
Radni Prawa i Sprawiedliwości jeszcze na początku tego roku zapowiadali rewolucję w Białostockiej Komunikacji Miejskiej. I raczej na tych zapowiedziach się skończy. Przez ponad pół roku nie zrobiono żadnego kroku w tym kierunku, a na dodatek prezydent informuje, że najlepszym powodem do zwiększania liczby pasażerów, jest podnoszenie jakości usług, a nie obniżka cen biletów.
Komunikacja Miejska ma być tania, przystępna i przyjazna – mówili radni PiS jeszcze w marcu tego roku i zapowiedzieli ostre zabranie się za porządki w naszym transporcie publicznym. Mamy obecnie końcówkę roku i żadnych porządków nikt nie zrobił, a nawet i nie zaczął. Jedyne, co się pojawiło do tej pory, to interpelacja radnego Marka Chojnowskiego, który dopytywał o skutki finansowe dla budżetu w przypadku obniżenia cen biletów o 20 procent. Chodziło głównie o to, o ile więcej trzeba by było dołożyć do utrzymania naszego transportu publicznego.
- Proszę dokładnie o wskazanie o ile należałoby zwiększyć całoroczne wydatki budżetowe na komunikację miejską (wobec obecnie przez Miasto ponoszonych) w sytuacji obniżenia cen wszystkich biletów komunikacji miejskiej o 20% - dopytywał radny Chojnowski.
I tu niespodzianek w zasadzie nie było. Prezydent Białegostoku w odpowiedzi na interpelację radnego wskazał negatywne skutki obniżenia cen biletów. Okazuje się, że tam, gdzie urwie się 20 procent, trzeba będzie dopłacić około 50 procent. Choć dziwna to matematyka, to tak wynika z wyliczeń urzędników. W przeliczeniu na złotówki, dochód miasta z tytułu obniżenia cen biletów, byłby aż o 11 milionów mniejszy. Prezydent wskazał też, że obecnie ze sprzedaży biletów pokrywane są wydatki na transport publiczny w 64 procentach. Pozostałe koszty, to już finansowanie z podatków wszystkich białostoczan.
Radni wcześniej proponowali obniżenie cen biletów o 15 proc. Chodziło im o to, żeby z usług skorzystało więcej pasażerów. Ponadto zapowiadali pojawienie się nowych biletów, całodobowych, z których korzystałyby między innymi zorganizowane grupy podróżnych. Oprócz tego, radni chcieli wprowadzić jeszcze i inne bilety, których nie ma obecnie w ofercie transportowej Białegostoku, jak na przykład bilety okresowe, które umożliwiałyby wielokrotne przesiadki. Do tego nowoczesne i funkcjonalne urządzenia ułatwiające pasażerom zakup biletów i poruszanie się po mieście. Czy coś z tego uda im się kiedykolwiek zrealizować? Raczej wątpliwe po tym, co odpisał Tadeusz Truskolaski radnemu Chojnowskiemu z klubu PiS.
- Analizując prasę specjalistyczną i prowadzone badania należy stwierdzić, iż obecnie najbardziej znaczącym czynnikiem kształtującym popyt i zachęcającym społeczeństwo do zmiany środka transportu jest stałe podnoszenie jakości usług komunikacji miejskiej – odpisał prezydent Białegostoku.
Możliwe, że to prawda, tylko w Białymstoku średnio się to sprawdza. W ostatnich latach pojawił się nowoczesny tabor autobusów, dostępność do bezpłatnego wi-fi w pojazdach, nowe przystanki autobusowe, wiaty, możliwość zakupienia biletu drogą elektroniczną oraz inne udogodnienia. Niemniej, liczba pasażerów nie wzrosła jakoś szczególnie. Na niektórych liniach widać, że jeżdżą wręcz pojedyncze osoby. Dlatego też między innymi na trasie linii 27 kursuje w określonych godzinach mniejszy autobus, podobnie bywa też i na innych liniach.
Powodem zmniejszającej się liczby pasażerów BKM z pewnością jest również i to, że znacząco poprawiła się infrastruktura drogowa, która zachęca jednak kierowców indywidualnych do poruszania się własnym autem. Z drugiej strony nie widać chęci w urzędzie do podjęcia ryzyka obniżenia cen biletów z uwagi na prognozowane ujemne i niestety znaczne skutki finansowe dla budżetu. O tym, co zrobią radni, przekonamy się w najbliższym czasie. To do nich bowiem należy ostateczna decyzja w sprawie ustalenia cen biletów.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Prawda jest taka, że niikt kto jeździ samochodem nie przesiądzie się do autobusu, bo jest taniej. Sporadycznie 2-3 razy w roku jade autobusem i to zazwyczaj na gapę, autobusy powinny być darmowe, wtedy i zacznie się opłacać ten interes