Makrela w Polsce najczęściej kojarzy się z pyszną, wędzoną pastą do chleba, a jest to jedna z najbardziej niedocenianych ryb morskich. Kosztuje znacznie mniej niż łosoś, a pod względem wartości odżywczych może śmiało z nim konkurować, będąc prawdziwą skarbnicą zdrowych tłuszczów, witamin i minerałów. Niestety, ta popularność ma swoją cenę – nadmierne połowy zagrażają populacji tego gatunku, co może doprowadzić do jej zniknięcia z naszych stołów!
W sklepach możemy spotkać dwie główne odmiany, które, choć brzmią podobnie, znacząco się różnią. Makrela atlantycka, mniejsza (do 50 cm), z charakterystycznymi niebiesko-zielonymi pręgami, to najzdrowsza opcja i ta, którą najczęściej kupujemy w formie wędzonej. Jej mięso jest tłuste, bogate w pełnowartościowe białko i kwasy omega-3.Należy natomiast zachować ostrożność przy zakupie makreli królewskiej (osiągającej nawet 2 metry). Jest ona co prawda drapieżna i ma intensywniejszy smak, ale z racji większych rozmiarów i pozycji w łańcuchu pokarmowym, może być obciążona wyższym poziomem rtęci. Dietetycy ostrzegają, że ten gatunek nie powinien być spożywany zbyt często, zwłaszcza przez dzieci i kobiety w ciąży. Przy zakupie zawsze warto dopytać sprzedawcę o pochodzenie ryby.
Makrela atlantycka to prawdziwy superfood! Już 100 gramów dostarcza ok. 20 g białka i największą dawkę omega-3 spośród wszystkich ryb. Regularne spożywanie makreli (zaleca się 1-2 razy w tygodniu) przynosi szereg korzyści:
Wsparcie Serca: Kwasy omega-3 obniżają "zły" cholesterol LDL i wspierają elastyczność naczyń krwionośnych.
Wzmocnienie Odporności: Wysoka zawartość witamin A, D i E działa antyoksydacyjnie i wzmacnia układ immunologiczny.
Pamięć i Koncentracja: Kwasy DHA i EPA wspierają funkcje poznawcze i pracę mózgu.
Kości: Witamina D zapewnia lepsze przyswajanie wapnia.
A co z wędzeniem? Choć klasyczna wędzona makrela jest pyszna, należy ją spożywać z umiarem (raz na dwa tygodnie/miesiąc), najlepiej wybierając rybę wędzoną na zimno ze sprawdzonego źródła, aby zminimalizować ryzyko przenikania niezdrowych węglowodorów aromatycznych.
Niestety, pomimo wyjątkowych właściwości, makrela atlantycka znalazła się w poważnym niebezpieczeństwie. Najnowsze dane Międzynarodowej Rady Badań Morza (ICES) wskazują, że jej populacja w północno-wschodnim Atlantyku spadła o ponad 77% w ciągu ostatnich 10 lat.
Powód jest prosty: przełowienie. Państwa przybrzeżne (UE, Norwegia, Wielka Brytania, Islandia i inne) nie potrafią porozumieć się co do wspólnych, naukowych limitów połowowych, co skutkuje ich notorycznym przekraczaniem. ICES rekomenduje drastyczne ograniczenie połowów o 70% w 2026 roku.
Tymczasem makrela ma kluczowe znaczenie dla polskiego przetwórstwa rybnego. Bez natychmiastowych działań grozi nam nie tylko zniknięcie makreli z półek sklepowych, ale także utrata miejsc pracy w sektorze rybackim. Państwa poławiające mają ostatnią szansę na porozumienie w październiku 2025 r.
AR
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie