Reklama

Nie chcieli rozmawiać z telewizorem



Kandydaci na prezydenta Białegostoku nie byli zadowoleni z nieobecności Tadeusza Truskolaskiego podczas pierwszej debaty. Wszyscy stawili się osobiście, by odpowiedzieć na pytania organizacji pozarządowych. Tylko Tadeusz Truskolaski odpowiadał nagrany z telewizora, ponieważ w tym czasie przebywał w Brukseli.

Kandydatom na prezydenta Białegostoku bardzo nie spodobało się to, że nie wiedzieli wcześniej o nieobecności Tadeusza Truskolaskiego na pierwszej wspólnej debacie. Uważają to za obrazę i zlekceważenie. Tymczasem jak przekonywali nas wczoraj organizatorzy debaty prezydenckiej, taka sytuacja była wiadoma od początku. Już przy ustalaniu terminu debaty prezydenckiej było wiadomo, że w tym czasie urzędujący gospodarz miasta będzie musiał służbowo być w Brukseli. Dlatego dopuścili możliwość odtworzenia nagrania. Na nim Tadeusz Truskolaski odpowiadał na wszystkie pytania zadane również pozostałym kandydatom.

- Formuła debaty w tym przypadku wygląda tak, że oczekujemy odpowiedzi na sześć pytań. Pan Prezydent wystąpi na nagraniu, a pozostali kandydaci jeśli zechcą, będą mieli możliwość wypowiedzenia się – powiedział nam Marcin Kruhlej z Federacji Organizacji Pozarządowych, która była organizatorem debaty.

- Absolutnie nie było to przewidziane, że będzie to debata z panem prezydentem, albo debata między kandydatami. My to nazwaliśmy debatą, ponieważ debatą można określić każdą formę wyrażania opinii. To organizator debaty ustala reguły i my te reguły ustaliliśmy – dodaje Bożena Bednarek z Federacji Organizacji Pozarządowych.

Ale kandydaci, którzy zostali postawieni przed faktem dokonanym nie byli zadowoleni z takiego obrotu sprawy. Czują się urażeni nieobecnością Tadeusza Truskolaskiego. Pierwszy raz w historii kampanii samorządowej w Białymstoku, rywale w wyścigu do fotela na Słonimskiej, wspólnie zabrali głos głośno krytykując podejście urzędującego prezydenta.

- Dlatego spotkaliśmy się tutaj wszyscy, aby zaapelować, aby pan prezydent zszedł z wieżowców, z tych wielotysięcznych reklam do ludzi. Bo to, że jest prezydentem, to wszyscy wiedzą. Sądziliśmy, że będziemy mogli porozmawiać o ważnych tematach dla naszego miasta. Dlatego zapraszamy do wspólnych debat – mówił Robert Żyliński.

- Pan prezydent lekceważy mieszkańców Białegostoku, lekceważy organizacje pozarządowe. Pamiętamy doskonale referendum, w którym ponad 60 tys. mieszkańców opowiedziało się przeciwko sprzedaży MPEC – u, a MPEC i tak został sprzedany. I myślę, że to jest kolejna okazja do lekceważenia mieszkańców Białegostoku. Jestem przekonany, że zapamiętają to i dadzą temu wyraz 16 listopada – wtórował Jan Dobrzyński.

- Nie będzie formy dialogu, bo pan prezydent pokaże się w telewizorze. Więc pytanie jest – czy pan prezydent szanuje nas, mówię o mieszkańcach i nas, jako swoich adwersarzy? Nie jest to miłe takie zachowanie. Ja osobiście poczułem się urażony tą sytuacją i miejmy nadzieję, że takiej sytuacji w przyszłości nie będzie – mówił z kolei Tomasz Szeweluk.

Debata jednak się odbyła. Stawili się osobiście wszyscy kandydaci, którzy odpowiadali na pytania przygotowane i rozesłane wcześniej przez Federację Organizacji Pozarządowych. Tadeusz Truskolaski przemawiał z przygotowanego nagrania. Kawiarnio – Księgarnia „Spółdzielnia” była wypełniona do ostatniego miejsca, a nawet jeszcze bardziej. To na pewno wskazuje na potrzebę tego rodzaju spotkań.

Pierwsza debata, choć z nieporozumieniem w tle, jest już za nami. Organizatorzy zapowiadają możliwość ustalenia warunków kolejnej debaty, już z udziałem na żywo wszystkich kandydatów, jeśli ci porozumieją się co do terminu. Zgrzyt po tej, mimo wszystko pozostał. A należy się spodziewać, że na finiszu kampania wyborcza będzie najprawdopodobniej jeszcze bardziej zacięta, niż w tej chwili. Więcej zdjęć z debaty można zobaczyć na naszym fanpage na portalu społecznościowym Facebook.

(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: BI-Foto)
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo ddb24.pl




Reklama
Wróć do