu zostało przedłużone aż o 16 minut, przyniosło rozstrzygnięcie w dramatycznej końcówce. Pierwszą bramkę dla Wissy zdobył Krystian Pawczyński, wykorzystując rzut karny w 44. minucie. Jedenastka została podyktowana po faulu na Camilo Penarandzie w polu karnym. Goście zeszli na przerwę z jednobramkowym prowadzeniem.
W drugiej połowie, w 65. minucie, do remisu doprowadził Kamil Zalewski, a Wissa, mimo upału, nie rezygnowała z walki o zwycięstwo. Już w doliczzonym czasie gry (a było to aż 17 minut) ekipa trenera Ireneusza Piwko zadała dwa decydujące ciosy. Najpierw Łukasz Świderski, po długim podaniu od Jesusa Mosquery, ograł bramkarza i skierował piłkę do bramki. Dwie minuty później, wynik na 3:1 ustalił Rafał Trzonkowski, kończąc składną akcję swojego zespołu.
Ruch Wysokie Mazowieckie - Wissa Szczuczyn 1:3 (0:1). Bramki: Kamil Zalewski 80 - Krystian Pawczyński 45+1, Vadym Voronchenko 90+12, Rafał Trzankowski 90+15. Żółte kartki: Kamil Sakowicz, Kamil Gryko, Łukasz Grzybowski (Ruch), Łukasz Świderski, Dariusz Korytkowski (Wissa). Sędziował: Daniel Niemyjski. 
Ruch: Damian Maksymowicz - Kamil Gryko, Łukasz Grzybowski, Kamil Jackiewicz (58, Rafał Kiczuk, Tymoteusz Kostro (46, Aleksander Kuźma, Michał Mościcki (90+16, Adrian Romanowski, Jakub Witkowski, Kamil Zalewski. 
Wissa: Denys Kravchuk - Damian Zaczkowski, Adrii Chaika, Mosquera, Mariusz Łapiński (90+12 Paweł Adamiec), Łukasz Świderski, Dariusz Korytkowski, Krystian Pawczyński (81 Vadym Voronchenko), Camillo Penaranda (55 Kacper Poreda), Olekandr Dziuba, Krystian Dzięgielewski (90+12 Rafał Trzonkowski).

16 sierpnia, sobota 

Come back Krypnianki

Po pierwszej porażce w sezonie Krypnianka wróciła na właściwe tory i w wielkim stylu odniosła pierwsze zwycięstwo! Podopieczni trenera Rafała Babula rozgromili na własnym boisku KS Michałowo 5:0. Mecz był jednostronnym widowiskiem, a goście nie mieli zbyt wiele do powiedzenia. W pierwszej połowie gospodarze zdobyli tylko jedną bramkę autorstwa Marka Garbowskiego, który trafił do siatki tuż przed przerwą. Jednak prawdziwy festiwal strzelecki rozpoczął się w drugiej połowie, kiedy ekipa z Krypna całkowicie zdominowała rywali. Gole zdobywali kolejno Sebastian Godlewski, Krystian Czerech, Maciej Kurcewicz oraz Mateusz Haponik. Dla Krypnianki to pierwsze zwycięstwo w sezonie i jednocześnie pierwsze tak wysokie od wielu lat. Z pewnością podbuduje to morale drużyny po nieudanym początku. Z kolei dla zespołu KS Michałowo to już druga porażka z rzędu - i to kolejne wysokie. 
Krypnianka Krypno - KS Michałowo 5:0 (1:0). Bramki: Marek Garbowski 45+2, Sebastian Godlewski 50, Krystian Czerech 72, Maciej Kurcewicz 79, Mateusz Haponik 88. Żółte kartki: Mateusz Ruszczyk, Piotr Snarski (Krypnianka), Albert Staszyński (KS). Sędziował: Jarosław Rogoza. 
Krypnianka: Mateusz Pasiecznik - Rafał Babul (49 Maciej Kurcewicz), Paweł Citkowski, Krystian Czerech (84 Adrian Magnuszewski), Marek Garbowski, Sebastian Godlewski (67 Mateusz Haponik), Kamil Karpowicz (75 Adrian Kaczyński), Michał Osypiuk, Mateusz Ruszczyk, Piotr Snarski, Damian Wasilewski (67 Kacper Karwowski). 
KS: Jakub Kondrusiewicz - Karol Chrzanowski (72 Michał Kosikowski), Damian Grabowski, Wiktor Kalinowski, Karol Klich, Łukasz Roszkowski, Albert Staszyński (60 Franciszek Klimowicz), Kacper Szadłowski, Wiktor Szepietowski (54 Kamil Trofimczuk), Łukasz Wojciechowski (75 Kacper Rutkowski), Jan Zysik (82 Gabriel Opaliński). 

