
„To ostatnia część cyklu “Mała wojna”, czy wrócę do tego tematu, na ten moment nie wiem” – tak zaczyna się wpis z notatki, jakże pełnej i bogatej w historyczne treści, który za zgodą jej autora publikujemy na naszych łamach. Poniżej znajdziecie wiele ciekawych informacji odnośnie naszej lokalnej historii.
O autorze
Jacek Czaplicki, wędrowiec rowerowy badający zapomniane miejsca oraz historie Kurpiowszczyzny i nie tylko, autor facebookowego profilu "Rowerem wokół Ostrołęki", na którym znajduje się wiele lokalnych ciekawostek historycznych.
„Mam kilka niewykorzystanych wątków, jednak przez wiele miesięcy nie sięgnę po nie. Niedługo powinien pojawić się nowy cykl, na razie nie podam szczegółów.
Notatki z kronik 251. Rezerwowego Regimentu Piechoty
26 sierpnia 1915. Z karabinami w rękach oczekiwano poranka. O świcie wznowiono natarcie. III. Batalion/251 przez las dotarł do dworca Starosielce, II. Batalion/251 dotarł tam nacierając przez wieś Ogrodniki. 251. Regiment wkraczał do Białegostoku jako zwycięzca. Z dworca kolejowego oddziały udały się na kwatery do wsi Starosielce, by w kilka godzin przygotować się do schludnego wkroczenia do miasta: prano i porządkowano mundury, żołnierze myli się, golili itp. Wszędzie panował wesoły zgiełk i wrzawa. Na wojnie jednak nie należy cieszyć się zbyt wcześnie. Około południa przyszedł rozkaz, aby pomaszerować na południe, obejść Białystok i zabezpieczyć miasto od wschodu. III. Batalion/251, który szedł w przodu, został ostrzelany od strony Dojlid, prawdopodobnie przez oddziały kozaków, które wkrótce się wycofały. Niedługo później napotkano przednie oddziały I. Korpusu Armii i padł rozkaz, by nie podejmować dalszych działań, ponieważ I. Korpus miał przejąć osłonę miasta od południa. Po godzinie przyszedł kolejny rozkaz, aby kontynuować marsz, by oczyścić las. II. Batalion/251 zajął Dojlidy, a następnie przeszedł przez las do wsi Zaścianki. Po lewej stronie maszerował III. Batalion/251. Teren był gęsto zaludniony i urozmaicony.
Rozkazy były kilkakrotnie zmieniane, więc minęło trochę czasu, zanim rozrzucone kompanie zostały ponownie złączone. Wróg stawiał tylko krótki opór 12. Kompanii. Wkrótce również wrogi ogień artyleryjski ustał. Przekroczono linię kolejową prowadzącą na Baranowicze i tutaj, na północnym skraju lasu, III. Batalion/251 zajął pozycje obronne stając frontem do wsi Pieczurki. II. Batalion/251 pozostał w rezerwie. 6. Kompania/251 została przydzielona do III. Batalionu/251 jako rezerwa. Po godzinie 23:00 nie padły już żadne strzały.
To był dla naszego 251. Regimentu koniec bitwy Narew-Biebrza.
Kiedy rankiem 27 sierpnia 1915 rozejrzeliśmy się, po Rosjanach nie było już śladu. Zgromadzono oddziały regimentu i odbyły się uroczystości z udziałem dowódcy, który wyraził swoje uznanie dla osiągnięć regimentu od dnia 13 lipca, wspomniał poległych i wręczył Krzyże Żelazne. Później pomaszerowaliśmy do Białegostoku ze śpiewem na ustach. Niestety nie przedostaliśmy się przez główne ulice. Mieszkańcy stali na ulicach i byli szczęśliwi, częściowo z powodu wycofania się Rosjan, a częściowo z powodu nowych perspektyw biznesowych, które się przed nimi otwierały. Rozsiedliśmy się na ławkach w dużym budynku z cesarskim orłem i piękną szkołą.
Bataliony zostały zakwaterowane na przedmieściach: na osiedlu Białostoczek, położonym na północnych obrzeżach miasta. Każda kompania zajęła po kilka domostw.
Białystok to piękne miasto według rosyjskich standardów. Liczyło około 100 000 mieszkańców, było ważnym węzłem kolejowym, to handlowe i przemysłowe miasto. Niezwykle piękny był kościół rzymskokatolicki. Po południu na ulicach tętniło życiem. Żołnierze odwiedzali sklepy i restauracje, kupowano to, czego dawno nam brakowało, a zwłaszcza dobrą rosyjską czekoladę. Dostępne było również piwo, ale nie budziło ono naszego zaufania. Sklepy często były małe i ciemne, z nędznymi witrynami sklepowymi. Nie było żadnych pocztówek. Komunikacja nie była trudna, ponieważ biznesmeni mówili dość dobrze po niemiecku. O 18:00 prawie wszystkie sklepy były już zamknięte. To był piątek. Zaczął się szabat.
28 sierpnia 1915. 251. Regiment o godzinie 8:00 rano pomaszerował w kierunku północnym przez Jurowce do wsi Rybniki, małej wsi w lesie nad strumykiem. Droga była trochę mozolna, bo piasek był głęboki, ale prowadził przez przepiękny las, „klejnot w nieco kiepskiej polskiej koronie”, jak to określił stary pruski leśniczy. O godzinie 11:20 przed południem osiągnięto punkt docelowy i był jeszcze czas dla żołnierzy na dokładne umycie się w małym strumyku. Pogoda była dobra.
Następnego dnia wyruszyliśmy o 7:30 … Regiment maszerował na Grodno”.
Dalsza część tej pasjonującej opowieści znajduje się pod tym linkiem: https://www.facebook.com/notes/rowerem-wok%C3%B3%C5%82-ostro%C5%82%C4%99ki/ma%C5%82a-wojna-cz%C4%99%C5%9B%C4%87-18-bia%C5%82ystok/718214312038126/. Znajdziecie tam również bogatą dokumentację fotograficzną, ale także inne, wcześniejsze części kronik opisujące dzieje Małej Wojny.
(Źródło i foto: https://www.facebook.com/notes/rowerem-wok%C3%B3%C5%82-ostro%C5%82%C4%99ki/ma%C5%82a-wojna-cz%C4%99%C5%9B%C4%87-18-bia%C5%82ystok/718214312038126/)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Więcej takich potrzeba