Reklama

Neron planów miejscowych



Rzadko przyglądam się wiceprezydentowi Rudnickiemu, który w białostockim Magistracie odpowiada za urbanistykę i plany miejscowe. Rzadko, wszak jest tyle piękniejszych widoków, na których warto zawiesić oko. Ale kiedy już niechcący zawieszę je na czcigodnym zastępcy prezydenta Truskolaskiego, dostrzegam pewien szczegół: ten iście rzymski profil, przywodzący mi na myśl jakiegoś cesarza Wiecznego Miasta. Na przykład: Nerona! Wiecie Państwo, tego, który miał podpalić kawałek Rzymu, by postawić sobie pałac.

Podobieństwo cesarza Nerona do Rafała Rudnickiego nasuwa się, oczywiście, jedynie z powodu tego rzymskiego profilu, bo chyba nikt nie podejrzewałby o skłonności do zaprószania ognia tak wybitnej klasy specjalisty z dziedziny gospodarki przestrzennej, jakim jest nasz wiceprezydent. Pan Rafał może i lubi podgrzewać atmosferę niektórymi swoimi decyzjami z zakresu gospodarki nieruchomościami, ale przecież nawet nie pali.

U zbiegu ulic Grażyny i Kawaleryjskiej na osiedlu Nowe Miasto, deweloper chce postawić blok. Mieszkańcy spokojnego osiedla domów jednorodzinnych o wszystkim dowiadują się, gdy już w ziemię wbita zostaje pierwsza łopata. Twierdzą, że nikt nie zapukał do ich parterowych domów, by zapytać, czy zgadzają się, by w ich sąsiedztwie powstał kilkupiętrowy blok o niebagatelnej kubaturze. Sprawdzam na stronie GIS, czy na tym terenie jest plan miejscowy. Planu naturalnie nie ma. Nie ma planu, nie ma ładu przestrzennego, w praktyce: „wolna amerykanka”.

Zaledwie rok wcześniej teren należał do Miasta. W połowie roku 2015 rozpisano przetarg na sprzedaż działek położonych przy ul. Kawaleryjskiej 40-40a. Dokument o przetargu mogą Państwo znaleźć w Internecie. Zgadnijcie Państwo czyj podpis pod nim widnieje. Podpowiadam: ma rzymski profil.



Działki kupił deweloper. Magistrat pokornie wydał warunki zabudowy (odsyłam do mojego tekstu pt. „Czy prezydent zadławi się wuzetką?”) oraz pozwolenie na budowę. Na czterokondygnacyjny blok. przeprowadzono wcześniej analizę urbanistyczną, uzasadniającą tak wysoką zabudowę. W odniesieniu do czego ją przeprowadzono? Do Stadionu Miejskiego? Na Komisji Zagospodarowania Przestrzennego, na przygotowanych wcześniej slajdach, pracownicy Departamentu Urbanistyki pokazywali trzypiętrową zabudowę jednorodzinną w odniesieniu do której miała być przeprowadzona analiza urbanistyczna. „Ale to w ogóle nie jest nasze sąsiedztwo! To inna ulica!” – grzmieli Mieszkańcy z ulicy Grażyny.

A żeby było jeszcze (nie)śmieszniej: na przedmiotowej działce stoją zgliszcza spalonego, drewnianego domu. Jednego z wielu, jakie poszły z dymem w czasie ostatniej dekady, a które szczególnie ostatnio ogień trawi w zawrotnym tempie. Pusty śmiech mnie bierze, gdy przypominam sobie zapewnienia wiceprezydenta Rudnickiego, że zadba o bezpieczeństwo w rejonach dotkniętych intensywnymi pożarami drewnianych domów. Ile już drewnianych chat poszło z dymem od tamtego czasu?

Rysuje się zatem pewien schemat. Biała plama na mapie planów miejscowych zdaje się być wymarzonym kąskiem dla deweloperów. Szczególnie tych, którzy z różnych względów mają dobre układy z lokalną władzą. Taka biała plama to idealne miejsce na otrzymanie korzystnych warunków zabudowy, np. na wysokie bloki, które nie miałyby szans powodzenia w przypadku planu miejscowego. Plan rządzi się innymi prawami niż wuzetka. A jeśli przypadkiem na takiej białej plamie stoi drewniana chata. No cóż… chaty płoną od czasu do czasu, co w tym dziwnego? A kiedy bloczek już powstanie, wtedy Departament Urbanistyki narysuje plan. Już z bloczkiem.

Wiceprezydent Rudnicki, jako ten, który odpowiada za lokalną gospodarkę przestrzenną powinien bacznie uważać, by nie puścić z dymem białostockiego ładu przestrzennego. Bo czas piastowania urzędu nie jest wieczny, natomiast decyzje, jakie zapadają na Słonimskiej 1 mogą rzucać cień na spokojne życie Mieszkańców przez długie lata. Np. na ulicy Grażyny, gdzie w sąsiedztwie parterowych domków powstanie masywny blok. Wbrew ich woli.

Tymczasem wiceprezydent Rudnicki może zapisać się na kartach białostockiego samorządu jako Neron… planów miejscowych.

A także zabytków, do których ochrony pała iście ognistym zapałem.

(Konrad Zieleniecki/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do