Wygrana Hetmana w osłabieniu

Hetman Tykocin w Mońkach wykazał się naprawdę dużą odpornością psychiczną i fizyczną. Wywiezienie kompletu punktów z gorącego terenu jakim są Mońki po emocjonującym i niezwykle zaciętym meczu było nie lada wyczynem. Spotkanie, pełne walki i kontrowersji przyniosło rehabilitację Hetmana za domową porażkę sprzed tygodnia. 
Mecz od samego początku był bardzo nerwowy, a sędzia musiał mieć się na baczności. Łącznie pokazał aż 8 żółtych i 2 czerwone kartki. Goście wyszli na prowadzenie już po 10 minutach, kiedy Kamil Huczko pewnie wykorzystał rzut karny. Sytuacja gości skomplikowała, gdy Karol Obidziński otrzymał drugą żółtą kartkę i musiał opuścić boisko, osłabiając swoją drużynę już w 25 minucie gry. Promień wykorzystał to strzelając wyrównującego gola tuż przed przerwą. Co ciekawe bramka na 1:1 autorstwa Kamila Lisiewicza także padła z rzutu karnego. Gdy wydawało się, że gospodarze mają już pełną kontrolę nad sytuacją już w doliczonym czasie gry pierwszej połowy Hetman ponownie wyszedł na prowadzenie po golu Karola Chilmona.
W drugiej połowie Promień, mimo przewagi jednego zawodnika, nie potrafił odwrócić losów spotkania. Ostatecznie, w doliczonym czasie gry, wynik na 3:1 ustalił Dawid Chilmon, pieczętując zwycięstwo Hetmana. Trener Promienia, Leszek Zawadzki był mocno zirytowany postawą swoich zawodników. „Trudno znaleźć odpowiednie słowa po meczu, którego nie powinniśmy przegrać” – skomentował. „Grając w przewadze jednego zawodnika musieliśmy wykazać się większą cierpliwością, dokładnością, a przede wszystkim skutecznością, bo okazji nie brakowało. Cóż, świat się nie kończy - na tym polega piękno piłki nożnej".
Promień Mońki - Hetman Skłodowcy Tykocin 1:3 (1:2). Bramki: Kamil Lisiewicz 36 - Kamil Huczko 10, Karol Chilmon 45+1, Dawid Chilmon 90+6. Żółte kartki: Łukasz Wiśniewski, Dawid Stachelek, Patryk Poliński, Damian Purta (Promień), Maciej Dymek, Przemysław Maliszewski, Karol Obidziński (Hetman). Czerwone kartki: Karol Obidziński (26, za dwie żółte, Hetman), Patryk Poliński (Promień, po meczu). Sędziował: Mateusz Jemielity. 
Promień: Jakub Rembieliński - Jesse Gyekye Andoh, Jakub Chojnowski, Kacper Głódź, Kamil Lisiewicz (80 Patryk Pawełko), Michał Odyjewski (85 Krzysztof Burzyński), Patryk Ołów (60 Patryk Poliński), Damian Purta, Stanisław Siemieńczuk (80 Ksawier Łaszcz), Dawid Stachelek, Łukasz Wiszniewski. 
Hetman: Kosma Kurz - Karol Chilmon, Karol Czajkowski, Michał Dymek, Jakub Gałaszewski, Kamil Huczko (67 Maciej Dymek), Adam Ilczuk (67 Dawid Chilmon), Oliwier Kułakowski (55 Patryk Sawicki), Przemysław Maliszewski, Rafał Maliszewski (55 Mateusz Huczko), Karol Obidziński. 

