
Dwa pasy startowe o takiej samej długości, obydwa w zasadzie bez lotniska. Jeden pas będzie się budował za chwilę w Białymstoku, drugi w Suwałkach. Wydawałoby się, że są to dwie identyczne inwestycje. I są… prawie.
W tym przypadku prawie robi nie tylko dużą, ale kolosalnie dużą różnicę. Chodzi o pieniądze, jakie trzeba będzie wysupłać z kieszeni mieszkańców na budowę pasa startowego. Informowaliśmy już wcześniej, że pas startowy dla małych samolotów w Suwałkach będzie kosztował o połowę mniej. Kilka dni temu się natomiast okazało, że mieszkańcy zapłacą jeszcze mniej. O wiele mniej.
Powodem jest to, że władzom Suwałk udało się znaleźć inwestora, który zdecydował się na współfinansowanie budowy pasa startowego. To fabryka mebli „FORTE” S.A, która wyłoży aż 10 milionów złotych na ten cel. Z budżetu Suwałk pozostanie dołożyć około 6 milionów. To pięciokrotnie mniej od sumy, jaką będą musieli wyłożyć mieszkańcy Białegostoku. Przypominamy, że obydwa pasy będą miały identyczne parametry. Przypominamy również, że już wydaliśmy na inwestycję lotniczą na Krywlanach setki tysięcy złotych, bo zanim rozpoczęła się jakakolwiek budowa pasa, ogrodzony został cały teren tak zwanego lotniska.
- To ewenement na skalę nie tylko naszego województwa, ale też całego kraju, by prywatna firma przekazała samorządowi tak olbrzymie środki finansowe. Nigdy nie słyszałem o takim geście. Bardzo serdecznie dziękuję za ten akt i tak dobrą współpracę pomiędzy Miastem Suwałki, a FABRYKAMI MEBLI „FORTE” – podkreślał Czesław Renkiewicz, prezydent Suwałk.
Taką dobrą wiadomością nie może się podzielić z mieszkańcami Białegostoku Tadeusz Truskolaski. Mimo, że nasz pas startowy będzie zlokalizowany niedaleko terenów inwestycyjnych Suwalskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, tu nic nie było słuchać o tym, aby ktokolwiek z władz próbował dogadać się z przedsiębiorstwami. A warto, bo to oni w pierwszej kolejności z pasa startowego będą korzystać. Być może skorzystają z tej inwestycji wyłącznie przedsiębiorcy, bo na przeloty prywatnymi samolotami nie będzie stać zbyt wielu mieszkańców naszego miasta.
- Jeżeli lotnisko jest opłacalne, to prywaciarz powinien je postawić. Jeżeli żaden prywatny inwestor nie chce tego zrobić, to widocznie jest nieopłacalne – to mówił Janusz Korwin-Mikke jeszcze w marcu 2016 roku mówi w rozmowie z nami.
Dziś te słowa nabierają zupełnie innego znaczenia, kiedy mamy możliwość porównania wydawałoby się takiej samej inwestycji z Suwałk i Białegostoku. W Suwałkach inwestor pokryje ponad połowę wszystkich nakładów. Wygląda na to, że wie co robi, bo w przeciwnym razie poniósłby poważne konsekwencje. On tak, ale politycy, którzy decydują o takich czy innych inwestycjach, odpowiedzialności nie ponoszą żadnej. I być może dlatego Białystok będzie miał kolejną inwestycję, na jaką trzeba będzie zaciągnąć kredyt, który spłacą mieszkańcy z własnych kieszeni.
Zastanawiamy się kolejny raz, jak to jest możliwe, że niezamożni białostoczanie sfinansowali w dużej mierze budowę dróg, które powinny być zbudowane z pieniędzy Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad oraz tak zwane lotnisko, z którego w większości nie skorzystają. Choć zapłacą za jego budowę o wiele drożej niż suwalczanie. Przypominamy, że inwestycja białostocka ma zamknąć się w kwocie nieco powyżej 31 milionów złotych.
(Agnieszka Siewiereniuk – Maciorowska/ Foto: pixabay.com/ landing-track)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Krywlany to swego rodzaju zaplata lub zwrot dlugu dla pewnego srodowiska za wybory 2010-2014. Dlatego wokol normalnego lotniska jest tyle klamstw. Te bydlaki sprzedaly nasz region, a teraz przed kolejnymi wyborami 2018 znowu graja falszywa melodie dla przygluchych idiotow...