Reklama

Miejskie pszczoły napracowały się i jest pierwszy miejski miód

Na miodobranie wybrał się dziś prezydent Białegostoku i zaprosił dziennikarzy na to wydarzenie. Miodobranie bowiem było pierwszym, które odbyło się dzięki pracowitości pszczół z miejskiej pasieki.

Pszczoły miejskie nie muszą daleko latać, aby nazbierać pyłku kwiatowego i zanieść go z powrotem do ula. Tuż pod nosem, a właściwie tuż pod samą pasieką, mają bowiem łąkę kwietną, która powstała w ubiegłym roku i ponownie w tym roku służy pszczołom oraz mieszkańcom miasta, którzy mają dzięki temu nieco czystsze powietrze. Obok są także drzewa owocowe, które pszczoły również uwielbiają. Niedaleko ulicy Branickiego, Czesława Miłosza i Augustowskiej jest nie tylko ta łąka kwietna czy drzewa owocowe, ale także pięć uli miejskich. Zostały ustawione tam jesienią ubiegłego roku.

- Ja w swoim życiu kręciłem trochę miodu ze swoim wujkiem, który miał pasiekę, ale nie przypominam sobie, żeby ramki były tam w całości wypełnione. Były troszeczkę w mniejszym stopniu, były częściowo puste, a tutaj jest w stu procentach wypełnione. Ramka jest bardzo ciężka – mówił Tadeusz Truskolaski podczas pierwszego miejskiego miodobrania.

Pszczołami miejskimi od ubiegłego roku opiekuje się Pan Mikołaj. Jest doświadczonym pszczelarzem, który zna i kocha pszczoły. Od bardzo wielu lat pomagał im pracować w dobrym zdrowiu. Teraz, od ponad pół roku, pod opieką Pana Mikołaja znajduje się pięć uli, z czego jeden zabytkowy. I choć wiosna w tym roku przyszła wyjątkowo późno i dodatkowo utrudniał wszystko koronawirus, pszczołom taka sytuacja kompletnie nie przeszkadzała. Miały więcej spokoju i być może to sprawiło, że pierwsze miodobranie było bardzo obfite.

- Te plasterki pszczoły same zbudowały. Jest to tak zwana budowa dziewicza. Nie były wychowywane ani dzieci, bo one wykorzystują nawet dzieci – są to tak zwane magazynki miodowe. Czysty produkt. Ten produkt można by było teraz traktować jako sekcyjne rameczki do spożycia bezpośredniego. Po pokrojeniu bardzo to jest smaczne – opowiadał pan Mikołaj Mak.

- Jeżeli to będzie około 50 kilogramów miodu, to znaczy, że będzie około 250 słoiczków, które po prostu będziemy rozdawać jako produkt promocyjny naszego miasta, z naszym logiem, z naszej pasieki. Nie ma ona charakteru komercyjnego, a ma charakter edukacyjny – dodał Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku.

Białostocka miejska pasieka, która powstała w październiku ubiegłego roku od razu została wpisana do rejestru pasiek prowadzonego przez Powiatowego Lekarza Weterynarii w Białymstoku. Została również ubezpieczona na wypadek zniszczenia, pożaru jak też aktów wandalizmu oraz od następstw nieszczęśliwych wypadków, np. użądlenia przypadkowych osób przez owady.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: zrzut ekranu z youtube.com)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do