17 sierpnia, niedziela 

Dominacja Czarnych !

Czarni Czarna Białostocka zdominowali mecz ze Spartą Augustów, odnosząc pewne zwycięstwo. Mimo że pierwsze 25 minut nie przyniosło większych emocji, to potem to gospodarze przejęli inicjatywę.

- Mogło być różnie, bo gdyby goście wykorzystali dwie swoje sytuacje to byłoby nam trudniej wygrać - mówił Mateusz Woroniecki, trener Czarnych. 

 Serię groźnych akcji zapoczątkował Jacob Soprun, który dwukrotnie obsługiwał swoich kolegów z drużyny. Najpierw Paweł Stasiński uderzał na bramkę, ale jego strzał świetnie obronił bramkarz Sparty. Chwilę później po rzucie rożnym bliski szczęścia był Michał Kossyk, którego strzał minął słupek o centymetry. W 35. minucie Dominik Ciereszko, po podaniu Jakuba Gołdowskiego, strzelił gola do szatni, ustalając wynik do przerwy na 1:0.
Druga połowa była już całkowitą dominacją gospodarzy. Ekipa z Augustowa nie potrafili znaleźć sposobu na dobrze zorganizowaną defensywę Czarnych. Przewaga gospodarzy szybko przełożyła się na kolejne bramki. Już po 10 minutach drugiej części gry wynik na 2:0 podwyższył Dawid Drozdowski. Kropkę nad "i" postawił Cezary Łuczak, który ustalił ostateczny wynik na 3:0 po zamieszaniu w polu karnym w końcówce spotkania. Czarni zasłużenie zgarnęli komplet punktów, a ekipa Mirosława Mojsiuszki wyjechała bez punktów. 
Czarni Czarna Białostocka - Sparta Augustów 3:0 (1:0). Bramki: Dominik Ciereszko 38, Dawid Drozdowski 52, Cezary Łuczak 81. Żółte kartki: Sebastian Stepańczenko, Dawid Drozdowski (Skra), Wojciech Łada, Fedir Maslov, Mikołaj Hołownia (Sparta). Sędziował: Marcin Cieciorko.
Czarni: Filip Suchocki - Dominik Betko (82 Jan Chomko), Dominik Ciereszko (82 Kamil Perkowski), Dawid Drozdowski, Bartosz Gliński, Jakub Gołdowski (68 Sebastian Stepańczenko), Miłosz Hołowacz (61 Michał Siwicki), Cezary Łuczak, Maciej Stolarewski, Mateusz Szuchnicki, Jakub Wynimko (57 Rafał Kałłaur). 
Sparta: Vladyslav Krymskyi - Tobisz Daniszewski, Mikołaj Hołownia, Michał Kossyk, Paweł Krupiński (65 Damian Pachucki), Wojciech Łada, Fedir Maslov (55 Daniel Kruza), Gabriel Romatowski, Sebastian Sienkiewicz, Paweł Stasiński (74 Szymon Chmielewski), Jacob Supron. 

