Reklama

Nie dla moratorium wycinki drzew! Umiera nie tylko branża drzewna ale i puszcza! (WIDEO)

Lasy Państwowe istnieją od 100 lat ale zbierają się nad nimi czarne chmury. Niedługo może się okazać, że Lasów Państwowych nie będzie bo zbankrutują, a zarządzanie puszczami, kniejami i lasami przejmą ekolodzy i urzędnicy z Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Pod ich "opieką" nie wiadomo czy rezerwaty przetrwają. Nie ma w tym twierdzeniu cienia przesady: leśnicy twierdzą, że za chwilę nie będzie czego zbierać z Puszczy Białowieskiej, która przez obronę ekologów umiera setkami hektarów z każdym rokiem. To efekt ograniczeń w wycince drzew (w tym także tych zakażonych chorobami i kornikiem), którą ekologiczne organizacje przeforsowały w resorcie dzięki decyzjom wiceministra Mikołaja Dorożały. Wprowadzone w styczniu moratorium dotyczące wycinki drzew niebawem sprawi, że około 20 procent lasów w Polsce zostanie objęte takim rygorem. Przeciw temu protestują politycy, samorządowcy, mieszkańcy, leśnicy i pracownicy branży drzewnej.

W skrócie: od 8 stycznia 2024 roku zostało wprowadzone moratorium na wycinkę drzew. Z dnia na dzień cała branża zajmująca się przeróbką drzewa (tartaki, zakładu usług leśnych, firmy meblarskie i przetwarzające drzewo - np. białostocki Biaform) dowiedziała się, że nie będzie miała surowca. Dlaczego? Bo tak zdecydowali urzędnicy, a konkretnie wiceminister Dorożała. Nagle uznano, że trzeba w sposób radykalny chronić lasy i należy jak najszybciej założyć w Polsce nowe rezerwaty. Nie ma znaczenia, że dotyczy to także lasów gospodarczych, które specjalnie po to sadzono, aby w tym miejscu wyciąć część drzew. Nie da się wycinać i już! W zamian za to pojawiły się natychmiast oferty firm sprowadzających drzewo ze Skandynawii, zachodniej Europy (przede wszystkim Niemiec), a nawet Indonezji i Ameryki Południowej. Moratorium obejmujące kilka procent lasów w Polsce na Podlasiu jest szczególnie dotkliwe, bo obejmuje ponad połowę istniejących tu lasów. A, że nasza branża drzewna to ponad 9 procent wojewódzkiego PKB to cios był jeszcze dotkliwszy. Dodatkowo z resortu zaczęły płynąć kolejne instrukcje wydawane w trybie powielaczowym, które wprowadzały kolejne restrykcje, a na stanowiskach kierowniczych w leśnictwie pojawili się ludzie znani z aktywności z organizacjami ekologicznymi. Fakt, że padające i umierające drzewa zakażają resztę drzewostanu, a w przypadku większego pożaru strażacy nie dotrą na czas, bo powalone drzewa mogą im ograniczyć dojazd ekologów nie interesuje, bo natura przecież radzi sobie od tysięcy lat z takimi przypadkami. Mało ważne okazały się też kłopoty finansowe przedsiębiorców i fala zwolnień w firmach zajmujących się przeróbką drzewa. Nikt nawet nie rozmawiał z leśnikami czy pomysły urzędników mają sens. 

Właśnie w tej sprawie w środę (12 marca) pod podlaskim Urzędem Wojewódzkim odbyła się akcja protestacyjna z udziałem polityków opozycji, mieszkańców, samorządowców, leśników i pracowników branży drzewnej. Wszyscy oni złożyli na ręce wojewody pismo skierowane do premiera Donalda Tuska oraz minister Pauliny Hennig-Kloski. Domagają się w nim między innymi natychmiastowego wycofania moratorium na pozyskanie drewna, oddania leśnikom możliwości dbania o lasy, działania zgodnego z rekomendacją Polskiego Towarzystwa Leśnego, które odpisało ponad 300 naukowców, a także wskazano szereg rzeczy, które dziś godzą w Lasy Państwowe i środowisko naturalne w Polsce.

- Moratorium powoduje, że w ciągu 10 lat na rynek nie trafi drewno o wartości 36 miliardów złotych. A to jest realna strata dla Lasów Państwowych, która zagrozi funkcjonowaniu przedsiębiorstwa, które zatrudnia kilkadziesiąt tysięcy osób. Już dziś ponad tysiąc osób traci pracę w województwie podlaskim – mówił poseł Jacek Sasin.

Wtórował mu Dariusz Piontkowski, również poseł PiS, który wskazał, że poszkodowani są nie tylko leśnicy i osoby zatrudnione przy wyrębie i pielęgnacji lasów, ale także ludzie z zakładów zajmujących przeróbką drewna. Białowieska radna Elżbieta Laprus dodała, że nikt nie rozmawia z mieszkańcami, ani z samorządowcami z Białowieży w sprawie zmian w ochronie Puszczy Białowieskiej. A to jest wymóg organizacji UNESCO, aby puszcza nadal była obiektem wspieranym przez tą organizację. Leśnicy z kolei dodawali, że plany urządzania lasu przygotowywane na dziesięciolecia zakładające sadzenie i wycinanie drzew tracą racj  bytu, opóźniają się budowy dróg i wycinanie drzew było, jest i będzie normalnym działaniem związanym z dbaniem o niego.  Narzekali, że choć mają największą wiedzę i doskonale znają lasy, ich głos kompletnie jest brany pod uwagę. Dodają też, że nie mogą wyjaśnić racji, bo ekolodzy unikają spotkań z nimi, a ministerstwo wysłuchuje tylko ich argumentów. 

Nie jest wykluczone, że kolejny protest odbędzie się w Warszawie pod resortem lub budynkiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. 

Przemysław Sarosiek 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do