Historyczny debiut Krynek. Święto i porażka

Na stadionie OSiR w Krynkach panowała wyjątkowa atmosfera. Miejscowy klub, LZS Krynki 1955, rozegrał historyczny, pierwszy w swojej 70-letniej historii, domowy mecz na poziomie IV ligi. Rywalem był uznany w regionie Tur Bielsk Podlaski. Spotkanie rozpoczęło się od uroczystości. Prezes Podlaskiego Związku Piłki Nożnej, Sławomir Kopczewski, wręczył zawodnikom LZS-u puchar i medale za historyczny awans. Był to także moment pożegnania z piłkarską karierą obrońcy Łukasza Brałkowskiego. Goście z Bielska Podlaskiego również docenili znaczenie tego dnia, wręczając gospodarzom pamiątkowy grawerton. 
Mimo ambitnej postawy gospodarzy, to goście ostatecznie wywieźli z Krynek komplet punktów. Po bezbramkowej pierwszej połowie, losy spotkania rozstrzygnęły się w drugiej. W 71. minucie Niemczynowicz pewnie wykorzystał rzut karny, dając prowadzenie Turowi. W doliczonym czasie gry wynik na 2:0 ustalił Popik, strzelając precyzyjnie przy krótkim słupku. Z kolei LZS Krynki w doliczonym czasie zdobył honorową bramkę, która jednak nie została uznana z powodu spalonego.
Trener gospodarzy, Jan Łotysz, przyznał, że kluczowy był rzut karny. „Naszym celem było przede wszystkim nie stracić bramki. Niestety, jeden niepotrzebny faul i rzut karny to już zbyt duży prezent dla rywali. Czwarta liga nie wybacza takich błędów” – ocenił szkoleniowiec, chwaląc jednak swoich zawodników za walkę. Natomiast trener Tura, Dariusz Szklarzewski, podkreślił, że jego zespół musiał się sporo napracować, aby zdobyć te trzy punkty, a zwycięstwo było w pełni zasłużone.
LZS Krynki - Tur Bielsk Podlaski 0:2 (0:0). Bramki: Patryk Niemczynowicz 71-karny, Paweł Popik 90+4. Żółte kartki: Damian Mielesza, Daniel Słoma, Kamil Kasacki, Norbert Niegowski (LZS), Bartosz Gulewicz, Daniel Daniłowski (Tur). Sędziował: Dominik Bućko.
LZS: Krystian Piećko - Hubert Sawicki, Daniel Słoma (85 Hubert Brzozowski), Karol Deryng, Sebastian Taudul, Jaromir Gałka (58 Damian Mielesza), Kamil Kasacki (76 Kamil Machłajewski), Maciej Jurczenia (89 Marcel Murzyn), Juliusz Artemiuk (58 Norbert Niegowski), Przemysław Szymanowicz, Jacek Stefanowicz.
Tur: Michał Nos - Krystian Kulikowski, Daniił Padzialinski, Daniel Daniłowski, Maksymilian Tchórzewski - Bartosz Gulewicz (55 Olaf Klimczuk), Olaf Wysocki (65 Damian Onacik), Igor Michajłow (85 Rafał Kulikowski), Dawid Nowakowski (70 Andrzej Lewczuk) - Patryk Niemczynowicz (89 Paweł Popik), Marcin Bazylewski.

KS Śniadowo gromi i lideruje!

Ale to początek sezonu dla ekipy ze Śniadowa! Zespół wszedł w rozgrywki jak przysłowiowy czarny koń gromiąc i zdobywając łatwo komplety punktów. Tym razem drużyna odniosła swoje drugie zwycięstwo ale na własnym boisku pewnie pokonując na własnym boisku MOSP Białystok 4:1. Choć goście dzielnie bronili się przez większość pierwszej połowy, ostatecznie musieli uznać wyższość rywali, którzy przejęli kontrolę nad meczem i zdominowali drugą część spotkania.
Tuż przed przerwą gospodarze zadali dwa bolesne ciosy. Najpierw na listę strzelców wpisał się Michał Tarnowski, a zaledwie minutę później drugiego gola zdobył Hubert Cendrowski. Po zmianie stron KS Śniadowo nie zwolniło tempa. W 50. minucie na 3:0 podwyższył Sebastian Kadłubowski, który cztery minuty przed końcem meczu dołożył jeszcze jedną bramkę, pieczętując tym samym wysokie zwycięstwo.
Honorowe trafienie dla gości z Białegostoku zanotował Ksawier Żukowski, który na dwie minuty przed końcem pokonał bramkarza Śniadowa. 
KS Śniadowo - MOSP Białystok 4:1 (2:0). Bramki: Michał Tarnowski 44, Hubert Cendrowski 45 - Sebastian Kadłubowski 50, Jakub Piasecki 85 - Ksawier Żukowski 88. Żółte kartki: Piotr Pisiak, Hubert Cendrowski (KS), Franciszek Komosińki, Kornel Sobczak, Mateusz Bućko (MOSP). Sędziował: Jakub Kaseja.
Śniadowo: Ivan Tsimashkou - Daniel Kopeć (87 Tomasz Wróblewski), Krzsztof Kopańczyk, Sebastian Kadłubowski (85 Kornel Choiński), Igor Cychol, Brzozowski, Michał Tarnowski (75 Jakub Piasecki), Kamil Dobrowolski, Krystian Kadłubowski (46 Szymon Jaworowski), Piotr Pisiak, Hubert Cendrowski (65 Filip Cudakiewicz). 
MOSP: Oskar Zajączek - Patryk Mozolewski, Konrad Pawluczuk, Kamil Boroda, Ksawier Żukowski, Łukasz Wawiernia (72 Adam Nikitiuk), Mateusz Bućko, Daniel Grygoruk (69 Arsen Tsybulin), Mateusz Targoński, Krzysztof Sacharewicz, Kornel Sobczak (84 Franciszek Komosiński). 

Bez bramek w Turośni Kościelnej

Turośnianka Turośń Kościelna i KS Kolno podzieliły się punktami remisując 0:0. Dla Turośnianki jest to już drugi z rzędu remis, a dla drużyny z Kolna pierwszy, cenny punkt w nowym sezonie. Mimo że na tablicy wyników widniały zero, mecz obfitował w emocje. Goście z Kolna stworzyli kilka dogodnych sytuacji, które powinny zakończyć się bramkami. Niestety dla nich, tego dnia bramka Turośnianki była wręcz zaczarowana, a duża w tym zasługa ich bramkarza. To właśnie golkiper gospodarzy został wybrany najlepszym zawodnikiem meczu w swojej drużynie, co tylko potwierdza jego świetną dyspozycję.
Mimo braku zwycięstwa, piłkarze z Kolna mogą być zadowoleni ze swojej postawy, co podkreślił również klub w swoich mediach społecznościowych.

Brawa dla naszych zawodników za ogromną wolę walki i determinację do ostatniego gwizdka!– napisano, doceniając zaangażowanie i ambicję, które w końcu przyniosły pierwszy punkt w rozgrywkach.

Turośnianka Turośń Kościelna - Orzeł Kolno 0:0. Żółte kartki: Jakub Kierkla (Turośnianka), Patryk Choiński, Patryk Sokołowski, Karol Domurat, Tomasz Filipkowski (Orzeł). Sędziowała: Ewelina Fiedorczuk-Sipko.
Turośnianka: Karol Dołkin - Błażej Żero, Jakub Kierkla (78 Damian Danilewicz), Michał Klejno - Szymon Hołowacz (50 Krystian Rakowski) - Marek Nowakowski (58 Kacper Lupiński), Igor Niemancewicz, Dawid Hinz, C. Kuprianowicz - Jakub Bołtuć, Jakub Demiańczuk. 
Orzeł: Adam Ałajko - Reinado Melao, Szymon Ożarowski (68 Mateusz Koc), Przemysław Milewski, Patryk Choiński (46 Filip Pilch), Patryk Sokołowski, Karol Domarut, Adrian Laskowski (86 Oliwier Zadroga), Marcin Trzciński, Tomasz Filipkowski, Patryk Banach.


Przemysław Sarosiek

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do